Cindy:
— Gdzie on jest? — Wypaliłam, do stojącego na podwórku Lorenzo, rozmawiającego z dwoma innymi mężczyznami, którzy słysząc moje pytanie spojrzeli jedynie na niego, po czym odeszli jakby wyczuwali kłopoty.
— Możesz iść dręczyć dupę komuś innemu? Jestem zajęty.
— Właśnie widzę. Normalnie nie masz w co rąk włożyć. — Zjadliwy ton był tym, którym zawsze się posługiwaliśmy.
Był moim ostatnim wyborem. Pierwszy - czyli Fabio, spał pijany w swoim pokoju, a drugim był Dima, który wyszedł nad ranem i do tej pory nie wrócił. Wysłał mi jedynie smsa, że wieczorem zaprasza na mini kolację i nawet gdyby tu był, nie miałam pojęcia czy zdołałabym zapytać go o Dragona. Zawsze czułam się dziwnie, gdy padał jego temat, a żadnym zaskoczeniem było to - że każdy nienawidził niezręczności.
— Gdzie jest Dragon? — Powtórzyłam pytanie, na co mięsień w jego szczęście drgnął. Ta reakcja nie wróżyła niczego dobrego. Podskórnie czułam, że Lorenzo nie zna odpowiedzi. — Nie wiesz tego, prawda?
Mięsień w jego szczęce drgnął, a ja już wiedziałam, wiedziałam że nie ma pojęcia gdzie przepadł. Można było zgubić komórkę, zwierze również mogło gdzieś uciec, ale na litość boską, żeby zgubić faceta wielkości góry lodowej?
— Wiem tyle co ty, Cindy.
— Na pewno wiesz gdzie był ostatnio, przecież nie mógł przepaść jak kamień w wodzie. — Syknęłam. — Ciągle gdzieś znikacie, dzieje się coś złego? Coś nie tak z Nero?
Miałam nadzieję, że tym razem schowa nasz spór do kieszeni tak jak zrobiłam to ja – chociażby ze względu na niego. Dragon nie dał znaku życia od cholernych trzydziestu dwóch godzin.
— Na pewno nic mu nie jest. Wiesz, że czasami różne sprawy się przeciągają.
Zmrużyłam oczy.
— Chcesz mi powiedzieć, że od trzydziestu dwóch godzin topi kogoś głowę w kiblu? A może każe kopać doły jakimś dłużnikom?!
— Myślę, że to drugie.
Wiedziałam, że załapał każdy z moich sarkazmów, jednak gdy odpowiedział mi tym samym tonem zdołało mnie do rozjuszyć.
— Po prostu nie chcę aby coś mu się stało Lorenzo.
Westchnął ciężko, a następnie po prostu milczał, lustrując z uwagą moją twarz.
— Pojechał na granice, gdzie coś było nie tak z towarem. Musiało go coś zatrzymać, takie rzeczy zawsze sporo trwają. — Odezwał się a reakcja na jego słowa wytworzyła się w moim brzuchu. Supeł z lekka się zacisnął, przez co przełknęłam z trudem ślinę.
Widziałam wszystko w ciemnych kolorach i wolałam to tak ująć, niż mówić samej sobie, że jest to jedynie czarny. Jeśli, ktoś zrobił Dragonowi krzywdę, a oni wszyscy tak po prostu tu stali, myśląc, że nic się nie wydarzyło – to będę pierwszą do tego by ich ukatrupić, zaraz po Nero gdy się przebudzi.
— Sprawdzimy to i dam ci znać, w porządku?
Skinęłam niechętnie głową. Nie podobało mi się to, jak wyglądała cała sytuacja, a przede wszystkim zachowanie Lorenzo. Coś było nie tak i on o tym wiedział i albo sprowadzi go tutaj sam, albo to ja pojadę go szukać.
Byłam kłębkiem nerwów. Żaden z pracodawców nie odpowiedział na moje cv, Dragona nie było kolejny dzień, przez co nie byłam w stanie spać i zachowanie każdego w domu doprowadzało mnie do stanu, w którym chciałam siedzieć jedynie w pokoju.