"Nie przetrwam..."

1.6K 117 46
                                    

Wakanda.
Idealne miejsce, aby zacząć wszystko od początku.
Idealne dla wszystkich. Oprócz jego.
Miał nadzieję, że to właśnie tu znajdzie swoją oazę i dom. I tak było.
Dopóki nie poznał jej. Zapragnął pomóc i ją uratować. Tylko nie przewidział jednego — że Azura okaże się dla niego kimś ważniejszym. Kimś droższym niż ktokolwiek. Jedynym szczęściem i spokojem. Z początku znienawidzona dziewczyna stała się dla James'a tlenem, bez którego nie da się żyć.
Nie powinno być to nic złego, ale jest.
Jednak gorsze dla Bucky'ego od koszmarów i poczucia winny, jest strach, że może ją skrzywdzić.
Dlatego musiał wyjechać, aby nie narażać Azuri na niebezpieczeństwo, jakim jest on sam.
Chował swoje ostatnie rzeczy do starej, lekko zniszczonej torby. Pakowanie nie zajęło Barnes'owi długo, nie posiadał wiele, co mu nie przeszkadzało.
Jeszcze nie wiedział, gdzie się uda, ale wiedział, że będzie musiał się ukrywać. Jest zbiegiem i poszukiwanym.
Westchnął ciężko na myśl, że znów będzie uciekać.

- Co ty robisz? - za jego plecami odezwała się Azura, która nieoczekiwanie weszła do chatki bruneta.

Ten spojrzał na nią przez ramię, nic nie odpowiadając. Ominął dziewczynę, z trudem powstrzymując się, aby nie spojrzeć w jej czarne niczym noc oczy.

Zapadła już noc, a miliardy gwiazd opanowało bezchmurne niebo. Letni wiatr muskał jego skórę, powietrze było czyste, a wokół panowała kojąca cisza. Wszedł na polną górkę, zaczynając w duchu żegnać się z pięknym państwem o nazwie Wakanda.

- Odpowiedz mi! - rozkazała, doganiając Bucky'ego- Nakia mówiła, że chcesz wyjechać! James! - krzyknęła, łapiąc za ramię mężczyzny, który gwałtownie się odwrócił, nie mogąc już dłużej uciekać przed jej zdesperowanym wzrokiem.

Stali naprzeciw siebie, atakując się spojrzeniami, w których panowały na przemian ból oraz strach. Po policzku ciemnoskórej spłynęła samotna łza na myśl, że jedyna osoba, która naprawdę rozumiała, co przeżywa i jej pomaga, chce teraz tak po prostu odejść. Ta myśl, że już nigdy może nie zobaczyć Białego Wilka, była dla Azuri jak cios, który wprowadzał w stan oszołomienia oraz dezorientacji.

- Odpuść.- szepnął- Proszę.- dodał z bólem, widząc jej zaszklone oczy od łez.

- Dlaczego chcesz zrezygnować? - otarła wilgotny policzek- Zrobiłam coś źle? Obiecuje, że będę na treningach starać się bardziej, tylko nie odchodź...proszę Buck.

- To nie ty jesteś problemem Azura...tylko ja. To ja zawsze jestem największą katastrofą, pechem i niebezpieczeństwem.

- Nie prawda.- zaprzeczyła z łamiącym głosem- Proszę cię, nie odchodź...nie opuszczaj mnie. Nie mogę stracić kolejnej bliskiej mi osoby.

- Dasz sobie radę, jesteś silna.- zapewnił, próbując dodać jej otuchy, chociaż sam krzyczał w środku i przeżywał męki.

Odwrócił się, chcąc iść dalej przed siebie.

- Mówiłeś, że mi pomożesz! Obiecałeś! - krzyknęła, ostatnie słowa łkając. - Dlaczego odchodzisz? Odpowiedz mi do cholery!

Barnes nie wytrzymał i odwrócił się do dziewczyny.

- Bo się boję! - krzyknął na całe gardło.

21-latka lekko podskoczyła, przerażając się nagłym wybuchem mężczyzny. Bucky widząc jej przerażenie, podszedł do niej, mając cały czas agresywny wyraz twarzy.

- Chcesz wiedzieć, czego się boję? - warknął, stając od niej w momencie, kiedy dzieliły ich ledwie centymetry.

Złapał za nadgarstki czarnowłosej, na co ona ze strachu cofnęła krok. Barnes przyłożył jej ciepłe dłonie do swoich skroni, cały czas śledząc jej niepewny wzrok.

Zimowy Żołnierz - Biały Wilk (W TRAKCIE KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz