Początki zakończenia

41 8 0
                                    

Pov. Bloom...

Przed oczami wciąż miałam jej spojrzenie przepełnione strachem i żalem. Bała się...co do tego nie miałam żadnych wątpliwości. Wiedziałam,że ten ułamek sekundy wystarczył,aby w jej umyśle pojawiało się tysiące pytań dlaczego to zrobiłam,lecz nim portal się zamknął widziałam,że mimo iż nie zdawała sobie sprawy z tego gdzie się znajdzie,zaufała moim słowom,że trafi do miejsca,w którym każda z nas powinna być,ale najważniejsze dla mnie było to,że widziałam,że mi przebaczyła...

                             🥀

Obowiązek...

Za każdym razem,gdy to jedno słowo pojawiało się w mojej pamięci,starałam się myśleć o czymś innym,lecz to słowo w miarę upływu lat,coraz częściej prześladowało mnie i każdą z Winx jak refren starej piosenki.
I nadszedł czas,aby się od tego uwolnić.

- Angelix- wyszeptałam, przypominając sobie dzień,w którym poraz pierwszy użyłam tej mocy.

Spróbuję jeszcze raz...ten ostatni raz być bohaterką i ocalić nie świat,lecz życie i przyszłość tych,których kocham,nawet jeśli ich nowy początek,miałby okazać się moim końcem.

Rozłożyłam skrzydła,uważając na każdą gałąź i ciernisty krzew.
Czując nasilający się wiatr i kolejne srebrne krople deszczu spływające po twarzach aniołów opłakujących naszą klęskę i przyszłość,której już nie można było uratować,wzbiłam się w powietrze.
Nawet patrząc na Mroczny Las z góry,trudno było dostrzec co ukrywa w swojej głębi.
I kiedy po kilku minutach lotu postanowiłam znów stanąć na własnych nogach,coś uderzyło we mnie powodując,że straciłam równowagę. Uderzenie było na tyle mocne,że upadłam na ziemię.
Nie miałam nawet chwili,aby zastanowić się skąd dobiegł strzał,gdy nagle poczułam to...ktoś otworzył portal.
Nowy,nieistniejący wcześniej portal,a magia,którą dało się wyczuć w pobliżu,była na tyle mi znana,że nie musiałam długo zastanawiać się do kogo należała...Lily i...Valtor.
Niemożliwe,żeby weszli za mną, skoro portal stworzony przeze mnie od razu się zamknął,ale co jeśli...wspólnie stworzyli nowy?

Czując narastającą wewnątrz panikę,całkiem zapomniałam o tym,że nie jestem tutaj sama,lecz niestety mój wróg nie pozwolił mi szybko o sobie zapomnieć.
Kolejne uderzenie,silniejsze od poprzedniego sprawiło,że krzyknęłam z bólu,czując jak moje skrzydła przez chwilę płoną,lecz późnej zdałam sobie sprawę z tego,że one nie płoną,one się palą.
Wykorzystując całą cierpliwość, którą miałam,skupiłam się na tym,aby ugasić ciemny ogień.
Na szczęście udało mi się to zrobić o wiele szybciej niż sądziłam,ale zarówno na moich skrzydłach jak i plecach powstały poważne obrażenia,których ja nie miałam czasu leczyć. Zmusiłam się do wstania,czekając na kolejny atak ze strony przeciwnika.
Ten,który do tej pory ukrywał się w cieniu,teraz wyłonił się z mroku,a krwistą czerwień jego włosów i oczu rozpoznałabym wszędzie...Valerian. Ten,który uważa się za prawdziwego syna Trzech Przodkiń.

- Darujmy sobie tę rozmowę i przejdźmy do rzeczy - rzekłam,kiedy podleciał do mnie.

- Tak bardzo nie możesz się doczekać swojej porażki?
Chyba nie to było Twoim celem,a może...Ty chcesz przegrać?
Chcesz odnieść porażkę i...chcesz swojej śmierci? - jego słowa wypowiedziane z taką pewnością sprawiły,że cofnęłam się.
- Nie ukrywaj tego,Bloom. Przejrzałem Cię na wylot.
Jakie to przykre...naprawdę musisz być bardzo zdesperowana,skoro nie jesteś w stanie znaleźć innego sposobu,aby spotkać ze swoim mężem. Kto by pomyślał,że tak dzielna bohaterka,gotowa poświęcić wszystko dla dobra innych,może okazać się taką egoistką.

(𝑁𝐼𝐸)𝑆𝘱𝘦ł𝘯𝘪𝘰𝘯𝘦 𝘮𝘢𝘳𝘻𝘦𝘯𝘪𝘦        𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz