39

131 13 41
                                    

Pov Kaigaku

Z racji, że stary już drugi raz w tym tygodniu wyszedł na spacer z psem w towarzystwie filara tornada, ja i Nezuko-chan musieliśmy sami zająć się Akazą. Po wejściu do ich pokoju, zastałem Akaze modlącego się przy zapalonym kadzidle i Nezuko-chan głaskającą kurczaka.

Nezuko: Dobrze, że jesteś, Kai, bo trochę nie wiem co z nim zrobić. Siedzi tak już ponad godzinę i szepcze jakieś niezrozumiałe słowa.

Akaza: Szu, sze, hesz, hi, ci sziii...

Chyba jest z nim coraz gorzej... Powinnyśmy już dawno zabrać go do specjalisty. A dzisiaj już zdecydowanie było to konieczne.

Kaigaku: Musimy go zabrać do Niego, pomóż mi go podnieść.

Nezuko i ja złapaliśmy Akaze za ramiona, a po ustawieniu go na nogach, poszliśmy powolnym tempem do Nakime.

Kaigaku: Przenieś nas do czcigodnego Tomioki-san.

Była lekko zdezorientowana, bo Akaza ciągle mamrotał coś pod nosem, ale ostatecznie przeniosła nas tak jak prosiłem. Czcigodny od razu rzucił mi się w oczy. Gdy już chciałem się pokłonić, przypomniałem sobie, że przecież muszę trzymać ledwo stojącego demona.

Kaigaku: Wróżbito Giyuu! Czcigodny!

Gdy odwrócił się w naszą stronę, spojrzał na nas tym swoim głębokim spojrzeniem.

Giyuu: Czego chcecie? Nie wiem kto zjadł pierniki.

Nezuko: Chodzi o Akaze. Ubzdurał sobie, że Douma jest szatanem. Zaczął się modlić, zapalać kadzidła i odprawiać msze. Pomóż, bo martwimy się o niego.

Patrzył na nas chwilę z niezmiennym wyrazem twarzy. Po chwili cicho westchnął.

Giyuu: Dobra, wezmę go do siebie i z nim pogadam.

Nezuko: Tylko nie zrób mu krzywdy, proszę...

W sumie rozumiem obawy Nezuko. Akaza jest demonem i zaraz oddamy go w ręce zabójcy, w dodatku filara, ale to chyba było konieczne. Bardziej ryzykowne byłoby zabrać Akaze do mojej "kuzynki" wróżbitki Muichiro. Ona to w ogóle mogłaby zapomnieć po co wzięła demona do siebie i coś mu zrobić. Trudno powiedzieć, czy Akaza w tym amoku byłby w stanie się obronić. Brakowałoby tylko gdyby wyskoczył z wodą święconą do samoobrony...

Kaigaku: Powodzenia, czcigodny.

Nic nie odpowiedział. Złapał Akaze za ramię, tak jak przed chwilą ja i Nezuko, po czym zaczął się oddalać.

Giyuu: Dostarczę wam go do zamku.

Nezuko: Dziękujemy, panie Giyuu!

Gdy zniknął z pola widzenia, westchnąłem cicho.

Nezuko: Martwię się o niego...

Kaigaku: Jest w dobrych rękach, nie musisz się martwić. Może przejdziemy się, skoro już tu jesteśmy?

Nezuko: No dobrze.

Złapała mnie pod ramię i powolnym krokiem poszliśmy w randomowym kierunku. Czas upłynął w miłej atmosferze, mimo że nie rozmawialiśmy za wiele. Po powrocie do zamku od razu poczułem zapach jedzenia. Domyśliłem się, że Kamanue i zapewne również Enmu byli właśnie w trakcie przygotowywania posiłku. Ja i Nezuko usiedliśmy na chwilę na kanapie w głównym pokoju. Nagle naszą rozmowę o bambusach przerwało pojawienie się Akazy i czcigodnego w zamku.

Nezuko: Akaza i pan Giyuu!

Nezuko-chan pobiegła do nich, a ja ruszyłem za nią nieco wolniejszym tempem. Akaza wyglądał na normalnego demona jakim był zanim zaczął palić kadzidła.

Nezuko: Wyglądasz dużo lepiej. Jak się czujesz?

Akaza: Wyzwolony.

A może jednak nie wszystko z nim normalnie?

Akaza: Chodźmy do pokoju! Zagrasz na bębenkach, a ja ubiorę mój strój jednorożca. Kaigaku, dołącysz do nas?

Chyba jednak wszystko już z nim w porządku.

Kaigaku: Dołączę trochę później. Miłej zabawy.

Akaza: Narka, Giyuu!

Wesoło poszli w stronę pokoju, a ja spojrzałem na milczącego do tej pory czcigodnego.

Kaigaku: Jak tego dokonałeś, czcigodny wróżbito Giyuu?

Giyuu: Zrobiłem mu herbaty i powiedziałem "Jeśli Douma naprawdę został opentany przez szatana, nie wyświadczaj mu przysługi i nie próbuj go od niego uwolnić. Skoro go nienawidzisz, powinieneś cieszyć się z jego cierpienia. A co do kadzideł i modlitw... Wieczorna modlitwa z pewnością wystarczy, żeby uchronić ciebie i twoich bliskich przed szatanem.", nie ma za co.

Kaigaku: Jestem pod wrażeniem. Stokrotne dzięki, Tomioka-san.

Giyuu: Macie jeszcze pierniczki?

Kaigaku: Przykro mi, ale po wigilii już żadnych nie było.

Giyuu: Rozumiem.

Odwrócił się i podszedł do Nakime.

Giyuu: Proszę mnie odstawić do domu.

Nakime nieco niepewna co ma zrobić posłała mi pytające spojrzenie, a gdy kiwnąłem głową, że może spokojnie spełnić jego prośbę, rozbrzmiał dźwięk instrumentu, a czcigodny zniknął. Pokierowałem się w stronę pokoju Akazy i Nezuko-chan z zamiarem dołączenia do zabawy. Już kilka metrów dalej usłyszałem śmiechy i wesołą grę na bębenkach. Jak dobrze, że wszystko wróciło do normy... Gdy Koku wróci ze spaceru, na bank się zakrztusi z wrażenia.

"Dwunastka w wolnym czasie 2" knyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz