ROZDZIAŁ 19

411 40 17
                                    

Irina

- - - -

Mężczyzna, który towarzyszył mi podczas podroży, regularnie sprawdzał, czy oddycham, używając do tego lusterka.

- Wiem, że to amatorska metoda, ale najważniejsze, że skuteczna – powiedział za którymś razem. - Jazda potrwa jeszcze coś koło trzech godzin, chyba, że będą jakieś utrudnienia. Na miejscu, kierowca pomoże mi cię wypakować, a kiedy odjedzie, podłączę ci kroplówkę. Dzięki niej, substancja się wypłucze i znacznie szybciej odzyskasz zdolność ruchu i mowy.

Obyś miał rację, bo to potworne uczucie, być kłodą, do której włożono mózg...

- Pewnie zastanawiasz się, co będzie dalej?

No, mowa... a co innego mi pozostało?!

- Przyznam, że ja też nie znam wszystkich szczegółów, ale sytuację naświetli ci pewnie list, który na polecenie Victora ci wręczę, kiedy już dojdziesz do siebie.

Ochhh... tego się po nim nie spodziewałam...

Potem przez dłuższy czas się do mnie nie odzywał.

Nie wiem... może liczył, że się zdrzemnę? Sama bym chciała, ale przy takim natłoku myśli i emocji, to byłby prawdziwy cud.

W końcu coś zaczęło się dziać.

Bocian przyklęknął i rozpiął worek.

- Muszę wysupłać cię z tego koca. Według nawigacji, za kwadrans będziemy na miejscu. Pamiętaj, co mówiłem. Naszym celem jest krematorium. Dopiero, jak będziesz w stanie chodzić, przewiozę cię w inne miejsce.

Pogłaskał mnie po policzku.

- Nie wystrasz się, bo będę musiał zasunąć zamek do końca, na czas, kiedy będziemy cię przenosić.

Niedługo potem auto się zatrzymało. Kierowca otworzył boczne drzwi i pomógł Bocianowi wnieść mnie do budynku.

- Mam czekać z tobą? - zaproponował.

- Nie. Tomek dał znać, że się trochę spóźni, a tobie z pewnością się spieszy do Wioli, co?

- Nie będę zaprzeczał.

- To zabieraj dupsko, Iwo i leć „zrobić jej dobrze".

- Dobrze – zarżał ze śmiechu i nie oponował dłużej.

Usłyszałam, że ten cały Iwo w końcu wyszedł, a Bocian zaraz potem zamknął drzwi na klucz. Dopiero wtedy rozpiął suwak, odsłaniając moją twarz.

Co za ulga...

- Zabieram cię na zaplecze. Mamy tam prowizoryczny gabinet zabiegowy na awaryjne sytuacje – mówił, jednocześnie przeciągając nosze po podłodze.

Potem przełożył mnie na kozetkę i zmienił pampersa.

- Założę ci venflon, podam Furosemid i podłączę kroplówkę. Będziesz dużo sikać.

Ale siara... taki młodzik będzie przez ten czas zmieniał mi pampersy... W szpitalu przynajmniej załatwiałam się do basenu, a teraz czuję się jak niemowlę.

- Wolałbym założyć ci cewnik, tylko uważam, że byłoby to dla ciebie krępujące, a na dodatek jesteś tam obolała, więc na ten moment odpuszczę. Chyba, żeby przez dłuższy czas pampers pozostawał suchy – zastrzegł.

Poczułam ukłucie tuż poniżej zgięcia łokciowego. Przymocował igłę plastrem i coś mi wstrzyknął, a potem przykręcił wężyk z kroplówki.

Choć sytuacja z pampersami mnie krępowała, byłam mu wdzięczna, że wykazał się empatią i nie nalegał na cewnik. Niejeden pewnie by uznał, że skoro od wielu lat jestem kurwą, to gmeranie przy cipce, mnie nie ruszy. A jednak... Na myśl, że miałby mnie tam dotykać... Nie... nie chcę....

VII WŁADZA I BOGACTWO  - W POGONI ZA SZCZĘŚCIEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz