ROZDZIAŁ 4

342 29 16
                                    

Ola

- - - -

Mężczyźni zajęli się tematem przekonania Adriana do tego, że konieczne jest wspólne zamieszkanie naszej trójki z Antonem. Grunt przygotował mu Gijas, z którym mój syn w momencie, kiedy zaczął zgarniać z informatyki same dobre oceny, był na przyjacielskiej stopie. Potem do akcji wkroczył sam Anton i ostatecznie nie spotkałam się z ani jednym niezadowolonym, czy wręcz wrogim spojrzeniem ze strony starszego syna. Ulżyło mi, bo doskonale pamiętałam jego zachowanie i komentarz, na wieść, że Iwo ma mi pomagać i spędzić noc w naszym mieszkaniu.

Victor wrócił, po załatwieniu swoich spraw. Sprawa rozwodu siostry barmanki też nabrała tempa. Dzięki „wynegocjowanemu odszkodowaniu", kobieta odzyskała niezależność, załapała się na nabór zimowy na na inną uczelnię i planowała na nowo podjąć studia. Jako, że uczelnia znajdowała się w Krakowie, a my (tak, my – zaczęłam się utożsamiać z moją nową „rodziną") posiadaliśmy w tym mieście dwa kluby, Wiola zaczęła w nich pomagać. Wygodnie było mieć kogoś na podorędziu, kiedy kelnerka, czy barmanka wyskoczyła z nieplanowanym wolnym.

Gijas zaczął szykować się do wyjazdu, ale najpierw trzeba było zadecydować, co zrobić z domem i rzeczami po rodzicach.

- Sądzę, że najlepiej będzie go sprzedać, dopóki jeszcze jest coś wart. – uznał Gijas. - Ja tu już nie wrócę, ty też w nim nie zamieszkasz. Będzie niszczał, straci na wartości. Zresztą i tak, z tego co mówiłaś, wymagał gruntownego remontu. Pewnie kupiec i tak go zburzy, a na jego miejscu zbuduje sobie nowy, bo budynek gryzie się z otoczeniem. Klocek wybudowany w czasach komuny.

- Ale wielki ogród i widoki to rekompensują – broniłam miejsca, w którym dorastałam.

- Mówiłaś, że gdzie jest ten dom? - wtrącił się Anton.

- Krynica Zdrój.

- Góry, uzdrowisko... tak jak tu... - Antonowi chyba wpadł do głowy jakiś pomysł.

- O czym myślisz?

- Jak sądzisz... – zwrócił się do Gijasa. - Teren nadałby się na pensjonat ze spa i siłownią?

- Po wyburzeniu domu – idealnie.

- To może zaproponujcie Victorowi, żeby obejrzał miejscówkę. Może się skusi i będziecie mieli problem z głowy, w dodatku bez prowizji dla pośrednika.

- Ale pod jednym warunkiem – zastrzegłam.- Tylko pensjonat, spa i siłownia. Nie burdel. Nie mogłabym spać po nocach, ze świadomością, że w miejscu, w którym dorastałam, kobiety są zmuszane do uprawiania nierządu.

- To zrozumiałe. Sądzę, że to i tak wystarczy. Klienci na wspomagacze się znajdą, legalny biznes umożliwi pranie forsy z innych źródeł.

Spojrzałam na Gijasa. Kiwnął głową na tak, więc postanowiłam nie stwarzać sztucznych problemów i też potaknęłam.

- Świetnie. Jutro zagadam do niego w tej sprawie - podjął mój brat. - Teraz jeszcze sprawa mieszkania. Zwróciłem Victorowi kasę. Z powrotem może należeć do ciebie. Chcesz je sprzedać teraz, czy zostawisz to na później?

- Gijas... skoro dostanę swoją część ze sprzedaży domu, mieszkanie powinieneś zachować ty, skoro je wykupiłeś.

- Ale chrzanisz, Ola. Cała kasa za dom idzie do ciebie i to nie podlega dyskusji. Sama twierdzisz, że nie chcesz być zależna finansowo od Antona, a utrzymanie trzyosobowej rodziny kosztuje. Ja zarabiam wystarczająco dobrze. Więc pytam, czy mieszkanie wolisz sprzedać teraz, czy odłożysz to w czasie?

- Kto jest właścicielem na papierze? - chciał wiedzieć Anton.

- Ja. Jutro zamierzałem załatwić przeniesienie praw własności na Olę.

VII WŁADZA I BOGACTWO  - W POGONI ZA SZCZĘŚCIEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz