UWAGA!!!
W rozdziale opisana jest scena gwałtu....
- - - - -
Irina
- - - -
- Nienawidzę wypadów na tego typu imprezy - zwierzyłam się Oli.
- Tego typu?
- W klimacie BDSM. To zupełnie nie moja bajka, choć to i tak nie ma znaczenia, bo z moim, czy twoim zdaniem, nikt się nie będzie liczył.
- Ponoć taki układ wymaga dużej zażyłości i bezwarunkowego zaufania.
Parsknęłam.
- W teorii. Jeżeli faktycznie kobieta i mężczyzna dobierają się pod kątem upodobań, by wspólnie realizować swoje pragnienia i fantazje. Jednak na spotkaniach takich, jak dzisiaj, da się znaleźć ze dwie, może trzy pary, których relacja opiera się na dobrowolności. Cała reszta, to przypadki takie jak nasz - kobiety są PRAWDZIWYMI niewolnicami, a nie z własnego wyboru.
- Oochhh...
- A jeśli chodzi o obrożę, to nie marudź, złotko. Jeszcze będziesz wdzięczna, że masz ją na sobie.
- Bo?
- Sama zobaczysz.
- Ponoć narkotyki i alkohol będą bez limitu.
- Tak. Jednak Victor nie cierpi tego badziewia. Oczy zakrapia atropiną, żeby wyglądało na to, że wciąga kokę, a w rzeczywistości używa cukru pudru.
- Anton coś o tym wspominał. Podobno my też będziemy musiały pójść za ich przykładem.
- Jeśli wejdziesz między wrony...
- Musisz krakać jak i one – dokończyłyśmy przysłowie wspólnie. - Robiłaś już tak?
- Raz, czy dwa... - odruchowo zmarszczyłam nos. - Da się przeżyć, choć wciąganie proszku nie jest przyjemne.
- Jakieś rady? Sugestie? Coś powinnam zrobić? Czegoś, pod żadnym pozorem mi nie wolno?
- Jak zwykle, Ola. Oczy dookoła głowy. Nigdzie nie ruszasz się sama. I pod żadnym pozorem nie ściągasz obroży. Ogólnie dziś nie powinno być źle. Jest szansa, że we dwie, będziemy się całkiem fajnie bawić.
- Pozwolą nam na to?
- Tak myślę, ale okaże się na miejscu.
= = =
Miałam rację. Wieczór spędzony w towarzystwie przyjaciółki okazał się całkiem znośny. Nasi faceci też udzielali się na parkiecie, a że w odróżnieniu od reszty towarzystwa, tylko udawali, że ćpają, wygibasy w ich objęciach, były nawet przyjemne. Przetańczyliśmy kilka latynoskich kawałków i zachciało nam się pić. Wróciliśmy do naszego boksu. Pyszne drinki dawały orzeźwienie, ale nie uderzały do głowy, ze względu na dużą ilością lodu. Victor zawsze stosował ten trick. Z reguły pozostawał prawie trzeźwy, w czasie, gdy pozostali uczestnicy, libacji byli już totalnie najebani. Nieraz rozpuszczali przy tym języki, zdradzając cenne informacje, które Victor mógł potem wykorzystać.
Dziś było tak samo.
W ruch poszedł cukier puder. Victor wciągnął swoją działkę i podał mi zwinięty w rulonik banknot. Bez zbędnych ceregieli wzięłam przygotowaną dla mnie kreskę. Poczułam ukłucie w udo i nagle zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego.
Nie mogłam mówić, bo zamiast słów, z ust wydobywał się niewyraźny bełkot, a po chwili zupełnie odjęło mi mowę. Mięśnie stały się wiotkie, ale ja czułam się jak sparaliżowana. Świadomość rejestrowała wszystko wokół, ale ciało nie mogło wykonać najmniejszego ruchu.
CZYTASZ
VII WŁADZA I BOGACTWO - W POGONI ZA SZCZĘŚCIEM
AcakAnton i Ola. Victor i Irina. Dwie pary wplątane w mafijną machinę. Dwaj, zdawałoby się bezwzględni mężczyźni, którzy dorastali w przestępczej rzeczywistości i byli przygotowywani, żeby być w niej liderami. Dwie kobiety, wchłonięte w te struktury...