Azura nadal trwając w klęczącej pozycji na ziemi, słysząc serdeczne powitanie ze strony Bast, jeszcze bardziej się spięła i wybałuszyła zaszklone od łez oczy. Najpierw spojrzała spłoszona na boginię, która patrzyła gdzieś w oddalony punkt za jej plecami. Następnie wyprostowała plecy i niepewnie odwróciła głowę. Wzrok Hybrydy utkwił na stojącym nieopodal nich mężczyźnie. Z początku wyglądał jak figura woskowa, ponieważ zastygł w miejscu i tylko obserwował z dezorientacją odgrywającą się przed nim niepokojącą scenę.
– Możesz podejść bliżej – Przyzwoliła Bast, a jej ton wybrzmiewał nad wyraz pogodnie.
T'Challa miał nieodgadniony wyraz twarzy oraz szeroko otwarte powieki. Nie mógł uwierzyć, że staje twarzą w twarz z boginią Bast, którą czci całe jego królestwa oraz on sam. Zaczął robić ostrożne kroki w ich kierunku, na co Azura pospiesznie wstała z klęczek i odwróciła się w stronę przyjaciela, którego wzrok nieustannie spoczywał na bogini.
– Moja Pani – Wyszeptał z pokorą w głosie, gdy stanął na równi z Białą Panterą. Następnie szybko spuścił głowę i skrzyżował ręce nad klatką piersiową, tym gestem oddając jej hołd.
– Cieszę się, że w końcu możemy się osobiście poznać i dobrze, że do tego spotkania doszło akurat teraz. – Kąciki ust Bast uniosły się wyżej, tworząc przy tym, uroczy jednak dwulicowy uśmieszek. – Wiedz, że bardzo ceniłam Twego ojca oraz cenie Ciebie jako wojownika Czarnej Pantery, dlatego też jako powiernik władający moim królestwem sądzę, że powinieneś znać prawdę. – Bogini spojrzała z ukosa na Hybrydę, a po sekundzie z powrotem na Króla. – I szczerze dziwę się, że Azura nic Ci nie powiedziała.
– Co to za prawda? – Spytał, od razu przenosząc wzrok na dziewczynę.
Azura była z początku oniemiała, ale kiedy otworzyła usta, żeby cokolwiek powiedzieć, uprzedziła ją w tym Bast:
– O tym, że nasza droga Azura sprzeciwia się swojemu przeznaczeniu i przez swój dziecinny bunt, chce doprowadzić do upadku Wakandy. – Odparła beznamiętnie, wzruszając przy tym z niewinnością ramionami i splatając ze sobą dłonie na wysokości piersi.
Król, słysząc te słowa, nastroszył brwi, a na jego twarzy wymalowało się przerażenie. Przenosił swój podenerwowany wzrok przemiennie na Hybrydę i Bast.
– To nie tak! – Wypaliła płaczliwie Azura.
Chciała mu wszystko natychmiast wytłumaczyć, ale była zbyt rozemocjonowana, żeby odpowiednio zebrać ze sobą słowa.
– T'Challo – Bast wypowiedziała jego imię głośniej, zwracając tym całkowicie uwagę mężczyzny na siebie. – Chciałabym, żebyś odpowiedział mi na pytanie. – Zrobiła pauzę, oczekując reakcji T'Challi, na co ten po chwili lekko kiwnął głową. – Czy nie uważasz, że wasz świat jest zepsuty?
– Chyba nie rozumiem – Odpowiedział niepewnie, przełykając gule w gardle.
– A czego tu nie rozumieć? Jesteś bardzo inteligentny, a to proste pytanie – Prychła z wyraźną kpiną. – Te wszystkie brutalnie wojny, brak tolerancji i ludzie, którzy od tysiącleci niszczą tę biedną planetę i – co gorsza – mają tego świadomość, ale nie robią prawie nic, żeby zapobiec zbliżającej się samozagładzie. Nie sądzisz, że to wszystko jest niepotrzebne?
– Chyba...chyba tak – Wydusił. – To jest niepotrzebne.
– Co gorsza w galaktyce istnieją miliardy planet taka jak wasza, które zmierzają ku katastrofie – Wskazała otwartą dłonią w niebo. Chcąc nie chcąc jej słowa brzmiały bardzo przekonująco i skłaniały do przemyśleń. – A co jeślibym powiedziała, że mogę temu wszystkiemu zapobiec?
CZYTASZ
Zimowy Żołnierz - Biały Wilk (W TRAKCIE KOREKTY)
Fanfiction„Błagam, obudźcie mnie! Za długo już spałem! A każda kolejna noc to tylko koszmar o tym, co przeżyłem i co zrobiłem... A robiłem naprawdę okrutne rzeczy... Słyszę szepty, których inni nie słyszą. Głosy moich ofiar, które krzyczą moje imię. Jestem sa...