Irina
- - - -
W ciągu następnych dni, Victor pojawiał się u mnie codziennie. Przyprowadzał chłopców, a potem Kajo ich odwoził, a my realizowaliśmy kolejne punkty opisane w rozdziałach erotyku.
Aż dziw, że chciało mu się fatygować. Na podorędziu miał dup co niemiara, na dodatek sprawnych i giętkich. Sama nie wiedziałam, jak oceniać jego zainteresowanie moją osobą.
Z jednej strony traktował mnie przedmiotowo, bo oczekiwał, że zadbam o jego zaspokojenie. Z drugiej – nie był mi dłużny i poświęcał mi swoją uwagę, zapobiegając nudzie.
Z biegiem lat, które spędziłam w jego towarzystwie, zwykłam myśleć o nim, jak o monecie.
W zależności, na którą stronę padnie – może być kojącym opatrunkiem i leczniczym miodem, albo gangreną.
Wiele zależało od okoliczności, towarzystwa i jego humoru. Z czasem nauczyłam się doceniać to, co dobre i unikać, albo minimalizować to, co złe.
- Jutro wyjeżdżam - zagaił. - Muszę pozałatwiać parę spraw i do końca nie wiem, ile mi to zajmie.
- A chłopcy?
- Przez jeden dzień Kajo ogarnie bajzel, a potem dołączy ich matka. Masz wszystko, czy czegoś ci potrzeba?
- Chyba mam. W razie czego poproszę pielęgniarkę.
- Nie kręć - podał mi telefon z otwartym notatnikiem. - Wpisz, co mam ci przywieźć.
Skrzywiłam się, ale zrobiłam listę.
Tampony, maszynka i pianka do golenia, cola, guma do żucia, stanik, koc, balsam do ciała, dezodorant antyperspirant.
Po przeczytaniu uniósł brwi.
- Mówiłam.... Lepiej będzie, jak poproszę pielęgniarkę.
- Jakie tampony?
- Normal.
- Producent?
- Obojętne.
- Maszynka i pianka? - mrugnął i kpiarsko się zaśmiał.
- Woskowania przecież nie zrobię... na dole i pod pachami robi się las. A ty przecież tego nie lubisz...
- Ale wyjeżdżam.
- Sama też czuję się z tym niekomfortowo.
- Ok. W drodze powrotnej zrobię zakupy. Rano ktoś dostarczy ci te rzeczy. A teraz czas na przyjemniejszą część odwiedzin – powiedział, przymykając drzwi. - Muszę nazbierać wspomnień, które umilą mi chwile pod prysznicem.
* * *
Miłym zaskoczeniem były dla mnie odwiedziny matki Adriana i Rafałka.
Przyszła do mnie w pojedynkę. Podziękowała mi za opiekę nad nimi w czasie, kiedy ona nie była w stanie się nimi zajmować.
- Przykro mi, że poniekąd przyczyniliśmy się do tego, że została pani poszkodowana.
- Nie szkodzi. Najważniejsze, że Rafałek za bardzo nie ucierpiał. Ja przynajmniej wyleżę się za wszystkie czasy – skwitowałam. - I jestem Irina, a nie pani. Chłopcy mówią na mnie ciociu. Głupio, żeby ich matka mi „paniowała".
- Ok. Ola.
Podałyśmy sobie dłonie.
- To jak, Ola. U ciebie już wszystko w porządku? Ponoć byłaś w szpitalu.
CZYTASZ
VII WŁADZA I BOGACTWO - W POGONI ZA SZCZĘŚCIEM
RandomAnton i Ola. Victor i Irina. Dwie pary wplątane w mafijną machinę. Dwaj, zdawałoby się bezwzględni mężczyźni, którzy dorastali w przestępczej rzeczywistości i byli przygotowywani, żeby być w niej liderami. Dwie kobiety, wchłonięte w te struktury...