Zawsze jeden krok za daleko...

32 8 0
                                    

Nie mogłam uwierzyć,że to naprawdę On.
Im bardziej starałam się zapominać o przeszłości tym częściej odniosłam wrażenie,że ona sama,jakby chciała zrobić mi na złość,stawiała na mojej drodze kolejne wspomnienia,przed którymi nie mogłam uciec.
Stawiała soby z przeszłości wprost  przed moimi drzwiami,których nie mogłam tak po prostu zamknąć udając,że nikogo przed nimi nie ma.

- Cześć,Bloom - jego głos przez chwilę odbijał się echem w mojej głowie i musiało minąć kilkanaście sekund,żebym wreszcie zdała sobie sprawę z tego kto przede mną stoi. Nie chodziło o to,że go nie pamiętałam,bo z pewnością po tym co kiedyś nas łączyło nie mogłabym zapomnieć,po prostu nie mogłam uwierzyć,że to naprawdę On,po tylu latach,które dla mnie minęły jak jeden dzień znów stoi przed moimi drzwiami.
Dawne wspomnienia powróciły do mnie nie pozwalając mi nawet na chwilę zapomnieć o tym co się stało.

- Cześć,Sky - odpowiedziałam po długim milczeniu. Jak dziwnie czułam się wypowiadając to znajome,lecz jednocześnie od tak dawna obce dla mnie imię.

- Domyślam się,że zaskoczyłem Cię swoją wizytą. Długo się nie widzieliśmy i...słyszałem o tym co się wydarzyło. Bardzo mi przykro,Bloom. Naprawdę - kiedy wypowiadał te słowa przyglądałam mu się uważnie.
Choć minęło już kilka lat,On wciąż wyglądał tak samo,lecz w jego oczach,tak samo jak w moich,coś się zmieniło. Nie było w nich tego błysku,który kiedyś widziałam tak często,że utkwił mi w pamięci. Teraz jego spojrzenie,tak samo jak On,stało się bardziej poważne i może tylko w jego rysach twarzy i sposobie w jaki mi się przyglądał,wciąż dostrzegałam tego samego chłopaka sprzed wielu lat,którego poraz pierwszy spotkałam właśnie tutaj...w Gardenii.

- Wybacz,że odwiedzam Cię po tak długim czasie w dodatku bez zapowiedzi. Często chciałem Cię odwiedzić,ale...nie chciałem mieszać w Twoimi życiu. Teraz musisz być bardzo samotna i pomyślałem,że...może moglibyśmy chwilę porozmawiać? Tak jak kiedyś - kontynuował,a ja wciąż słuchałam jego słów stojąc bezruchu niczym posąg,marmurowa rzeźba nieokazująca żadnych emocji.
- Niedaleko jest ławka,więc możemy usiąść i porozmawiać,ale...rozumiem jeśli odmówisz.

Potrzebowałam dłużej chwili,aby zrozumieć co do mnie mówi. Zauważyłam,że od dłuższego czasu mam problemy z koncentracją, choć w moimi przypadku nie było to nic dziwnego.

- Dobrze,daj mi chwilę - odparłam,sama będąc zaskoczona swoją odpowiedzią.

Choć nie miałam ani siły ani ochoty na to spotkanie,zgodziłam się. Miałam nadzieję,że to...zwykła rozmowa ułatwi mi powrót do rzeczywistego świata,choć na chwilę pozwoli zapomnieć i przeniesie ulgę w cierpieniu,lecz zrozumiałam jak naiwna byłam wierząc,że po utraceniu tego,któremu już dawno temu oddałam swoje serce,byłam gotowa zacząć od nowa.

                          🥀

Wróciłam do domu i weszłam na górę po schodach.

- Mamusiu,wszystkie kwiaty są już w salonie - stając w korytarzu usłyszałam głos mojego synka. Odwróciłam się w jego stronę.

- To dobrze,dziękuję Wam za pomoc - odparłam i pocałowałam go w policzek biorąc go na ręce zaczęłam iść w stronę jego pokoju,w którym czekały Lily i Emily.

- Gdzieś wychodzisz,mamusiu? - zapytała Lily,widząc jak zakładam płaszcz. Zarówno Ona jak i jej rodzeństwo patrzyła na mnie z nieukryrtm zaskoczeniem.
Nie wychodziłam z domu od tak dawna,że z pewnością było to dla nich duże zaskoczenie,tak jak i dla mnie.

- Tak...- przyznałam.
- ...ale wychodzę tylko na chwilę przed dom. Jeśli pójdziecie do salonu z pewnością będziecie mnie wiedzieć zza szyby. Muszę z kimś porozmawiać. Poradzicie sobie beze mnie przez te kilka minut? - zapytałam dobrze znając odpowiedź.

(𝑁𝐼𝐸)𝑆𝘱𝘦ł𝘯𝘪𝘰𝘯𝘦 𝘮𝘢𝘳𝘻𝘦𝘯𝘪𝘦        𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz