ROZDZIAŁ 50

334 43 21
                                    

Anton

- - -

Zanim Olka stwierdziła, że czas wracać, zdążyliśmy się sobą nacieszyć. Na zmianę, rozmawialiśmy i kochaliśmy się. Każdym słowem i gestem starałem się pokazać, jak bardzo jest mi bliska i jak bardzo za nią teskniłem. Zresztą, z nią było tak samo. Naprawdę dawała mi odczuć, że cieszy ją moja obecność, a pieszczoty, czy choćby zwykłe przytulanie, sprawiają jej przyjemność. Nawet w momentach, kiedy zapadała w krótką drzemkę, odruchowo wtulała się we mnie, a ja cieszyłem się, że otulona kokonem moich ramion, czuje się zrelaksowana i bezpieczna.

- Muszę się zbierać - wymruczała z niechęcią, kiedy o piątej trzydzieści, zadzwonił budzik. - Rafał pewnie niedługo wstanie, bo wczoraj wyspał się w aucie, a potem nie dałam mu czasu, żeby na nowo się zmęczył, tylko bez ceregieli zagoniłam go do łóżka. I tak zakrawa na cud, że Adrian nie zadzwonił z informacją, że małe tornado rozpoczęło misję poszukiwawczą.

- Adrian to świetny chłopak. Rafał na swój sposób też, jego bezpośredniość i entuzjazm są słodkie, ale muszę przyznać, że bywa też męczące.

- Wiem, że potrafi dać w kość i mam nadzieję, że z czasem z tego wyrośnie, ale czuję ulgę na myśl, że mimo tych wszystkich zawirowań, jakie nas spotkały, czuje się szczęśliwy i bezpieczny.

- Taaak. Gdyby tak nie było, na pewno byłby choć trochę wycofany.

- Czasami taki był przy Pawle, kiedy na niego nakrzyczał, bo nie mógł zdzierżyć żywiołowości i nieustannego trajkotania swojego syna. Nieraz zwracałam mu uwagę, żeby wyhamował, ale Paweł kwitował, że jego jazgot przyprawia go o ból głowy, a mały powinien umieć się opanować. Twierdził, że za bardzo mu pobłażam i przez to jest rozpuszczony, jak dziadowski bicz.

- Idiota. Rafał nie jest rozpuszczony, tylko trzeba umieć odpowiednio do niego podejść.

- Mnie tego nie musisz tłumaczyć. Nawet Adrian to wie, a ostatnio nawet, jest w stanie okręcić go sobie, wokół małego palca.

- I tu wracamy do mojego początkowego stwierdzenia, że młody, to świetny chłopak... Naprawdę, powiedział, że mnie kocha?

- Tak - obdarowała mnie czułym uśmiechem. - Widać udało ci się znaleźć drogę do jego serca i umysłu, bo on nie jest tak bezkrytycznie ufny i wylewny jak Rafałek.

- Postaram się go nie zawieść. Żadnego w was.

- Wiem. Anton... - dała mi słodkiego całusa w usta. - Muszę się zbierać, żeby nikt nie wyczaił, którędy tu weszłam.

- Szkoda, ale rozumiem.

- Spróbuj złapać trochę snu, bo jak chłopcy cię dorwą w swoje ręce, wypompują cię do cna.

- Dam radę, nie bój się.

- Nie boję się, tylko ostrzegam. Pa.

- Pa.

Wcisnęła guzik i zniknęła za ukrytą ścianką.

Poszedłem za jej radą i uderzyłem w kimono. Na jedenastą byłem umówiony z Gijasem, na wyprawę do jubilera. Zamierzałem zabrać Adriana z nami. Zasłużył, bo tak, jak mi obiecał, wwwzajął się Rafałem, żebyśmy mieli z Olką czas dla siebie.

Wstałem po ósmej. Zrobiłem sobie śniadanie, korzystając z tego, że lodówka była świetnie zaopatrzona, a na kuchennym blacie stał czajnik elektryczny, ekspres do kawy i toster.

Potem zacząłem przeglądać strony dotyczące kamieni szlachetnych, gdyż chciałem dobrać coś specjalnego, a nie kupić pierwsze lepsze, byle drogie świecidełko. Ponoć kamienie mają magiczną moc, a ja ostatnio chyba zaczynałem wierzyć, że w życiu mogą zdarzać się cuda, skoro całej naszej diabelskiej "trójcy", udało się znaleźć swoją drugą połówkę, mimo tego, że tryb życia, jaki wiedliśmy, przeczył istnieniu prawdziwej, bezinteresownej miłości.

VII WŁADZA I BOGACTWO  - W POGONI ZA SZCZĘŚCIEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz