Pov. Bloom...
Minął kolejny miesiąc,nadszedł nowy dzień.
I choć tego dnia słońce świeciło wyjątkowo jasno,w porównaniu z poprzednimi dniami,od razu po obudzeniu się czułam,że to jeden z tych dni,w których nadciągające zło dało się wyczuć nawet w powietrzu. Był to dzień zbliżającej się tragedii,na którą nic nie wskazywało,jednak życie nauczyło mnie,że moje przeczucia, zwłaszcza tak silne jak to,nigdy się nie mylą i niestety okazało się,że i tym razem miałam rację...🥀
Spojrzałam na okładkę mojej pierwszej książki,czując jak samotna łza spływa po moim policzku.
Pociągnęłam nosem i zmusiłam się do uśmiechu podnosząc wzrok znad kartki.
Kiedyś myślałam,że gdyby życie było jak bajka,to z pewnością byłoby o wiele łatwiejsze,jednak wtedy zapomniałam o tym,że w każdej bajce oprócz dobra istnieje również zło.
Wtedy nie wiedziałam,że piękna opowieść,którą miało być moje życie,skrywa mroczną tajemnicę,o której jej bohaterowie jak i cały świat nie chciał pamiętać.̶M̶u̶s̶z̶ę̶ ̶o̶ ̶T̶o̶b̶i̶e̶ ̶p̶a̶m̶i̶ę̶t̶a̶ć̶,̶b̶y̶ ̶ż̶y̶ć̶.̶.̶.̶
Westchnęłam przekreślając to jedno,niedokończone zdanie,które było wszystkim,co napisałam do tej pory.
Wiedziałam,że nawet najpiękniejsze słowa,które znałam były nieporównywalne z chwilami,które razem przeżyliśmy.
Te słowa pomogły tylko zrozumieć to,co czułam w tamtej chwili,ale tylko dzięki wspomnieniom byłam w stanie zachować te chwile na zawsze w swojej pamięci.Oczy zapiekły boleśnie od łez,kiedy niechciane wspomnienia pojawiały się w mojej głowie.
Dzień,w którym odebrałam mu życie poraz pierwszy.
Wszyscy byli tacy szczęśliwi,tak pewni naszej wygranej i nowego początku,ale nie zawsze to,co nowe jest dobre.
Był martwy...tak sądziłam i wszyscy łącznie ze mną byli tego pewni,ale to nie była prawda.
Był i żył w moich oczach,w mojej głowie,w moich snach...w duszy i sercu...był we wszystkim,a ja mimo iż powinnam się cieszyć z "wygranej",czułam pustkę po jego odejściu,dlaczego?
Dlatego,że choć upierałam się,że nic nas ze sobą nie łączy,wbrew pozorom byliśmy tacy sami.
Tylko my czuliśmy i rozumieliśmy to,czego nie byli w stanie zrozumieć,a nawet dostrzec inni.
I tylko świadomość tego,że płomień smoka jest niezniszczalny utrzymywała mnie w nadziei,że On może wciąż gdzieś tam żyć.
Żaden inny wróg nie był w stanie dostrzec tego,co kryję pod maską bohaterki...tylko On.
Jak to jest odebrać życie osobie, którą kochasz z poczucia obowiązku wobec osoby i całego świata,któremu nic nie byłaś winna? Jak to jest wygrać,a czuć,że przegrałaś w najbardziej bolesny i upokarzający sposób?
Jak to jest ze wstydem i wbrew sobie ukrywać swoje uczucia,tylko dlatego,że nie miały prawa istnieć?
To uczucie o wiele gorsze niż śmierć. To życie w wiecznej świadomości,że mogłam być z nim szczęśliwa,tak jak nigdy przedtem.
On mógł pokazać i nauczyć mnie rzeczy,o których nigdy nie wiedziałam,a zamiast tego wybrałam naszą wspólną śmierć.
Musiałam to przyznać...
Byłam naiwną idiotką,wierząc Faragondzie,ale czy wyrzucanie tego sobie po latach,coś zmieni?- Widzę,że wróciłaś do pisania - usłyszałam za plecami głos mojej mamy,która stojąc nade mną przyglądała się uważnie białej kartce,na której jedyne co mogła zobaczyć to plamy od czarnego atramentu,przekreślone słowa i znaki zapytania,które pozostały po pytaniach,na które nie było odpowiedzi.
- Zaczęłaś pisać jakimś tajemnym kodem? - powiedziała wskakując na czarny atrament,którym przekreśliłam napisane wcześniej słowa,które teraz wyglądały jak nieznane litery tajnego kodu.
CZYTASZ
(𝑁𝐼𝐸)𝑆𝘱𝘦ł𝘯𝘪𝘰𝘯𝘦 𝘮𝘢𝘳𝘻𝘦𝘯𝘪𝘦 𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓
Fanfiction𝘒𝘖𝘕𝘛𝘠𝘕𝘜𝘈𝘊𝘑𝘈 𝘬𝘴𝘪ąż𝘬𝘪 "𝘒𝘪𝘦𝘥𝘺 𝘴𝘬𝘰ń𝘤𝘻𝘺 𝘴𝘪ę 𝘮ó𝘫 𝘤𝘻𝘢𝘴. 𝘉𝘭𝘰𝘰𝘮 𝘹 𝘝𝘢𝘭𝘵𝘰𝘳" 𝑆𝑇𝑅𝐴Ż𝑁𝐼𝐶𝑌 𝑃𝑅𝑍𝐸𝑍𝑁𝐴𝐶𝑍𝐸𝑁𝐼𝐴. Klucz do szczęścia cz.I : (Nie)Spełnione marzenie 𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓 "Każdy z n...