ROZDZIAŁ 18

567 43 52
                                    

UWAGA!!!

W rozdziale opisana jest scena gwałtu....

- - - - -

Irina

- - - -

- Nienawidzę wypadów na tego typu imprezy - zwierzyłam się Oli.

- Tego typu?

- W klimacie BDSM. To zupełnie nie moja bajka, choć to i tak nie ma znaczenia, bo z moim, czy twoim zdaniem, nikt się nie będzie liczył.

- Ponoć taki układ wymaga dużej zażyłości i bezwarunkowego zaufania.

Parsknęłam.

- W teorii. Jeżeli faktycznie kobieta i mężczyzna dobierają się pod kątem upodobań, by wspólnie realizować swoje pragnienia i fantazje. Jednak na spotkaniach takich, jak dzisiaj, da się znaleźć ze dwie, może trzy pary, których relacja opiera się na dobrowolności. Cała reszta, to przypadki takie jak nasz - kobiety są PRAWDZIWYMI niewolnicami, a nie z własnego wyboru.

- Oochhh...

- A jeśli chodzi o obrożę, to nie marudź, złotko. Jeszcze będziesz wdzięczna, że masz ją na sobie.

- Bo?

- Sama zobaczysz.

- Ponoć narkotyki i alkohol będą bez limitu.

- Tak. Jednak Victor nie cierpi tego badziewia. Oczy zakrapia atropiną, żeby wyglądało na to, że wciąga kokę, a w rzeczywistości używa cukru pudru.

- Anton coś o tym wspominał. Podobno my też będziemy musiały pójść za ich przykładem.

- Jeśli wejdziesz między wrony...

- Musisz krakać jak i one – dokończyłyśmy przysłowie wspólnie. - Robiłaś już tak?

- Raz, czy dwa... - odruchowo zmarszczyłam nos. - Da się przeżyć, choć wciąganie proszku nie jest przyjemne.

- Jakieś rady? Sugestie? Coś powinnam zrobić? Czegoś, pod żadnym pozorem mi nie wolno?

- Jak zwykle, Ola. Oczy dookoła głowy. Nigdzie nie ruszasz się sama. I pod żadnym pozorem nie ściągasz obroży. Ogólnie dziś nie powinno być źle. Jest szansa, że we dwie, będziemy się całkiem fajnie bawić.

- Pozwolą nam na to?

- Tak myślę, ale okaże się na miejscu.

= = =

Miałam rację. Wieczór spędzony w towarzystwie przyjaciółki okazał się całkiem znośny. Nasi faceci też udzielali się na parkiecie, a że w odróżnieniu od reszty towarzystwa, tylko udawali, że ćpają, wygibasy w ich objęciach, były nawet przyjemne. Przetańczyliśmy kilka latynoskich kawałków i zachciało nam się pić. Wróciliśmy do naszego boksu. Pyszne drinki dawały orzeźwienie, ale nie uderzały do głowy, ze względu na dużą ilością lodu. Victor zawsze stosował ten trick. Z reguły pozostawał prawie trzeźwy, w czasie, gdy pozostali uczestnicy, libacji byli już totalnie najebani. Nieraz rozpuszczali przy tym języki, zdradzając cenne informacje, które Victor mógł potem wykorzystać.

Dziś było tak samo.

W ruch poszedł cukier puder. Victor wciągnął swoją działkę i podał mi zwinięty w rulonik banknot. Bez zbędnych ceregieli wzięłam przygotowaną dla mnie kreskę. Poczułam ukłucie w udo i nagle zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego.

Nie mogłam mówić, bo zamiast słów, z ust wydobywał się niewyraźny bełkot, a po chwili zupełnie odjęło mi mowę. Mięśnie stały się wiotkie, ale ja czułam się jak sparaliżowana. Świadomość rejestrowała wszystko wokół, ale ciało nie mogło wykonać najmniejszego ruchu.

VII WŁADZA I BOGACTWO  - W POGONI ZA SZCZĘŚCIEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz