ROZDZIAŁ 28

233 39 16
                                    

Ola

- - -

Lot do Omanu był najdłuższy, jaki miałam okazję odbyć. Chłopcy na początku mocno podekscytowani, zasnęli jakiś kwadrans temu. Gijas zamienił się miejscami z Adrianem i usiadł obok mnie.

Z jednej strony miałam lekkie wyrzuty sumienia, że postawiłam sprawę na ostrzu noża i zostawiłam Antona na placu boju samego. Zdawałam sobie sprawę, że mając nas przy boku, działa w sposób znacznie bardziej ostrożny i wyważony. Z drugiej - uznałam, że powinnam w pierwszej kolejności zadbać o bezpieczeństwo synów. A, że ostateczny plan i tak zakładał także mój wyjazd przed kulminacyjnym momentem, całkowicie zdusiłam poczucie winy.

Zresztą, przed samym wylotem, Anton przyznał, że choć będzie tęsknił, czuje też ulgę, bo miał poczucie, jakby odwlekając nasz wyjazd, narażał nas na niepotrzebne niebezpieczeństwo, i że działał wbrew sobie, ulegając naciskom Victora w tym względzie.

Victor.

Człowiek o wielu twarzach, którego ciężko było rozgryźć.

Damian twierdził, że cholernie bał się jego reakcji na wieść, że sfingował swoją śmierć. Obawiał się, że jego były boss, mógłby zagrozić nam, żeby zmusić go do powrotu.

Tymczasem okazało się, że on odkrył tajemnicę i nic z tym nie zrobił. Mało tego - nie wypiął się na mnie, kiedy znalazłam się w potrzasku, a to jak zajął się chłopcami, ukazywało go jako człowieka słownego i opiekuńczego.

Irina też przyznała, że chociaż obawiała się być pod jego obstrzałem 24/7, mieszkanie z nim nie było wcale takie złe.

A na koniec zadbał o jej bezpieczeństwo i dobrowolnie spuścił ze smyczy mafii, zwracając jej wolność.

To wszystko sprawiło, że oprócz wdzięczności za okazaną pomoc, zdobył mój szacunek. A kiedy dowiedziałam się, że wspólnie z Gijasem i Antonem, mają zamiar ukrócić poczynania Saszy, który chce osiągać zyski z handlu osieroconymi na wojnie dziećmi, zaczęłam im kibicować całą sobą.

Nie potrafiłam jednak zapomnieć, że jest mafijnym bossem, a co za tym idzie, na jego rozkaz porywano, zabijano i gwałcono ludzi, a także zapewne handlowano prochami i bronią, przyczyniając się do kolejnych tragedii rodzin na całym świecie...

Jeden, czy dwa dobre uczynki, nie zmyją tego syfu i nie zrobią z niego świętego. Ani z Gijasa, czy Antona, jeśli chodzi o ścisłość.

Teraz jednak, w szczytnym celu ryzykowali własnym zdrowiem, a być może i życiem,

Zdawałam sobie sprawę, że taka akcja, to nie przelewki, a fakt, że postanowili usunąć nas z placu boju oznacza, że może się zrobić bardzo niebezpiecznie, dlatego siłą rzeczy, martwiłam się o nich.

- Jak chcecie tego dokonać? - liczyłam, że Gijas uchyli rąbka tajemnicy. - Przecież Sasza nie podda się bez walki...

- Mamy plan i spore doświadczenie w tego typu akcjach, Olka - uspokajał mnie brat, uśmiechając się z satysfakcją. - I sporą przewagę, bo my znamy zamiary i ruchy skubańca, a on nie ma pojęcia, że zastawiamy na niego pułapkę. Damy radę, nie bój się.

- Choć wiem, że to, co robicie jest dobre i konieczne, to jednocześnie cierpnę na myśl, że ryzykujecie życiem. Nie chcę, żeby wam się coś stało...

- Wiem, Promyczku, ale pamiętaj, że jako żołnierz i członek mafii też ryzykowałem. Anton tak samo, a Victor od małego był uczony pilnować swojego tyłka. To brutalny i bezwzględny świat, a on mimo koneksji rodzinnych, nie dostał niczego podane na tacy. Musiał zapracować na swoją pozycję. Zrobił to i utrzymał się na szczycie, ucinając w zarodku wszelkie przejawy buntu i ataki konkurencji.

VII WŁADZA I BOGACTWO  - W POGONI ZA SZCZĘŚCIEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz