Wybór przeznaczenia

30 9 0
                                    

Pov. Bloom...

Po tym co zobaczyłam ciężko było mi dojść do siebie.
Ta wizja,którą mogłam zobaczyć z pomocą części gwiazdy,była tak silna,że kiedy dobiegła końca,a ja wróciłam do rzeczywistości,nie mogłam się w niej odnaleźć.

Co to wszystko oznaczało?
Czego tak właściwie dotyczyło to wspomnienie?
Czy słowa Valtora miały mnie przygotować na coś,co miało się wydarzyć?

Na te pytania nie dostałam żadnej odpowiedzi,a małe światełko w rzeczywistości będące częścią spadającej gwiazdy,zniknęło.

- Bloom,czy wszystko w porządku? - usłyszałam głos mojej biologicznej mamy,który na chwilę przywrócił mnie do rzeczywistości.
Odwróciłam się w jej stronę i widząc niepokój malujący się na jej twarzy poczułam wyrzuty sumienia. Nie chciałam przysparzać jej kłopotów ani nie chciałam,aby musiała się o mnie martwić.
- Jesteś cała zimna - stwierdziła dotykając moich dłoni.

- Przepraszam,ale nie czuję się najlepiej. Chyba powinnam już wrócić do domu...na Ziemię.

- Bloom,nie mogę pozwolić Ci wrócić do domu w takim stanie.
Co jeśli poczujesz się gorzej?
Co jeżeli będziesz potrzebować pomocy i nikogo nie będzie przy Tobie? Dziś zostaniesz na Domino. Dzieci na pewno się ucieszą,bo wspaniale bawią się razem z Seleną. Dawno nie widziałam ich takich szczęśliwych - spojrzałam na mojej dzieci. Na szczery niewymuszony uśmiech malujący się na twarzach każdego z nich i wiedziałam,że naprawdę,poraz pierwszy od dłuższego czasu,tutaj na Domino...są szczęśliwi.

- Dobrze...myślę,że możemy zostać na jedną noc,jeśli nie będziecie mieli nic przeciwko.

- Bloom,nawet tak nie mów.
Wiem,że wychowałaś się na Zmieni,w Gardenii,ale nie zapominaj,że na Domino jest Twój prawdziwy dom,do którego zarówno Ty jak i moje wnuki możecie zawsze wrócić.
Ciszę się,że zostaniecie dłużej i razem z Oritelem będziemy mogli spędzić z Wami trochę więcej czasu. Ostatnio tak rzadko się widujemy,a teraz ani Ty ani Twoje dzieci nie powinniście być sami. Idź odpocząć,córeczko i nie martw się o dzieci,są w dobrych rękach. Tutaj na Domino nic im się nie stanie. Jak sama widzisz przez cały czas ktoś z nas jest z nimi - mówiąc to spojrzała na Daphne i Stellę, które razem z dziećmi bawiły się w śniegu.

- No dobrze...pójdę odpocząć. Dziękuję,mamo - przytulając ją zdałam sobie sprawę z tego jak rzadko to robię.
Choć nigdy nie powiedziała mi tego wprost czułam,że czasem jest smutna widząc jak przytulam Vanessę i przypominając sobie jak wiele czasu Ona i mój ojciec stracili. Czas...zawsze im go brakowało.
- Kocham Cię,mamo i dziękuję Ci za wszystko - wyszeptałam,na chwilę odsuwając się od niej,a w jej oczach błysnęły łzy.

- Ja też Cię kocham,córeczko i pamiętaj,że niezależnie od tego co się wydarzy,zawsze możesz liczyć na moją pomoc...

                          🥀

Weszłam na górę do swojego pokoju.
Od mojej przeprowadzki nic się tu nie zmieniło.
Wszystko stało na swoim miejscu i choć w dniu,w którym poraz pierwszy przekroczyłam jego próg to miejsce wydało mi się magiczne,teraz poraz pierwszy w życiu poczułam się tutaj jak w klatce. Klatka była złota...piękna,ale wciąż była klatką,w której ciężko było mi oddychać.
Patrząc na nocne niebo i znajdujące się w oddali gałęzie drzew poruszanych przez wiatr nie mogłam się powstrzymać od wyjścia na balkon.
Patrząc w ciemne,nocne niebo zastanawiałam się,dlaczego moment,w którym tak nagle tracimy cząstkę siebie i czujemy się jak w pułapce nadchodzi tak szybko i niespodziewanie?

Westchnęłam kiedy poczułam czyiś wzrok na sobie.
Wiedziałam,że stała za mną już od kilku minut,lecz widząc mnie w takim stanie,pochłoniętą myślami chyba nie odważyła się odezwać.

(𝑁𝐼𝐸)𝑆𝘱𝘦ł𝘯𝘪𝘰𝘯𝘦 𝘮𝘢𝘳𝘻𝘦𝘯𝘪𝘦        𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz