Dobry wieczór🤍
Pov Cindy:
— Musisz zacząć od nogi zewnętrznej Cindy — pouczyła mnie Rebe, ściszając z lekka muzykę, którą puszczała z komórki.
Nie byłam się w stanie skupić, ciągle mając w głowie słowa Dragona, przez co przygotowania do występu szły gorzej niż opornie. Czułam się, jakby ktoś wsadził mi w tyłek kołek, przez co każda pozycja, czy ruch w tańcu wykonywałam zbyt sztywno. Układ nie był trudny, a zważywszy na mój udział w nim wiele kroków zostało zmienionych. Nie byłam tak giętka i wyćwiczona jak dziewczyny, które robiły to od lat. Nie zrobiłabym szpagatu, czy figur na rurze, wymagających znacznie więcej doświadczenia i siły. Potrafiłam zrobić tylko nielicznie. Zmiana niosła za sobą niezadowolenie grupy, dlatego piorunujące mnie spojrzenia, a w szczególności te od Hailey, zniechęcały mnie do ćwiczeń na sali, wraz z całą grupą.
— Wiem, przepraszam. Zacznijmy jeszcze raz — zaczęłam, po czym odetchnąwszy ponownie złapałam dłońmi za rurę.
— Poczekaj, usiądź i odpocznij — Rebe przysiadła na ziemi, po czym wyciągnęła ręce ku górze przeciągając się.
Dołączyłam do niej i siadając po turecku, delikatnie kręciłam głową na boki, czując jak z każdym ruchem moje zastałe kości wręcz trzeszczały.
— Nie musisz się tak stresować, dziewczynom już przeszło. Tylko Hailey jest kąśliwa, ale wydaje mi się, że to nie z powodu zmiany układu.
Zmarszczyłam brwi i trzymając głowę w pozycji bocznej, spojrzałam na Rebe z widocznym zaskoczeniem.
— Więc jak brzmi inny powód?
— Scelta to jej miejsce — wyjaśniła. — I rości sobie jakieś chore przywileje co do Dragona. Jest po prostu zazdrosna, że nigdy nie będzie na twoim miejscu.
Próbowałam zignorować uczucie, które zaczynało kiełkować po jej słowach i wrzynać się w moje żyły, niczym trucizna. Przełknięcie goryczy, która niosła za sobą wiele złych słów, była ciężka do stłamszenia. Pamiętałam ich razem, pamiętałam w jakiej sytuacji zastałam ich razem, a myśl, że mogłoby to się powtarzać po tym, jak przespałam się z nim, wywoływała we mnie odrazę.
Świadomość, że Dragon mógłby ją dotknąć, jak i również ona jego... że mogłaby patrzeć na to co ja i doświadczać tych samych słów, budziła we mnie najgorsze z uczuć. Próbując udać, że tak naprawdę jej słowa nic dla mnie nie znaczyły westchnęłam z irytacją, poprawiając niesforne kosmyki włosów, które zdołały wydostać się spod upięcia.
— Nie sądzisz, że to trochę niesmaczne?
Prychnęła w odpowiedzi, kręcąc z lekka głową.
— To ona jest niesmaczna Cindy. I mówiąc ci, że ''rości sobie prawa do niego'' nie żartowałam. Lepiej uważaj na tą psychiczną babę. Za jego uwagę dałaby sobie odciąc palca, albo wyciąć kawałek tatuażu, który dla niego zrobiła.
— Zrobiła dla niego tatuaż?! — zacisnęłam dłoń w pięść, próbując w nawet najmniejszy sposób nie dać ponieść się zazdrości, która właśnie we mnie rosła.
— Smoka, i to na pół pleców.
Rozchyliłam z lekka wargi, otwierając szeroko oczy. Czy to właśnie tamtego wieczoru Dragon go podziwiał?
— Widział go?
— Cindy...
— Widział go, czy nie?
Jej wzrok, który zjechał z lekka w dół, odpowiedział na moje pytanie. Widział, i z pewnością dobrze mu się przyjrzał.
— Mam nadzieję, że chociaż mu się spodobało — w owym momencie byłam z siebie dumna i z tego jak zdołałam ukryć wściekłość, która powoli dołączała do zazdrości.