Jedzenie kiełbasek może zaszkodzić...

16 6 6
                                    

Po pracy nie poszłam na siłownię, a wybrałam się na sklepy, aby wybrać kreację na bal. Z reguły nie wydawałam wiele na ubrania, ale w końcu byłam nominowana do pracownika roku. Nie zamierzałam odbierać „złotej paróweczki” ubrana jak uboga krewna reszty załogi. To był wieczór, kiedy wszyscy się stroili, podobno nawet nasz dyrektor szedł wtedy do fryzjera na świeże strzyżenie i modelowanie jego paru piór na głowie. Ja też zamierzałam się postarać.

Weszłam do jednego z butików w jedynek galerii handlowej w naszym mieście, który był jednym z najdroższych i zaczęłam oglądać różne kreacje. Wiedziałam, że muszę wybrać sukienkę do swojej figury, aby uwydatniła to co mam najlepsze, czyli piersi i szerokie biodra. Brak talii zamierzałam nadrobić odpowiednią halką, która uciśnie mnie w miejscach, gdzie było to wymagane.

Oglądając cekinowe długie suknie oraz satynowe, zwiewne kreacje trafiłam na wymarzony strój. Długa do kostek sukienka, była lekko rozszerzana na dole, a z tyłu miała rozcięcia. Idealna do tańczenia. Głęboki dekolt wycięty w trójkąt będzie doprowadzał do szału prokuratora i nie zwróci dzięki temu uwagi, na moje niedostatki w talii. Natomiast to, że sukienka była zabudowana z tyłu aż do łopatek, gdzie także delikatne, trójkątne wcięcie pokazywało odrobinę pleców znaczyło, że będę mogła pod nią założyć specjalna halkę wyszczuplającą.

Zdjęłam kreację z wieszaka i podążyłam do przymierzalni. Kiedy zaczęłam ja na siebie wciągać, zadałam sobie sprawę, że jak na rozmiar czterdzieści dwa jest dość wąska i bałam się ze się z nią nie wcisnę. Moje stękanie i sapanie przywołało pod zasłonę przymierzalni ekspedientkę.

- Czy mogę w czymś pani pomóc?

- Tak. – westchnęłam zrezygnowana. – proszę o zasunięcie suwaka. – warknęłam i odsłoniłam ciężki, welurowy materiał kotary.

Kobieta w wieku około czterdziestki popatrzyła na mnie oceniająco i westchnęła.

- Ta sukienka jest chyba na panią za mała.

Jej tekst podniósł mi ciśnienie jeszcze wyżej niż miałam jeszcze chwilę temu z powodu walki z suwakiem, ale postawiłam stanąć na wyżynach swojej kultury osobistej. W końcu to nie była jej wina, że nie mogę zmieścić się w kieckę i lubię kiełbasę.

- Nie jest za mała, tylko zbyt wcięta w talii. Proszę zapiąć, chcę tylko zobaczyć jak będę wyglądać i tak założę pod nią halkę sciągająca. – wyjaśniłam grzecznie, ale przez zęby.

Kobieta kiwnęła głową i wzięłaa się za zasuwanie. Wciągnęłam brzuch jak najmocniej mogłam i… udało się. Zaczęłam się sobie przyglądać i stwardziłam, ze butelkowa zieleń aksamitu pasuje do koloru mojej skóry i cery.

- Biorę.

- Jest pani pewna? Nie uznajemy zwrotów.

- Jasne! Jest piękna. Przejdę na dietę sokową na tydzień i kupie halkę, ale ta sukienka musi być moja.

- No dobrze. Zapraszam do kasy. – powiedziała ekspedientka odsuwając suwak. Szybko zjednam z siebie kieckę i obrałam, a potem popędziłam do kasy zadowolona, że udało mi się cos wybrać w pierwszy sklepie.

Buty były kwestią formalności, ponieważ chcialam dość lekkie, srebrne sandałki, które też udało mi się szybko nabyć. Problemy zaczęły się w sklepach z bielizną i pieprzoną halką wyszczypującą.

Miałam jedną w domu, no bo która kobieta nosząca rozmiar czterdzieści bądź czterdzieści dwa takiej halki nie ma? Ale moja była już lekko zużyta i nie trzymała mojego ciała w ryzach jak tego potrzebowałam na tą konkretną okazję. Dlatego chciałam nową. Jednak każdym sklepie takie halki w rozmiarze L bądź XL były wyprzedane, a tych w rozmiarze S bądź XS było od groma.

Ja naprawdę nie mam nic przeciwko szczupłym kobietom, ja je wręcz podziwiam za figurę, dyscyplinę oraz "umiarkowanie w jedzeniu i piciu". Ale na litość, na co im halka wyszczuplająca? No niech mi ktoś to powie.

W czwartym sklepie nie wtrzymałam i skomentowałam ten fakt. Kobieta sprzedająca bieliznę nie umiała mi nań odpowiedzieć, ale pokazała mi jedną halkę komentując:

- Nie wiem, czy ją pani kupi, bo jest dość droga, ale może akurat. To rozmiar M, ale skoro ma panią ścisnąć dobrze, to może będzie akurat, tylko jej cena… proszę przymierzyć, jak będzie dobra to może uda się kupić z rabatem. - puściła do mnie oko - Leży już u mnie od jakiegoś czasu i żadna z pań nie chce, bo jest za droga i zbyt… No sama pani zobaczy.

Wzięłam zaprezentowaną halkę w dłoń. Materiał był bardzo lekki, ale kiedy próbowałam go rozciągnąć rękami był niczym silikonowa guma do ćwiczeń. Wręcz idealny. Do tego na bazie materiałowej halki naszyta była piękna koronka, natomiast halka nie miała części na biust. Była wycięta, dlatego przyglądałam się jej z zainteresowaniem.

- To dlatego, że może pani założyć swój własny stanik albo i być bez. - uśmiechnęła sie. - Proszę przymierzyć, wspomniała pani ze ma pani sukienkę, która do niej ma pani założyć. Może pani przymierzyć wszystko w przymierzalni. Śmiało…

Przyjemny głos grzecznej ekspedientki sprawił, że postanowiłam sprawdzić jakość halki na sobie mimo ceny jaką zobaczyłam na pudełku. Dwieście siedemdziesiąt złotych za coś, co będę oglądać tylko ja, bo nie zamierzałam się w tym pokazywać żadnemu facetowi, ale za to jakie piękne. Miałam też nadzieję, że za ta cenę to będę to po jej założeniu będę wyglądać jak Kim Kardashian, albo przynajmniej Jennifer Lopez.

Finalnie uznałam, że raz się żyje i raz na bal pracownika roku idzie i za ciężką pracę należy mi się odrobina luksusu. Poszłam dziarsko do przymierzalni i szybko założyłam bieliznę oraz suknię. O dziwno sukienka zapięłam sama bez problemu będąc w halce co uznałam za dobry omen. Kiedy spojrzałam lutro oniemiałam. Miałam talię i fajnie podniesiony tyłek. Od razu krzyknęłam z przymierzani:

- Biorą to cudo!

I chociaż czułam ze halka uciska mnie naprawdę mocno, nie zamierzałam z niej rezygnować. To miał być mój wieczór!

Wróciłam do domu obładowana zakupami, bo do praktycznej, ale i seksownej halki dokupiłam do jeszcze piękny koronkowy biustonosz, który idealnie układał się pod sukienką oraz nowe figi.

Stwardziłam, że już nie będę mieć siły na gotowanie, dlatego po drodze weszłam do Ropuchy i kupiłam sobie hot doga oraz colę i dopiero tak uposażona podeszłam do swojej klatki. Nie wiedziałam, jak mam otworzyć zamek i stałam chwilę w rozkminiając, czy mam postawić te wszystkie piękne, papierowe torby z drogich sklepów na ziemi.

Ta myśl przywiodła także do głowy wątpliwości, że zakupy opłaciłam z karty kredytowej, którą uszczupliłam o jakieś tysiąc dziewięćset złotych, ale zaraz pomyślałam ponownie o balu i wyrzuty sumienia zniknęły w oka mgnieniu. Wyobraziłam sobie siebie niczym Julia Roberts wchodzącą na rozdanie Oskarów i doskonale wiedząca, że ta nagroda jest już jej.

Ja nie wiedziałam czy złota paróweczka będzie moja, ale zamierzałam się przygotować na wszelką ewentualność, dlatego podjęłam decyzję, że przemówienie też napiszę sobie zawczasu, żeby nie wyjść na idiotkę i nie podziękować dyrektorowi za danie mi szansy wykazania się.

Doskonale wiedziałam, że wszystko co osiągnęłam w tej firmie zawdzięczałam tylko sobie i swojej pracowitości. Kiedy tak stałam w zawieszeniu usłyszałam za sobą niski, seksowny głos:

- Może panience pomóc z tymi zakupami?

Zmielona ZbrodniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz