ROZDZIAŁ 36

261 41 16
                                    

Cóż.... przekonaliście mnie, dając odzew na moje nieśmiałe pytanko. 

Rozdzialik krótki, bo to tylko dyktowany list, ale mam nadzieję, że nie zawiodę Waszych oczekiwań i zwiększę apetyt na kolejny rozdział.... 

Dzięki za głosy i komentarze. 

Buziaczki. 

/ / / / / /

Victor 

- - - -

 "Czarodziejko...

Moja ukochana...

Doceniam fakt, że chciałaś dać mi szansę. To dowodzi, jak dobre i szczodre jest twoje serce. I jeszcze pogłębia przepaść między nami, bo ja jestem chujem i potworem.

Ty zaś, nie zasługujesz na to, by ktoś taki, na dodatek upośledzony z powodu wypadku, odbierał ci szansę na szczęście.

Spauzowałem, bo gula w gardle utrudniała mi mówienie. Kiedy się zmniejszyła podjąłem wątek.

Wierz mi - kiedy Gijas przekazał mi twoje słowa, że chcesz spróbować, odzyskałem chęć do życia. To dzięki nim wybudziłem się ze śpiączki. Jednak chwilę po tym, okazało się, że jestem prawie ślepy, a szanse na poprawę są znikome. Widać los zdecydował za nas i uznał, że jednak za bardzo nagrzeszyłem, by dostać szansę na zbawienie... bo tym byłoby dla mnie życie z tobą, Irino.

Los podjął jednak inną i według mnie, słuszną decyzję...

Wiesz? Zaraz po wypadku, miałem sen... coś w rodzaju wizji lokalnej z całego swojego życia. Widziałem migawki swoich decyzji i czynów... Jedno wielkie pasmo bezduszności i okrucieństwa. A najbardziej zabolał mnie widok tego, co zgotowałem tobie... Uznałem wtedy, że najlepszym wyjściem byłoby, gdybym umarł...

Potem na moment odzyskałem nadzieję, ale decyzja, jaką podjąłem w tym śnie była chyba prorocza... Teraz bowiem utwierdziłem się w myśli, że beze mnie będzie ci lepiej.

Znowu chwilowa pauza na opanowanie emocji.

Kiedy umrę, zostawisz za sobą cały ten mafijny syf i ruszysz dalej...

Choć wyobrażanie sobie ciebie w ramionach innego, czułego kochanka sprawia mi niemal fizyczny ból, życzę ci, żebyś poznała kogoś, kto będzie ciebie godny i obdarzy cię nieziemskim szczęściem. Mimo szczerych chęci, żeby być tym kimś, zdałem sobie sprawę, że ze mną u boku nigdy w pełni szczęśliwa nie będziesz, bo moja osoba będzie ci przypominać o tym, co straciłaś i przeżyłaś, będąc w niewoli.

Dlatego... mając na względzie... twoje dobro i szczęście... chcę podarować ci w prezencie.... wolność od siebie.

Całkowitą.

Definitywnie i na zawsze.

Życzę ci wszystkiego najlepszego, Czarodziejko.

Żegnaj...

STOP.

Wiedziałem, gdzie nacisnąć, bo wcześniej poprosiłem, żeby pielęgniarka pomazała to miejsce na ekranie klejem. Dzięki temu punkt z napisem STOP, był szorstki.

Przerwałem nagrywanie, bo nie chciałem tego przedłużać w nieskończoność. Najważniejsze powiedziałem. Zresztą, głos powoli zaczął odmawiać mi posłuszeństwa, a nie chciałem brzmieć jak płaczliwa pizda...

Nagranie tego pożegnania kosztowało mnie wiele nerwów i wysiłku, ale kiedy skończyłem, czułem się spokojniejszy. Jakbym zrobił coś dobrego i właściwego. To poczucie utwierdziło mnie, że podjąłem najlepszą z punktu widzenia Iriny decyzję.

W nocy spałem dobrze, a po przebudzeniu robiłem dobrą minę do złej gry i czekałem, aż przyjaciel zjawi się z obiecaną morfiną.

- - - -

Dajcie znać, czy się podobało i

pamiętajcie o zagłosowaniu ⭐ moje....Promyczki🌞

VII WŁADZA I BOGACTWO  - W POGONI ZA SZCZĘŚCIEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz