Bal nie bal, trzeba się uśmiechać

17 7 9
                                    

Gosia

To jak trzymał wszystkich w niepewności było denerwujące.

- No mów, że człowieku, bo chcę już dostać moją statuetkę złotej paróweczki. – pomyślałam, ale i powiedziałam na głos, na co Janek spojrzał na mnie dziwnie, ale Roman tylko puścił mi oko.

- Pani...

Małgorzata Wilk, Małgorzata wilk...- powtarzałam w myślach z zaciśniętymi pięściami przy twarzy...

- Jolanta Dreblinka! Gratujemy! – wykrzyczał, a wszyscy zaczęli ponowienie bić brawo tylko nie ja. Patrzyłam zamurowana, jak Jolanta Dreblinka maszeruje z uśmiechem na ustach na scenę po moją nagrodę!

- Nie Dreblinka, a debilka. – wyzłośliwiłam się w towarzystwie trzech facetów, korzy jak na rozkaz spojrzeli w moją stronę.

- No co? Znam krowę nie od dziś. Nawet nie umie zrobić tabelki w exelu, tylko zabiera raporty do domu i wszytko odwala za nią mąż informatyk. – wymieniłam ze złością. – a potem przychodzi i jęczy, że ona ma tyle pracy w domu, że tyle jej roboty dają. Pierdolenie. – zaklęłam aby nadać siły temu co myślałam i mówiłam. – Jak się jest deblem , to się ma dwa razy więcej pracy, proste nie? – podsumowałam patrząc jak Jolka wchodzi po schodach na scenę. I wtedy stało się coś, czego nawet ja się nie spodziewałam. Nie widziałam czy Jolka się potknęła, czy ktoś jej nogę podłożył. 

Chociaż to drugie było bardzo prawdopodobne. Mało kto ja w firmie lubił. 

Bo Dreblinka wyłożyła się jak długa. Całe towarzystwa zamilkło patrząc jak upadla, a wtedy wszyscy usłyszeli głuchy dźwięk ciała uderzającego o glebę. Skierowałam swoje oczy na telebim z nadzieją, że złapie upadek Jolanty, ale nic z tego. Czekałam jeszcze chwilę, że może powtórzą to cudowne wydarzenie. No wiecie, jak to robią na meczach czy zawodach lekkoatletyki, kiedy jakiś gol, albo wyczyn jest wart uwagi i powtórzenia. Niestety, widocznie operator kamery uznał, że Jolanta nie zrobiła nic nadzwyczajnego, tylko prostacko legła na glebę bez gracji i żadnego efekciarstwa. 

No cóż, musiałam pogodzić się z losem, że nie zobaczę jak Jolce poderwało figurówki do góry.

Wszyscy skupili się w około niej. Kiedy ktoś krzyknął.

- Ojej Jolu, złamały ci się obcasy .

Janek i Kostek spojrzeli na siebie, a Roman na mnie.

- No co się gapisz? To nie ja, ale bardzo bym chciała, ale za dużo czasu zajęło mi szykowanie się na ten wieczór. - powiedziałam odważnie. Widocznie alkohol przejmował nade mną władzę, ponieważ coraz mniej mnie obchodziło mowie, ale przynajmniej byłam szczera. Prawda?

Janek i Kostek zwrócili się do Romana powiedzieli jak na rozkaz.

- Pilnuj jej.

- Jasne. – odpowiedział.

Panowie pobiegli w tłum zapewne, żeby zobaczyć dlaczego obcasy Dreblinki się złamały, natomiast Roman spokojnie podszedł do stołu z bufetem. Wziął z niego kieliszek z winem i szklankę z jakimś drinkiem, a potem wrócił do minie i podał mi wino.

- Napijmy się, bo impreza zaraz się skończy, jeśli się okaże, że buty twoje koleżanki zostały podpiłowane specjalnie.

- Nie schlebiaj jej, nie koleguję się z ludźmi, którzy kradną moje nagrody. - wyrzuciłam z siebie so myślałam.

Wzięłam od niego wino. Przechyliłam wściekle kieliszek i wypiłam wszystko na raz. Nabrałam odwagi, żeby poprosić o coś Romana.

- Możesz mnie odwieść do domu?

Zmielona ZbrodniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz