Logika Gosi

29 9 6
                                    

Za dużo kombinowania i energii życiowej na nic. Odnajdę tego kogoś i będę mieć przynajmniej satysfakcję z tego, że ja wiem kim on jest.

Ot co.

Na szczęście Roman nie zwrócił uwagi na powieszone na tablicy listy a ja postanowiłam się go pozbyć zanim je zauważy.

- Dobra Roman, bo nie mam czasu na twoje żarty, czy to już wszystko ci chciałeś mi powiedzieć?

- Nie, mam jeszcze coś, coś co omawialiśmy ostatnio, ale nie dokończyliśmy tej rozmowy.- odparł spokojnie.

Wiedziałam co ma na myśli.

- Ja już nie jestem zainteresowana tą rozmową. - odparłam znudzona.

- Małgorzato... - zamruczał seksownie Roman i zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość. - Wiem, że chcesz, widzę jak zaciskasz uda stojąc, jakbyś chciała do toalety.- Zadrwił i w momencie mnie objął.

Szlag!

Znał mnie świetnie a nawet zajebiście dobrze. Zanim zdążyłam powiedzieć kolejne „Nie" Roman już posiadł moje usta a mój język ostentacyjnie dawał mu znak, że tęsknił za jego. Czułam jak kręci mi się w głowie i jak Roman na mnie działa. Nie umiałam mu odmówić i tym razem.

Kiedy pchnął mnie na kanapę, zdjął z siebie bluzę z kapturem, która zwykle nosił w weekendy. (Boże jakie on miał ciało). Do tego Roman miał styl osiedlowego rozbójnika. W tygodniu jeansy i koszula, ale raczej sportowa oraz marynarka typu casual a w weekendy jeansy i bluza lub cały dres. Nienawidziłam tego dresu. Brrr za to on uwielbiał. Uważał, że łatwo zsunąć takie spodnie, żeby... No wiecie co...

Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana. Stanął przede mną taki piękny jak na zdęciu z wakacji, tylko nie kąpielówki, a dresy zakrywały to, co Roman miał naprawdę imponującego.

- Tęskniłaś za tym co?

Przełknęłam ślinę, nie umiałam go w tym temacie okłamać.

- Tak.

Po tych słowach Roman klęknął i rozłożył mi nogi. Nie miałam na sobie majtek, tylko luźne spodenki od piżamy. Odsunął je sobie, żeby zobaczyć moja cipkę i stwierdził.

- Widać czas w domu jej posłużył. - zamruczał i przejechał prze nią językiem.

- Kurwa. - syknęłam niekontrolowanie.

- Co boli? - zmartwił się poważnie Roman.

- Nie. - jęknęłam.

Mój były już nie czekał dłużej tylko zaczął konkretnie obrabiać moja cipkę językiem a ja rozpływałam się w krainie seksualnej przyjemności pieszczot oralnych Romana. Kiedy dołączył do tego palce, odpłynęłam totalnie i pozwoliłam sobie na orgazmiczne odprężenie.

- Tak Małgorzato. - rzekła zadowolony Roman.

Mój orgazm szarżował po całym moim ciele. Roman nawet nie poczekał, żeby zakończyła się ta szarża tylko ściągnął swoje spodnie od dresu w ekpresowym tempie wbił swojego fiuta między moje nogi. Przyciąnął mnie za kolana do siebie na krawędź kanapy. Objęłam go nogami i rękami a także wtuliłam w jego szyję. Roman poruszał biodrami szybko i pewnie a moja szparka ponownie zaczęła się zaciskać i robić dokładnie to czego chciał Roman i jego fiut. Dochodziłam głośno wiec Roman zamknął mi usta pocałunkiem, a to spotęgowało wszystko co czułam. Po chwili on podążył za mną.

- Kurwa Gośka, ale mi tego brakowało. - westchnął Roman.

Myślałam, że odpowiem coś w podobnym stylu, żeby było mu miło, ale moje usta miały w zamyśle coś zupełnie innego.

- Tylko nie myśl, że to znaczy, że do ciebie wróciłam. - wyzłośliwiłam się.

Roman nie chwilę milczał, tylko tulił mnie mocno i całował po szyi tak jak lubiłam.

- Nie myślę. - odparł. - W przeciwieństwie do ciebie, ja po takiej przyjemności nie jestem w stanie analizować co zrobię dalej oprócz tego, że muszę zajarać. - rzekł zdyszany.

Pocałował mnie przelotnie w czoło i wstał po czym kompletni nagi wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni spodni i poszedł na balkon zapalić także nago.

