Pracujący silnik wydawał z siebie głośny hałas. Samolot ruszył, ustawiając się na pasie startowym. Hybryda była unieruchomiona łańcuchami, które przymocowano do siedzeń. Po obu jej stronach oraz naprzeciw zajmowali miejsce żołnierze Szakali. Miała ochotę rozszarpać ich wszystkich na strzępy. Rozsadzała ją od środka bezsilność, którą nie wiedziała jak złamać. Jeden z mężczyzn zdjął z twarzy maskę oraz okulary. Przeszył czarnowłosą swoim dogłębnym wzrokiem, przy czym arogancko się uśmiechając.
- I to ma być niby ten niebezpieczny wybryk doktor Campell, przed którym tak bardzo ostrzegał nas Huntsman? - Zakpił Mulat, na co jego towarzysze zaśmiali się. Pantera tylko w opatrzyła na niego morderczym spojrzeniem, wyobrażając sobie, w jak najokrutniejszy sposób pozbawić go życia. - Wiele jest takich monstrów jak ona, ale żadne z nich nie byłoby w stanie zwyciężyć z siłą Szakali.
- Zdejmij mi te łańcuchy, a zapewniam, że przekonasz się, jak wygląda prawdziwa siła! - Zawarczała.
- Zachowaj tę energię dla Huntsman'a - Zaśmiał się lekceważąco. - On za długo czekał, żeby Cię dorwać. Nie będę ryzykować, odbierając mu przyjemność z własnoręcznego uśmiercenia swojej obsesji.
- Obsesji?! - Ze zdziwieniem podniosła wysoko brwi.
- A jak inaczej nazwać coś, o czym myśli się nieustannie dniami oraz nocami i pragnie się to zdobyć za wszelką cenę? - Diabelny ton jego wypowiedzi spowodował u dziewczyny poczucie niepokój.
Samolot zaczął się rozpędzać i odrywać od ziemi. Pantera nie była w stanie uspokoić kołatania swojego serca. Podniosła głowę, wlepiając wzrok w sufit, przy czym bardzo szybko oddychając. Czuła dokładnie każdy spięty mięsień ciała. Pragnęła krzyczeć, ale wiedziała, że i tak nikt oprócz obecnych na pokładzie ją nie usłyszy.
Nagle nastąpił głośny wybuch w okolicy dzioba maszyny. Wszystko wokół się trzęsło, ale było wyczuwalne, że samolot traci wysokość i niechybnie zderza się z ziemią. Podczas wypadku Hybryda uderzyła agresywnie tyłem głowy o coś twardego, w skutek tracąc przytomność.
Nie wiedziała, co się stało ani ile czasu minęło. Walczyła z ciężkimi powiekami, które powoli otwierała i zamykała, gdy duszący dym atakował jej oczy. Obraz otoczenia był dla niej rozmazany, jedyne co widziała, to płomienie oraz rozwalone części. Słyszała tylko nieprzyjemny pisk. Ciało dziewczyny bezwładnie wisiało na łańcuchach, ponieważ maszyna leżała na prawym boku, a ona znajdowała się po drugiej stronie. Głośno kaszlała, próbują nabrać powietrza do płuc. Kiedy w jej twarz po raz kolejny buchnęło gorące powietrze, dotarło do Azuri, że jest zakleszczona, a płomienie nieubłaganie się zbliżały. Szarpała się z całych sił oraz krzyczała. Kątem oka dostrzegła, jak ogień pożera trupa żołnierza i jeszcze bardziej się przeraziła.
- Błagam! Niech mi ktoś pomoże! - Wrzasnęła przez łzy.
Nie miała już siły oraz brakowało jej czystego powietrza. Niespodzianie znikąd pojawiło się trzech mężczyzn w amerykańskich mundurach wojskowych oraz maskach tlenowych.
- Znaleźliśmy ją - Powiedział któryś do krótkofalówki.
Mieli ze sobą specjalny sprzęt. Jeden z nich wspiął się po wystających częściach na ścianie i szczypcami dielektrycznymi przeciął pręty, do których były przymocowane łańcuchy. Pozostała dwójka złapała Panterę, gdy jej ciało przyciągnęła grawitacja.
- Zakryj tym usta oraz nos! - Mężczyzna podał jej szmatkę, a ona zrobiła, co kazał. - Uwaga wychodzimy! - Poinformował kogoś przez radio.
Położyli ramiona Hybrydy na swoje barki i prowadzili ją w stronę otworu, pokonując metalowe odłamy. Owładnęło dziewczynę niezwykłe szczęście, kiedy mogła w końcu nabrać świeżego powietrza.
CZYTASZ
Zimowy Żołnierz - Biały Wilk (W TRAKCIE KOREKTY)
Fanfiction„Błagam, obudźcie mnie! Za długo już spałem! A każda kolejna noc to tylko koszmar o tym, co przeżyłem i co zrobiłem... A robiłem naprawdę okrutne rzeczy... Słyszę szepty, których inni nie słyszą. Głosy moich ofiar, które krzyczą moje imię. Jestem sa...