Zgodnie z obietnicą, puszczam kolejny rozdzialik
Miłego czytania:)
- - - - - - - -
Irina (Olena)
- - - -
Kilkugodzinna podróż minęła spokojnie. Przez większość czasu udawałam, że śpię, bo chciałam się wyciszyć i uporządkować myśli.
Po dotarciu na miejsce, wsiedliśmy do przysłanego przez Gijasa samochodu, którym późnym popołudniem dotarliśmy do celu.
Miriam i Gijas bardzo serdecznie mnie przywitali, a potem wskazali mi mój pokój.
- Odśwież się i troszkę odpocznij. Za godzinę będzie kolacja – powiedziała pani domu.
- Dzięki. Najchętniej pozbyłabym się silikonu i tapety z twarzy. I peruki, bo w tym upale noszenie jej zakrawa na miano tortur...
- To oczywiste. Spokojnie możesz wrócić do dawnej postaci - zapewniła. - Z wyjątkiem imienia, oczywiście.
- No tak... To może włosy też przefarbuję?
Miriam skrzywiła głowę, jak ciekawski ptaszek.
- Możesz spróbować. Ładnie ci w takiej ognistej wersji. A tak na marginesie - dziś jesteście zmęczeni, więc spędzimy wieczór w domu. Ale na jutro jesteśmy zaproszeni do pałacu. Księżna chce się z tobą spotkać, Oleno.
Przełknęłam nerwowo ślinę, zastanawiając się, o co może jej chodzić. Nie lubiłam być w centrum uwagi. Przez całe lata starałam się nie wychylać i trzymać się na uboczu.
- Ze mną? Niby czemu? - zapytałam niepewnie, ale Miriam zbyła moje pytanie wzruszeniem ramion i puściła do mnie oczko.
- Pewnie chce poznać osobę, która korzysta z azylu.
- No tak... - westchnęłam z ulgą. - Przynajmniej będę miała możliwość wyrazić jej swoją wdzięczność. Tobie i twojemu mężowi też z całego serca dziękuję...
- Daj spokój. Mamy wolny pokój, więc to żaden problem...
Ścisnęła moją dłoń, dodając mi w ten sposób otuchy.
- Rozgość się i do zobaczenia na kolacji.
/ / /
Moi gospodarze byli naprawdę życzliwi i sympatyczni. A ich niespełna trzyletnie, pełne werwy brzdące, od razu skradły moje serce.
Było mi głupio, bo musiałam poprosić Miriam o jeszcze jedną przysługę.
- Nie chcę nadużywać twojej gościnności, ale mam mały problem... - przełamałam się pod koniec posiłku.
- Tak? O co chodzi?
- Pożyczysz mi na jutro jakieś ubrania?... W tym, co mam na sobie, nie wypada pójść na spotkanie z takimi osobistościami. Chciałabym cię też prosić o pomoc w skompletowaniu garderoby...
- A zajrzałaś już do szafy? - przerwała mi.
- Tak. Nie wiem, czy wiesz, ale wisi w niej jeszcze kilka twoich sukienek.
- Nie są moje, a twoje. Dar od księżnej. I mówimy na nie abaye.
- Od księżnej? Aleee, dlaczego...?
- Przypuszczała, że możesz nie mieć się w co ubrać, więc przygotowała dla ciebie, hmmm... coś w rodzaju wyprawki? Chciała w ten sposób dać ci odczuć, że jesteś tu mile widziana.
CZYTASZ
VII WŁADZA I BOGACTWO - W POGONI ZA SZCZĘŚCIEM
RandomAnton i Ola. Victor i Irina. Dwie pary wplątane w mafijną machinę. Dwaj, zdawałoby się bezwzględni mężczyźni, którzy dorastali w przestępczej rzeczywistości i byli przygotowywani, żeby być w niej liderami. Dwie kobiety, wchłonięte w te struktury...