Azura otworzyła szeroko oczy i zaczęła nabierać łapczywie powietrza. Energicznie podniosła się do pozycji siedzącej, nerwowo analizując następnie niewielkie pomieszczenie. Ściany były w kolorze oślepiającej bieli, a jaskrawe światło lamp sprawiały początkowy ból dla oczu. Cela zamiast krat miała grubą szybę, która oddzielała ich od pilnujących strażników. Poczuła nagle na swoich biodrach czyiś dotyk.
— James — wypowiedziała to imię z ulgą, widząc twarz Barnes'a.
Próbowała go objąć, ale zaatakował ją piekący ból głowy.
— Nie wykonuj gwałtownych ruchów — nakazał, kładąc z powrotem głowę dziewczyny na swoje kolana. — Jesteś strasznie osłabiona i nie chce, abyś znowu straciła przytomność.
— Długo spałam?
— Ponad dziesięć godzin — ciężko westchnął. — Przez ten czas dostawałaś zimnych potów oraz drgawek, na dodatek coraz rzadziej oddychałaś. Obawiałem się, że w pewnym momencie twoje serce przestanie w ogóle bić.
— Ale wróciłam — uśmiechnęła się lekko, nie odrywając wzroku od jego szarych tęczówek. — zrobiłam to dla nas. — dopiero po chwili spostrzegła, jaką Bucky ma bladą twarz, oraz że nie posiada bionicznej protezy. — Ty również nie najlepiej wyglądasz.
Biały Wilk spojrzał z pogardą na wojowników, którzy stali przed ich celą.
— Co trzy godziny wstrzykują mi jakieś świństwo, które mnie osłabia. — zdrową ręką pogładził jej policzek. — Nie próbuje nawet walczyć, ponieważ nie chce, abyś została tu sama.
Hybryda uchylając lekko głowę, poczuła ucisk na szyi. Dwiema dłońmi złapała za urządzenie, które wyglądało jak metalowa obroża.
— Co to takiego? — próbowała ściągnąć ustrojstwo, używając swojej nadludzkiej siły.
— Nie trać na to siły — nakazał zrezygnowanym głosem. — Przez kilka godzin usiłowałem to jakoś rozmontować, ale na marne. To coś wstrzymuje twoje wszystkie moce, nawet te Czarnej Pantery.
— Cholera — wzięła głęboki wdech, aby nie dopuścić do siebie złych myśli. — Musimy się stąd jakoś wydostać James.
Ostrożnie wstała, następnie robiąc chwiejne kroki w stronę szklanego wyjścia z pomieszczenia. Mocny zawrót głowy spowodował stracenie przez dziewczynę równowagi. Bucky'emu w ostatniej chwili udało się załapać ją przed upadkiem na podłogę. Poczuła okropny ból w nodze. Gdy dotknęła pulsującego miejsca, zobaczyła na swojej dłoni czerwoną ciecz. Na udzie miała ranę, którą zadał jej Ayo.
— Nie działa twoja szybka regeneracja, więc obrażenie nie zdążyło się zagoić — wyjaśnił.
Ściągnął z siebie bluzę i zatamował nią krwawienie, owijając ciasno odzież wokół jej rany. Biała Pantera pomogła mu zawiązać supeł, ponieważ ciężko byłoby mu to zrobić samemu za pomocą jednej ręki. Azura straciła zapał, że bez pomocy z zewnątrz uda im się wydostać, ale nadal liczyła na pomoc ze strony ukochanej osoby — ojca. Nie była jednak świadoma o jego zdradzie i przyjacielskiej współpracy z nowym królem Wakandy. Biały Wilk przysunął siebie oraz Azurę do tyłu, aby wygodnie oprzeć się plecami o ścianę. Hybryda położyła głowę na jego ramieniu, wygodnie układając ciało na torsie mężczyzny. Zaczęła miarowo oddychać, musząc uspokoić przyśpieszone bicie serca.
— Strasznie mi zimno — czuła jak po jej ciele przechodzi lodowaty dreszcz.
James dłonią ocierał ramiona 21-latki, aby choć trochę ją ogrzać. Wyczuł, jak się trzęsie i że ma wysoką gorączkę.
CZYTASZ
Zimowy Żołnierz - Biały Wilk (W TRAKCIE KOREKTY)
Fanfiction„Błagam, obudźcie mnie! Za długo już spałem! A każda kolejna noc to tylko koszmar o tym, co przeżyłem i co zrobiłem... A robiłem naprawdę okrutne rzeczy... Słyszę szepty, których inni nie słyszą. Głosy moich ofiar, które krzyczą moje imię. Jestem sa...