ROZDZIAŁ 40

274 40 27
                                    

Olena (Irina)

- - -

Alicja przydybała mnie w salonie piękności, w momencie, kiedy tłumaczyłem jednej z nastoletnich uczennic, tajniki korygowania owalu twarzy.

- Długo ci tu jeszcze zejdzie?

- Jakiś kwadrans.

- Świetnie. Idę na taras. Dołącz potem do mnie. Chciałabym z tobą porozmawiać.

- Stało się coś?

- Nic złego - uspokoiła mnie, bo chyba zauważyła, że się zestresowałam. - Chcesz kawę, czy coś zimnego?

- Coś zimnego. Te upały są zabójcze.

- O tym czasie to jeszcze nic. Za dwa miesiące, w ciągu dnia lepiej będzie wcale nie wyściubiać nosa, poza klimatyzowane pomieszczenia.

- Ufff, już mi gorąco...

- - -

- Jak młoda się spisuje? - spytała Alicja, kiedy zajęłam miejsce przy stole i upiłam łyczek orzeźwiającego napoju.

Mmmmm, niebo w gębie, szczególnie w tym upale...

- Zobaczy się. To była zaledwie jej druga lekcja ze mną. Na razie jest zbyt nieśmiała i z angielskim ma troszkę na bakier. Nie jest tutejsza, prawda? W sensie - nie mieszka na stałe w pałacu?

- Teraz już tak, ale od niedawna. Wcześniej mieszkała z rodzicami, w małym miasteczku na skraju pustyni. Jej ojciec jest rdzennym Omańczykiem i tradycjonalistą. Uważa, że dziewczynki nie muszą być jakoś szczególnie wykształcone. Na szczęście jej mama była innego zdania i nauczyła ją tyle, ile sama umiała. Pochodzi z Somalii, z bardzo biednej rodziny. Rodzice oddali ją i siostrę na służbę i tak trafiły do Omanu, ale do różnych rodzin. Samira normalnie zostałaby umieszczona w internacie, ale okazało się, że jest kuzynką Zehry. A trafiła do nas przez przypadek, z polecenia lekarza, współpracującego z naszą fundacją.

- Jest chora?

- Ona nie. Jej matka. Kobieta nieraz pojawiała się w szpitalu z różnymi obrażeniami. A to złamana ręka, czy noga, a to poparzenie, a to potłuczone żebra i wybity palec... Beniamin podejrzewał przemoc ze strony męża, ale ona negowała, kwitując, że jest niezdarna. Jednak niedawno straciła przytomność podczas nieobecności męża. Kierowca, który dostarczał butle z pitną wodą do ich domu, wezwał pogotowie. A, że podczas upadku, doszło do urazu głowy, wykonano jej TK, a potem rezonans magnetyczny. Okazało się, że wykryto u niej nieoperacyjnego guza mózgu. Glejaka. Dopiero wtedy, zdając sobie sprawę, że długo nie pożyje, puściła farbę o tym, co się dzieje w domu. Bała się, że teraz zamiast nad nią, jej mąż zacznie pastwić się nad ich córką. Zresztą, kilka dni wcześniej małej i tak zdążyło się już oberwać i to dość porządnie, bo ponoć cała prawa strona pleców dziewczynki była sina. Beniamin zgłosił ich przypadek do fundacji. Sytuacja zdrowotna kobiety posłużyła nam za pretekst, żeby załatwić jej miejsce w stacjonarnym hospicjum, a nad małą roztoczyliśmy opiekę, proponując mecenat. To pozwoliło odseparować ją od biologicznego ojca i uniemożliwiło brutalowi decydowanie w jej sprawie.

- Zgodził się na to?

- Cóż... nie miał wielkiego wyboru... Baszar to w końcu głowa państwa. Odrzucenie propozycji księcia byłoby obrazą i głupotą, skoro on chce dziewczynkę wykształcić i zabezpieczyć ją finansowo, co zwiększy jej atrakcyjność na rynku matrymonialnym. Dzięki temu mamy gwarancję, że ojciec nie odda jej byle komu.

- A matka? Jaki jest jej stan?

- Ciągle walczy, ale powoli traci siły. To ostatnie stadium. Zostało jej góra kilka tygodni życia. Jest na silnych lekach, skrajnie wyniszczona. Ale przynajmniej jest bezpieczna i o los córki też może być spokojna.

VII WŁADZA I BOGACTWO  - W POGONI ZA SZCZĘŚCIEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz