9 miesięcy później...

2K 112 71
                                    

Nowy Jork
24 grudnia.

- Vivian oddychaj - Nakazał lekarz biegnący obok niej.

Kobieta jechała wózkiem szpitalnym, którym kierował pielęgniarz w kierunku sali porodowej.

Skurcze były czymś okropnym.
Ból.
I tylko myśl, aby te tortury się już skończyły.

Po kilku minutach dziewczyna trafiła do specjalnego pomieszczenia, gdzie rozpoczął się kilkugodzinny poród. Zamiast trzymać za rękę W'Kabiego, obok stała wspierająca córkę matka.

- Kochanie oddychaj tak, jak Cię uczyłam - Poleciła rodzicielka. - Zaraz będzie po wszystkim.

Osiemnastolatka marzyła o dzieciach, ale nie wyobrażała sobie je wychowywać bez ojca. Postanowiła, że odda do adopcji niemowle, które niespodziewanie przyszło na świat o tydzień wcześniej, akurat w Boże Narodzenie. Było już po północy, kiedy poród dobiegł końca. Nadszedł dwudziesty piąty grudnia.
Małe dzieciątko głośno płakało, a lekarze zaczęli je czyścić.


- Byłaś dzielna skarbie. - Zoella pochwaliła dziewczynę, ocierając jej przepocone czoło.

Vivian odwróciła wzrok, próbując nie patrzeć na dziecko. Nie znała płci.
Nie chciała jej nawet poznać.

- No to czas, żeby mama poznała córeczkę! - Orzekł zadowolony lekarz, idąc z noworodkiem w stronę młodej kobiety.

- Panie doktorze - Pielęgniarka zaczepiła blondyna, szepcząc mu blisko ucha o decyzji dziewczyny.

Mężczyzna spojrzał na małą kruszynkę, a następnie na Vivian.

- Jeszcze możesz zmienić zdanie - Powiedział ciepłym tonem. - Teraz jesteś przerażona, ale wszystko wynagrodzi ci to kiedy pierwszy raz usłyszysz jej śmiech, zobaczysz pierwsze kroki i wypowie pierwsze słowo, jakim jest "mama".

Czarnowłosa jednak była niewzruszona, a jej wzrok nadal tkwił w suficie. Lekarz ciężko westchnął, kiedy zaczął odchodzić z dzieckiem, które zaczęło jeszcze głośniej płakać, na co serce młodej matki w ostatniej chwili zabiło bólem i tęsknotą.

- Chwila! - Zatrzymała blondyna. - Chce ją potrzymać.

Lekarz z uśmiechem podał małą w ramiona ciemnowłosej.
Vivian spojrzała na twarz córeczki, a ta przestała płakać i lekko się uśmiechnęła. Poczuła coś, czego nie czuła od kilku miesięcy - Miłość.


Nowe szczęście wypełniało serce dziewczyny, które wzbudziło właśnie to małe stworzenie.
Po policzkach Amerykanki zaczęły spływać łzy, lecz nie były one powodem smutku tylko radości oraz wzruszenia.

Obudziło się w niej macierzyństwo, którego przez te dziewięć miesięcy nie czuła. A wystarczyło jej zobaczyć tylko ten mały uśmiech.

Vivian delikatnie dotknęła dolnych warg córeczki, gdy ta akurat ziewnęła. Przez przypadek odchyliła jej dolną wargę i zobaczyła coś dziwnego. Jakby chwilowy, błękitny błysk. Zdawało się to kobiecie bardzo dziwne, lecz doszła do wniosku, że pewnie coś się jej przewidziało. Mimo tego ten kilkusekundowy obrazek został w pamięci ciemnowłosej.

Zimowy Żołnierz - Biały Wilk (W TRAKCIE KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz