Słysząc za sobą głos Bucky'ego, który wymówił z wyczuwalnym zdumieniem jej imię, dziewczyna energicznie wstała, odwracając się twarzą do ukochanego. Chaotycznymi ruchami wygładziła dłońmi materiał sukienki, następnie zrobiła krok w jego kierunku. Automatycznie się uśmiechnęła, widząc, jak oniemiały James dokładnie jej się przygląda i to z otwartymi ustami oraz rozszerzonymi powiekami. Czuła jak jej bicie serca przyśpiesza, a na skórze wyskakuje gęsia skórka, chociaż wcale nie było zimno.
– Jesteś – Wydusiła, przerywając między nimi zbyt długą ciszę. – Już zaczynałam się martwić. – Przyznała, nadal nie tracąc swojego entuzjazmu.
Barnes miał na sobie granatową, cienką bluzę z długim rękawem oraz ciemne jeansy. Brązowe włosy sięgające mu do ramion były poplątane, a gęstego zarostu ewidentnie nie golił już od kilku dni. Wyglądał też na nieco przemęczonego głównie przez podkrążone oczy i pobladłą twarz.
– Tak, wybacz – Wychrypiał, jednocześnie zmuszając powieki do intensywnego mrugania. – Straciłem trochę poczucie czasu.
– To nic – Machnęła bagatelizująco ręką. – Mieliśmy porozmawiać i tak pomyślałam, że możemy to połączyć z czymś przyjemnym. – Spojrzała na przygotowany przez siebie piknik. – Ostatnio było mi bardzo ciężko, przez co zapomniałam, żeby pielęgnować naszą relację, a przecież to, co nas łączy jest najważniejsze. – Mówiła bardzo szybko oraz emocjonalnie. – Już dawno nie zrobiliśmy czegoś dla siebie i...
– Azura czekaj – Wtrącił się. – Muszę Ci coś powiedzieć.
– No właśnie ja też mam coś Ci ważnego do powiedzenia – Podeszła do mężczyzny jeszcze bliżej, nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego. – Pozwól, proszę, że ja zacznę. – Bucky w pierwszych sekundach milczał, jakby się poważnie zastanawiał, aż w końcu kiwnął głową, godząc się, żeby Hybryda kontynuowała. – Po pierwsze dziękuję Ci za wszystko, co dla mnie robisz. Widzę to, jak bardzo się dla mnie starasz. Jesteś wyrozumiały, czuły i troskliwy. Za to jestem Ci bezgranicznie wdzięczna, chociaż ostatnio bardzo słabo to okazywałam, ale to przez to, że pozwoliłam się zastraszyć. Znowu bałam się tego, kim jestem. Przez ten strach straciłam kontrolę i Cię skrzywdziłam.– Jej oczy zabłyszczały od łez, gdy spuściła wzrok na koszulkę mężczyzny, która ukrywała jego świeżą ranę. Ta rana była również symbolem jego poświęcenia dla Azuri. – Nie chciałam, żeby się to powtórzyło, dlatego wybudowałam wokół siebie mur, a Ty próbowałeś się przez niego przebić. – Uśmiechnęła się, nie będąc w stanie już powstrzymać swojego wzruszenia. Wzięła głęboki wdech. – Ale to ja sama musiałam zniszczyć ten mur. Już się nie boję swojej przyszłości. Chcę walczyć z Bast i chociażby miało mnie to kosztować życie, to nie pozwolę jej w osiągnięciu swojego celu. – Zrobiła kolejny krok w jego kierunku, przez co dzielił ich ledwie metr. Nieustannie patrzyła mu w oczy, które były nieco przygaszone. – Bez względu na to, co się wydarzy, kocham Cię Jamesie Buchananie Barnesie i to najmocniej na świecie.
Liczyła na szybką reakcję oraz odpowiedź mężczyzny na jej słowa. To był ten odpowiedni moment, aby Bucky zrobił to, czego pragnęła Azura. Jednakże James milczał oraz w ogóle nie mrugając, wpatrywał się w nią nieodgadnionym wzrokiem. Wstrzymywał oddech i się nie ruszał. Z boku mógł przypominać woskową rzeźbę. Po dłuższych sekundach ciszy, Biała Pantera sama chciała zaproponować mu małżeństwo, ale ze wszystkich sił się od tego powstrzymywała. Wyczekiwała z ogromną niecierpliwością na to, aż wyciągnie z kieszeni pudełeczko z przepięknym pierścionkiem albo cokolwiek powie.
– To chyba teraz Twoja kolej – Wymamrotała, nie będąc w stanie już wytrzymać tego napięcia. Bucky pomrugał intensywnie, zmarszczył brwi i wziął płytki wdech. – Też chciałeś mi coś ważnego powiedzieć, więc słucham.
CZYTASZ
Zimowy Żołnierz - Biały Wilk (W TRAKCIE KOREKTY)
Fanfic„Błagam, obudźcie mnie! Za długo już spałem! A każda kolejna noc to tylko koszmar o tym, co przeżyłem i co zrobiłem... A robiłem naprawdę okrutne rzeczy... Słyszę szepty, których inni nie słyszą. Głosy moich ofiar, które krzyczą moje imię. Jestem sa...