Gijas.
- - -
Byłem ciekaw, czy Victor pójdzie w zaparte i każe sobie podać morfinę, czy jednak spasuje. Wtedy po prostu uświadomilibyśmy go, co do zaplanowanych działań, zanim przeszlibyśmy do ich realizacji.
- Jednak nie zmienił decyzji - relacjonował Anton, kiedy uparciuch był już zapakowany do samolotu.
- Więc się pewnie biedaczyna zdziwił... - skwitowałem bez grama współczucia. - Choć jestem zdania, że człowiek powinien mieć możliwość decydowania o sobie, to w tym wypadku popieram cię w stu procentach. Sądzę, że nie do końca to przemyślał, a na dodatek postąpił egoistycznie, mimo, że jemu wydawało się, iż kieruje się dobrem Iriny.
- Zgadza się. Wybierając śmierć, postawił Irinę przed faktem dokonanym, nie dając jej nawet możliwości wypowiedzenia się w kwestii tego, co JEJ odpowiada. A na dodatek, wbiłby ją w poczucie winy.
- Właśnie - przytaknąłem. - Skoro powoływał się na jej dobro, z wielkim prawdopodobieństwem uznałaby, że gdyby nie ona, Victor być może pozostałby wśród żywych. A ona zbyt wiele już w życiu wycierpiała, żeby jej jeszcze dokładać. Powinna mieć możliwość podjęcia decyzji, czy przy zmienionych realiach, odnośnie tego, czy nadal chce dać mu szansę, czy nie.
- Moim zdaniem Victor robi problemy tam, gdzie ich nie ma - stwierdził Anton. - Mają za co żyć i to na całkiem wysokim poziomie, a jeśli leżing-pleżing go znudzi, to do prowadzenia biznesu wystarczy przecież zaufany człowiek, znajomość zasad rynku i wrodzone zdolności do negocjacji.
- W czym jest mistrzem.
- O tym właśnie mówię - zakończył wątek i przeszedł do kolejnego. - Mówiłem ci, że dał mi swój telefon? Za pomocą dyktafonu, nagrał dla Iriny pożegnalny list. Aż miękko mi się zrobiło, kiedy słuchałem tych wyznań. Skurczybyk naprawdę ją kocha. Sam nie wiem, co zrobić. Pozwolić to Irinie odsłuchać, czy nie.
- Hmmm. Z jednej strony, będzie miała dowód że kocha ją tak bardzo, że był gotów oddać życie, żeby na swój chory sposób zapewnić jej szczęście.
- A z drugiej strony, znowu poczuje się odsunięta na margines i dojdzie do wniosku, że samodzielnie podejmując decyzję, nie liczył się z jej zdaniem.
- Właśnie. I tak źle i tak nie dobrze. Nie wiadomo, co wybrać.
- A może by tak poprosić o radę Miriam? Jako kobieta lepiej oceni, czy jego wyznania podziałają za, czy przeciwko niemu.
- Albo Alicji... Jest twardsza niż Miriam pod tym względem, a Irina była dla niej podobno inspiracją i wzorem do naśladowania - podpowiedziałem. - Księżna ma niezawodną intuicję, potrafi też zachować obiektywizm i będzie się kierowała dobrem Iriny. Jeśli uzna, że Victor zasługuje, by dać mu sznsę, to jej to zasugeruje.
- A nie będzie próbowała odkuć się na nim za to, co jej zafundował?
- Nie. Już ci mówiłem, że ona potrafi odsunąć na bok osobiste animozje. Będzie miała na względzie przede wszystkim dobro przyjaciółki, a o to przecież głównie chodzi także nam i samemu Victorowi. Zresztą, gdyby była żądna zemsty, gówno by ją obchodziło, czy boss pójdzie na odstrzał i nie fatygowałaby się z wysyłaniem po niego samolotu.
- Przecież to Baszar zgodził się wysłać samolot.
- A myślisz, że czemu to zrobił? Dobrze wie, co jego żonę spotkało na Ukrainie za sprawą Victora. Wystarczyłoby jedno słówko sprzeciwu z jej strony i jego noga, nigdy w Omanie by nie postała.
- Dobrze. W takim razie zabierzesz telefon ze sobą. Kiedy chcesz wracać?
- A kiedy według ciebie to będzie możliwe? Nie chcę zostawiać cię samego z tym całym pierdolnikiem, ale wiecznie tu tkwić, też nie mogę.
- Sam nie wiem. Jutro powiadomię Godunowa o "śmierci" Victora. Możliwe, że będzie chciał przyjechać na jego pogrzeb.
- Na szczęście myśli, że Victor doznał poparzeń twarzy, co potwierdza także wypis. Nie podpadnie mu, że trumna będzie zamknięta.
- Mam nadzieję, że jednak sobie odpuści. Wcześniej się na Victora wypiął, popierając Saszę, więc chyba specjalnie nie będzie za nim tęsknił, skoro dzięki temu, że boss się przekręcił, on będzie mógł obsadzić tu swoich ludzi.
- Oby. A co z Iwo? Skorzystał z twojej sugestii?
- Tak. Przejmie najnowszy, legalny obiekt w Krynicy, a zarządzanie krakowskim klubem z chęcią przekaże nowej władzy.
- Myślisz, że odpuszczą i nie będą nalegać, żeby otworzył tam burdel?
- Nieee... Przecież muszą gdzieś prać brudny szmal, a legalny biznes prowadzony przez zaufanego człowieka stwarza taką możliwość.
- Wiola zaś skupi się na produkcji umilaczy. Takich z najwyższej półki, dla elit. To też zagwarantuje niezłą kasę i przydatne układy. Przy okazji sami pewnie nieraz skorzystamy z jej wiedzy, jeśli będziemy potrzebować czegoś o specyficznym działaniu i składzie.
- Tak. Victor był tego samego zdania, dlatego bez większych ceregieli zgodził się pokryć koszty jej nauki. Swoją drogą, nie przypuszczałem, że ona i Iwo się spikną, ale trzeba przyznać, że pasują do siebie.
- Tak. Gosia może być spokojna o siostrę. Iwo jest w porządku, na pewno o nią zadba.
- A pojebany były mężulek będzie świadomy, że dzidzia nadal ma zapewnioną ochronę, więc nie wywinie żadnego numeru.
Pokiwałem głową, na znak, że zgadzam się z jego opinią i zmieniłem temat.
- Samolot dotrze na miejsce za jakieś cztery i pół godziny. Jestem ciekaw, co kłębi się w główce bosiątka. Pewnie klnie w myślach, na czym świat stoi i rzuca na nas uroki.
- Jeszcze będzie nam dziękował.
- Taaak. O ile nie pomyliliśmy się co do Iriny.
- Masz co do tego wątpliwości? Bo ja nie.
- Chyba, że Alicja da jej do odsłuchania wypociny Victora, a ona się wkurwi za ten numer, który próbował odwalić.
- Pewnie przeciągnie go za to pod kilem, co mu się słusznie należy, ale tak, czy siak, raczej go nie zostawi.
- Oby tylko ten uparciuch docenił swoją szansę.
- Jeżeli to spierdoli, to faktycznie na nią nie zasługuje i lepiej będzie, jeśli Irina ułoży sobie życie z kimś innym.
- Fakt. Mam nadzieję, że w czasie lotu, klepki wskoczą mu na właściwe miejsce.
- - - -
Dajcie znać, czy się podobało i
pamiętajcie o zagłosowaniu ⭐ moje....Promyczki🌞
CZYTASZ
VII WŁADZA I BOGACTWO - W POGONI ZA SZCZĘŚCIEM
AcakAnton i Ola. Victor i Irina. Dwie pary wplątane w mafijną machinę. Dwaj, zdawałoby się bezwzględni mężczyźni, którzy dorastali w przestępczej rzeczywistości i byli przygotowywani, żeby być w niej liderami. Dwie kobiety, wchłonięte w te struktury...