Oczy anioła

33 9 0
                                    

Pov. Bloom...

Otaczające mnie powietrze było świeże,a delikatne powiewy ciepłego wiatru muskały moją skórę. W takiej chwili powinnam była zasnąć bez trudności, tymczasem miniony dzień był tak pełen emocji,że nadal leżałam w ciemności i przypomniałam sobie wszystko,co się wydarzyło po kolei.
Wszystko,co wydarzyło się dzisiaj i to,co działo się przez ostatnie miesiące,a nawet to wspomnienie z dnia,który teraz wydawał się być już odległą przeszłością...

Mój mąż jeszcze był wtedy z nami. Wszyscy lecieliśmy na Domino,aby spotkać się z bliskimi.
Bawiliśmy się w labiryncie,a po powrocie do domu tańczyliśmy wśród gwiazd błyszczących na tle ciemności,jak główni aktorzy oświetleni światłem księżyca.
Ten dzień byłby absolutnie doskonały,gdyby nie to,co musiało zdarzyć się późnej...
Po otworzeniu oczu byłam pewna, że wciąż jestem w naszym domu... naszym ogrodzie i zaraz zaczniemy tańczyć w rytm znajomej melodii i cały koszmar,który wtedy się wydarzył miał dopiero nadejść i rzeczywiście... byłam w ogrodzie. Jak późnej miało się okazać w tym bardzo podobnym,ale jednak nie takim samym jak ten z moich snów.
Ziemia,na której prawdopodobnie leżałam,wydawała się być bardziej miękka niż się spodziewałam.

Otworzyłam oczy.
Dłoń odziana znajomą czarną rękawiczką przypomniała mi zdarzenie sprzed wielu lat.
Ujęłam jego dłoń pozwalając,by pomógł mi podnieść się do siadu.
Kiedy przestałam czuć ciepło jego dłoni pochyliłam się do przodu z nadzieją,że dostrzegę wśród półmroku znajomą twarz i tajemniczy blask szarolodowych oczu,lecz jedyne co zobaczyłam to jego postać za mgłą i parę oczu błyszczących wśród cieni.
Zniknął,nim zdążyłam go powstrzymać.

Nie zdążyłam nawet choć przez chwilę zastanowić się nad tym co się stało,gdy małe,ale niezwykle jasne światło rozbłysło przede mną rozświetlając wszechobecną ciemność.

Widząc znajomą istotkę uśmiechnęłam się,na moment całkiem zapominając o tym,co stało się przed chwilą. Strażnik powitał mnie ukłonem i podleciał bliżej.

- Witaj,księżniczko Bloom.
Nie spodziewaliśmy się tu Ciebie tak wcześnie.

- Witaj,Eli. Wcześnie?
Czuję,jakbym bała się,a z drugiej strony czekała na tę chwilę całą wieczność.

- Być może to za wcześnie na takie rozmowy,ale jestem ciekaw jakbyś zareagowała,gdybyś pewnego dnia dowiedziała się,że przeżyłaś już nie jedną wieczność.
Czy myślisz,że tysiąc lat to za mało?

- Czy Ty właśnie...- przerwałam w pełni pojmując znaczenie jego słów.
- Sugerujesz,że żyję...kiedyś żyłam tysiąc lat?

- Eli,ile razy prosiłam Cię,abyś zastanowił się dwa razy,zanim coś powiesz - znajomy głos rozległ się za moimi plecami.
- Rozumiem,że trzymanie w tajemnicy pewnych spraw może być trudne,zwłaszcza gdy prawda będąca również rozwiązaniem wydaję się być na wyciągnięcie ręki,ale czasem naprawdę warto poczekać i pozwolić przeznaczeniu zrobić swoje - Elis uśmiechnęła się stając przede mną.

- Niczego takiego nie powiedziałem - odpowiedział i podniósł parę małych rączek w geście obronnym.
Gdyby nie to,że już wcześniej go poznałam pomyślałabym,że jest jakimś nieznanym dotąd gatunkiem świetlika albo Lumena.

- Ale też nie zaprzeczyłeś - odparłam szeptem,a On uśmiechnął się lekko,znikając wśród kolorowych liści.

Czuję,że zarówno On,jak i Elis wiedzą o nas,o naszej przeszłości i przyszłości znacznie więcej niż mówią.

- Powiedz,Bloom...Czy to źle,że cieszę się z tego,iż jesteś z nami?

- Nie,a czy to źle,że cieszę się z tego, że gdzie kolwiek teraz jestem,jestem tu z Wami,gdy wiem,że gdzieś tam,w innym wymiarze została moja przeszłość i...- wstrzymałam oddech przypominając sobie ostatnie zdarzenia.
- Moje dzieci...- wyszeptałam,a wewnętrzny spokój zakłócić wzbierający na sile strach.
- Martwię się o nich.
Co z nimi będzie? Co jeśli Daphne nie będzie w stanie ich odnaleźć? Co jeśli one...

(𝑁𝐼𝐸)𝑆𝘱𝘦ł𝘯𝘪𝘰𝘯𝘦 𝘮𝘢𝘳𝘻𝘦𝘯𝘪𝘦        𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz