Pov Gyutaro
Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła, a następnie wrzask. Oszołomiony spadłem z góry piętrowego łóżka. Naprawdę nie wiem jak ja to zrobiłem, skoro miało barierkę. Następne co poczułem to, że coś na mnie spada, a właściwie ktoś.
Obanai: Co się...
Iguro też spadł z łóżka i wylądował na mnie, bo spał pode mną. Na łóżku Muzana leżał spory kamień, który chyba uderzył go w brzuch.
Douma: Ha! Mówiłem, że nie wiecie na co mnie stać!
Cała nasz trójka podeszła do okna, a właściwie do tego co z niego zostało. Na chodniku jakieś dwa metry dalej stał Douma wyszczerzony jak głupi.
Muzan: DOUMA, IDOTO, TY JUŻ CAŁKIEM OSZALAŁEŚ?!
Nagle do naszego pokoju wparowali Enmu, Mukago, Psiapsi i Autorka.
Autorka: Co to było...?
Mukago: CZY TEN KRETYN WYBIŁ OKNO?
Obanai: Jak widać...
Wyszedłem z pokoju, zrobić śniadanie. Douma przegiął, niniejszym się go wypieram.
Enmu: Dzisiaj idziemy do fokarium!
Że gdzie?
Muzan: Będziemy oglądać foczki.
Gyutaro: Ale... ja nie szukam dziewczyny...
Mukago: Kolejny głupi... O zwierzęta chodzi.
Aaaa... No to ulga. Po zjedzeniu śniadania i uszykowaniu się, wyszliśmy z hotelu. Uznaliśmy, że najlepiej iść z rana, żeby nie było kolejek. Po zakupie biletów, podeszliśmy oczywiście do stoiska z pamiątkami, bo jakże by inaczej.
Douma: Kupię Shinobu-chan magnes z foką i powiem jej "przyciągasz mnie jak magnes".
Przywaliłem sobie facepalma i poszedłem nad basen, zobaczyć foki. Dołączył do mnie Obanai.
Gyutaro: A tamci gdzie?
Obanai: A jak myślisz...?
Gyutaro: Enmu, Douma i Autorka chcą pamiątki, a reszta próbuje ich postawić do pionu.
Obanai: Bingo.
Jakoś kwadrans później dołączyli do nas maniacy pamiątek i ich opiekunowie. Zdążyli idealnie na karmienie fok. Pokaz był całkiem ciekawy. Foki robiły sztuczki i dostawały za to nagrody. Nagle podleciała mewa i zabrała foce jej rybę, biedna foka...
Douma: Ha ha!
Psiapsi: Co się śmiejesz? Biedna foka.
Psiapsi zdzieliła Doume w łeb, strącając jego błękitną czapkę do basenu. Po chwili podleciała mewa i zabrała czapkę gdzieś heeeen dalekooo.
Douma: Nieeee!
Psiapsi: Ha! Dobrze ci tak!
Dobrze mu tak. Po pokazie poszliśmy na żarcie, bo jakże by inaczej, żarcie musi być. Restauracja do której poszliśmy była lekko zatłoczona, ale to znaczyło, że jedzenie tam musi być dobre. Muzan, Autorka, Psiapsi, Enmu, Douma i Mukago usiedli przy sześcioosobowym stoliku, bo tylko taki był wolny, a ja i Obanai przy trzyosobowym praktycznie na drugim końcu lokalu. Ciężko tu o wolne miejsca. Po zjedzeniu, jeszcze zamówiliśmy sobie coś do picia. Nagle dosiadła się do nas Autorka ze swoim napojem.
Autorka: Słuchajcie, mam sprawę.
Obanai: Hm?
Autorka: Muzan ciągle mi coś kupuje. Rozumiecie, że ja nie wydałam ani grosza odkąd tu przyjechaliśmy?
Gyutaro: To powód do narzekania?
Autorka: Po prostu chciałabym mu coś kupić w ramach podziękowania za to wszystko i za wyjazd. Tylko nie mam pojęcia co. Moglibyście mi pomóc?
Obanai: Nie wiem. Kapelusz mu kup?
Gyutaro: Kolejny szalik może?
Autorka: Nie... To musi być coś... Czego by się nie spodziewał!
Obanai się zamyślił, a mi wpadł do głowy pewien pomysł. Ale sądzę, że może jej się nie spodobać.
Gyutaro: Na pewno byłby zaskoczony gdybyś kupiła mu coś niezwiązanego z kotami.
Autorka: Chyba żartujesz! To MUSI być coś z kotami!
Westchnąłem. To będzie trudna misja... Po chwili podeszli do nas pozostali.
Muzan: Idziemy?
Enmu: Plaża!
Douma: Taaak!
Autorka: Musimy coś załatwić.
Objęła nas ramionami.
Muzan: To możemy iść wszyscy...
Autorka: Nie nie... To trochę zajmie, więc idźcie sobie poplażować. Zdzwonimy się, pa paaa!
Pociągnęła nas za sobą, zostawiając tamtych w restauracji. Już wiem jak się czuje Koku, gdy jest ciągany i nawet nie wie gdzie.
Obanai: Porozglądamy się po sklepach z pamiątkami?
Autorka: Tak myślę...
Pochodziliśmy trochę po najbliższych straganach, ale nie było w nich niczego urzekającego, więc poszliśmy dalej niż zakładaliśmy.
Gyutaro: No to nie wiem... Coś z bursztynu może? W końcu jesteśmy nad morzem...
Obanai: Nie głupie w sumie.
Autorka: Oki to chodźmy zobaczyć.
Weszliśmy do sklepu z wyrobami z bursztynu. Dużo tu ładnych rzeczy. Moją uwagę przykuł mały bursztynowy kotek.
Gyutaro: Zobacz.
Wskazałem na kotka, a zaraz obok mnie pojawili się Autorka i Obanai.
Autorka: IDEALNY!
Ucieszyła się strasznie i wzięła kotka, po czym poszła za niego zapłacić. Podeszła do nas i pokazała nam ozdobne pudełko, w którym zapewne był zakupiony prezent. Schowała go do torebki i wzięła nas w grupowy uścisk.
Autorka: Bardzo dziękuję za pomoc!
Obanai: Ee... proszę.
Gyutaro: Może dołączymy do reszty na plaży?
Obanai: Dobra.
Udaliśmy się na plaże, gdzie Douma i Enmu chlapali się wodą, Mukago i Muzan żarli ciastka, a Psiapsi czytała książkę leżąc na kocu.
Douma: Co tak długo!?
Podbiegł i oblał nas wodą z wiaderka, które pewnie zarąbał jakiemuś dzieciakowi. Douma chyba nie wiedział, że właśnie wywołał wojnę, którą przegra. Z Obanaiem wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i razem pchnęliśmy Doume z całej siły, przez co wylądował w wodzie przemoczony do suchej nitki.
Psiapsi: *krzyczy z koca* Ha! Dobrze ci tak! Należało ci się!
Mukago podbiegła do nas i zaczęła bić leżącego Doume jakimś kijem, a Enmu stał i pewnie zastanawiał się, czy pomóc przyjacielowi, czy raczej nie narażać się na gniew Mukago. Chyba ostatecznie strach wygrał, bo pobiegł w stronę koca i na cały regulator puścił piosenkę z Tomka. Wrócił do nas i zaciągnął do tańczenia pociągu.
Enmu: CIUCH CIUUUCH!
Mukago ewidentnie zrezygnowana zachowaniem Enmu, wróciła do żarcia ciastek na kocu. A my dalej tańczyliśmy sobie pociąg. Kątem oka, zauważyłem jak Mukago się drze na Muzana, że zjadł wszystkie ciastka.
Douma, Enmu: CIUUUCH CIUUUUCH!
I tak sobie plażowaliśmy do wieczora, a po powrocie do hotelu, praktycznie od razu poszliśmy spać.
CZYTASZ
"Dwunastka w wolnym czasie 2" kny
Kort verhaalTalksy i historyki z demonami z kimetsu no yaiba. Druga część książki "Dwunastka w wolnym czasie". Mogą pojawić się spoilery z mangi!