Anton
- - -
Zanim Olka stwierdziła, że czas wracać, zdążyliśmy się sobą nacieszyć. Na zmianę, rozmawialiśmy i kochaliśmy się. Każdym słowem i gestem starałem się pokazać, jak bardzo jest mi bliska i jak bardzo za nią teskniłem. Zresztą, z nią było tak samo. Naprawdę dawała mi odczuć, że cieszy ją moja obecność, a pieszczoty, czy choćby zwykłe przytulanie, sprawiają jej przyjemność. Nawet w momentach, kiedy zapadała w krótką drzemkę, odruchowo wtulała się we mnie, a ja cieszyłem się, że otulona kokonem moich ramion, czuje się zrelaksowana i bezpieczna.
- Muszę się zbierać - wymruczała z niechęcią, kiedy o piątej trzydzieści, zadzwonił budzik. - Rafał pewnie niedługo wstanie, bo wczoraj wyspał się w aucie, a potem nie dałam mu czasu, żeby na nowo się zmęczył, tylko bez ceregieli zagoniłam go do łóżka. I tak zakrawa na cud, że Adrian nie zadzwonił z informacją, że małe tornado rozpoczęło misję poszukiwawczą.
- Adrian to świetny chłopak. Rafał na swój sposób też, jego bezpośredniość i entuzjazm są słodkie, ale muszę przyznać, że bywa też męczące.
- Wiem, że potrafi dać w kość i mam nadzieję, że z czasem z tego wyrośnie, ale czuję ulgę na myśl, że mimo tych wszystkich zawirowań, jakie nas spotkały, czuje się szczęśliwy i bezpieczny.
- Taaak. Gdyby tak nie było, na pewno byłby choć trochę wycofany.
- Czasami taki był przy Pawle, kiedy na niego nakrzyczał, bo nie mógł zdzierżyć żywiołowości i nieustannego trajkotania swojego syna. Nieraz zwracałam mu uwagę, żeby wyhamował, ale Paweł kwitował, że jego jazgot przyprawia go o ból głowy, a mały powinien umieć się opanować. Twierdził, że za bardzo mu pobłażam i przez to jest rozpuszczony, jak dziadowski bicz.
- Idiota. Rafał nie jest rozpuszczony, tylko trzeba umieć odpowiednio do niego podejść.
- Mnie tego nie musisz tłumaczyć. Nawet Adrian to wie, a ostatnio nawet, jest w stanie okręcić go sobie, wokół małego palca.
- I tu wracamy do mojego początkowego stwierdzenia, że młody, to świetny chłopak... Naprawdę, powiedział, że mnie kocha?
- Tak - obdarowała mnie czułym uśmiechem. - Widać udało ci się znaleźć drogę do jego serca i umysłu, bo on nie jest tak bezkrytycznie ufny i wylewny jak Rafałek.
- Postaram się go nie zawieść. Żadnego w was.
- Wiem. Anton... - dała mi słodkiego całusa w usta. - Muszę się zbierać, żeby nikt nie wyczaił, którędy tu weszłam.
- Szkoda, ale rozumiem.
- Spróbuj złapać trochę snu, bo jak chłopcy cię dorwą w swoje ręce, wypompują cię do cna.
- Dam radę, nie bój się.
- Nie boję się, tylko ostrzegam. Pa.
- Pa.
Wcisnęła guzik i zniknęła za ukrytą ścianką.
Poszedłem za jej radą i uderzyłem w kimono. Na jedenastą byłem umówiony z Gijasem, na wyprawę do jubilera. Zamierzałem zabrać Adriana z nami. Zasłużył, bo tak, jak mi obiecał, wwwzajął się Rafałem, żebyśmy mieli z Olką czas dla siebie.
Wstałem po ósmej. Zrobiłem sobie śniadanie, korzystając z tego, że lodówka była świetnie zaopatrzona, a na kuchennym blacie stał czajnik elektryczny, ekspres do kawy i toster.
Potem zacząłem przeglądać strony dotyczące kamieni szlachetnych, gdyż chciałem dobrać coś specjalnego, a nie kupić pierwsze lepsze, byle drogie świecidełko. Ponoć kamienie mają magiczną moc, a ja ostatnio chyba zaczynałem wierzyć, że w życiu mogą zdarzać się cuda, skoro całej naszej diabelskiej "trójcy", udało się znaleźć swoją drugą połówkę, mimo tego, że tryb życia, jaki wiedliśmy, przeczył istnieniu prawdziwej, bezinteresownej miłości.
CZYTASZ
VII WŁADZA I BOGACTWO - W POGONI ZA SZCZĘŚCIEM
RandomAnton i Ola. Victor i Irina. Dwie pary wplątane w mafijną machinę. Dwaj, zdawałoby się bezwzględni mężczyźni, którzy dorastali w przestępczej rzeczywistości i byli przygotowywani, żeby być w niej liderami. Dwie kobiety, wchłonięte w te struktury...