Dobry wieczór!
Jak już wspominałam rozdział jest dłuuugi... wiec no... sami wiecie co.
Pov Cindy:
Z zgniecionym sercem, jak i rozdartymi uczuciami, zbierałam resztki naczyń, które były równie rozbite, jak ja w środku. Przed oczami wciąż miałam spojrzenie ciemnych tęczówek, które sprawiało, że miałam ochotę po prostu płakać, a jedynie co mnie przed tym powstrzymywało to Dima, który w ciszy pomagał sprzątać mi bałagan, który wyrządził Dragon.
Tak bardzo chciałam by wszystko wyglądało inaczej. Tak bardzo chciałam za nim pójść, i wytłumaczyć skąd mój upór. Po tym co powiedział mi Dragon, patrzyłam na sytuację znacznie inaczej. Nie do strony Rosity, ale również i jego. Pamiętałam doskonale o czym wspominała kiedyś Elena, i słowa Dragona pokrywały się z tym idealnie.
Gdyby chodziło jedynie o mnie w tej sytuacji, byłabym w stanie stawić jej czoła, nawet gdybym miała ponownie wylądować z lufą przy skroni, i miałoby być to moje ostatnie tchnienie. Tymczasem wraz ze mną, jest cała reszta, zaczynając od Alex, Nero i kończąc nawet na pieprzonym Lorenzo.
Jednak teraz, nie potrafiłam wyobrazić sobie nawet sceny, w której widzę, jak Dragon zabija kogoś z nich. Widziałam jedynie te przeklęte spojrzenie, które w dalszym ciągu rozrywało mnie na kawałki, i nie chcąc tego pokazać Dimie, poświęcałam całą uwagę zastawie, starając się nie rozpłakać.
Zbierałam każdy kawałeczek, jakbym miała zamiar posklejać każdy rozbity element. Jednakże, doskonale wiedziałam, że nie będę w stanie tego zrobić. Tak jak i nie będę w stanie posklejać siebie, jeśli nie postanowię trzymać się swojego.
— W porządku Cindy?
Skinęłam głową, jednak nie spojrzałam na Dimę, który momentalnie przestał zbierać drobne kawałki talerza.
— Resztę odkurzymy. Usiądź — powiedział spokojnie, powoli podnosząc się do góry. — Cindy? — zapytał, gdy przez dłuższą chwilę pozostawałam z pozycji kucającej.
— Jesteś samochodem? — zapytałam, wciąż nie patrząc na niego.
Moje spojrzenie pochłaniało zbitą szklankę, gdyż wiedziałam, że jak spojrzę w jego oczy to się rozpłaczę. Serce uderzało w klatkę piersiową, zupełnie tak, jakby pragnęło z niej wyskoczyć i uciec przed kolejną falą poczucia winy.
— Nie. Motorem. Zeszło mi trochę dłużej przy odwożeniu twojej mamy bo musiałem podrzucić chłopakom auto.
Odetchnęłam głęboko, po czym spojrzałam na niego z trudem.
— Zawieziesz mnie do Nero?
Dima zmarszczył swoje ciemne brwi, przez co na jego czole pojawiła się zmarszczka. Nie zadając zbędnych pytań skinął jedynie głową.
— Ale nim pojedziemy, chciałbym cię prosić o jedno.
— Tak? — zapytałam, podnosząc się na równe nogi.
Grymas bólu z lekka wykrzywił moją twarz. W kolanach poczułam dyskomfort, który ewidentnie świadczył o tym, iż zbyt wiele czasu spędziłam w pozycji kucającej. Gdy tylko spojrzałam na mężczyznę stojącego tuż obok, wiedziałam, że mógł to odebrać za potwierdzenie tego, o co pytał Dragona.
— Czy on...
Rozchyliłam z lekka wargi, gdyż przez moment zastygłam.
Mój boże, on naprawdę pomyślał, że Dragon to zrobił.