- Roman sąsiedzi cię zobaczą! - krzyknęłam zbierając się z kanapy.

- Mówisz jakby cię to obchodziło. - zaśmiał się zaciągając papierosem.

W sumie miał racje, po części miałam w dupie opinie sąsiadów na mój temat. Nie chciałam, tylko, żeby całe miasto plotkowało, że ktoś widział Romana nagiego u mnie na balkonie. Jako takiego Romana mogli wiedzieć, ale nie każdy musiał widzieć jego pokaźnego penisa. Roman rzucił fajkę i wszedł do środka. Zebrał ciuchu i spojrzał na tablicę z podejrzanymi po raz kolejny.

- Jak już chcesz prowadzić to dochodzenie to dołącz do tego tez mordę męża Sperczyńskiej z tej imprezowej fotki z jakiej wycięłaś pozostałe twarze, no i nie wiem, dlaczego nie ma tam także mnie. - puścił mi oko.

- A co posuwałeś Sperczyńską?

- Nie, ale nie uważasz, że miałbym motyw? Jej mąż wisi mi masę kasy.

Miał racje, ale znałam Romana aż za nad to, nie wkręciłby się w to.

- Roman, ja nie szukam mordercy Mielon... to znaczy dyrektor Sperczyńskiej. - przyznałam spuszczając wzrok.

- A czego szukasz? - zapytał, ale już po chwili miał minę jakby to do niego dotarło. - Kurwa, co to za listy? To do ciebie? Ktoś ci grozi? Jaki silos? I kto to kurwa jest? Jak do dorwę. - mówił nerwowo Roman ubierając się. - Te koperty co przywiozłem to...

- To pewnie kolejne listy, Roman.

- Co kurwa? - nie dał mi dokończyć. - Ktoś cię szantażuje a ty mi nic nie powiedziałaś? - zapytał nerwowo.

- Romanie, uspokój się, poradzę sobie.

Nie zdążyłam już nic więcej powiedzieć. Roman uważnie rozejrzał się po pokoju, nie wiedziałam czego szuka, dopóki nie wziął tego do ręki. Spojrzał w mój telefon i odblokował ekran hasłem.

- Mogłabyś już zmienić ten szyk liczb, bo przez niego jesteś taka przewidywalna. - uśmiechnął się pod nosem i puścił sygnał z mojego telefony na swój. - teraz mam twój numer i już jesteś dla mnie dostępna. Nie waż się go zmieniać. Rozumiesz? - dopytał dla pewności.

Znał szyk liczb, bo to była data upamiętniająca stratę mojego dziewictwa z Romanem. Zastanawiało mnie jedno. To, że ja te datę pamiętałam to jasne, my kobiety jesteśmy sentymentalne, ale on? Postanowiłam, że nie będę wnikać i pozostawię sobie te informację dla siebie.

- Przytaknęłam głową, musze iść mój ojciec się wścieknie. Nie zamierzałem tu tyle być, ale wrócę jutro i sobie naprawdę porozmawiamy. - ubrał się i wyszedł.

Taki był Roman, nerwowy, wkurwiający i zawsze stający w mojej obronie. Z tego wkurzenia zapomniał o pozostałych listach więc wzięłam się za koperty i zaczęłam je otwierać. Po chwili zabrzmiał mój telefon i wyświetliła się wiadomość na ekranie.

Roman: Zatrzymaj kolejne listy. Chce je zobaczyć.

No i tyle z mojego własnego dochodzenia. Roman uważa, że znowu rządzi w moim życiu, ponieważ jego „kiełbaska odwiedziła mój słoik z musztardą". Nie ma takiej opcji.

Ja: Roman, to nie twoje sprawa!

Roman: Nie zaczynaj kurwa tego tematu!

No i właśnie postanowiłam, że znowu zmienię numer telefonu. Albo nie, bo przecież nadal czekam na to, żeby prokurator Cichy zaprosił mnie na randkę. Kiedy tylko to pomyślałam, przyszedł sms.

Ktoś: Gosiu, czy masz dzisiaj wolny wieczór? Prokurator Cichy.

Nie wierzyłam w to co czytam. Tylko o nim pomyślałam, a on już do mnie pisał. Albo mnie podsłuchiwał, albo miał tak świetnie rozwiniętą intuicję.

Ja: Mam przypadkiem wolny wieczór. To o której i gdzie?

Cichy: Przyjadę po ciebie o dziewiętnastej, a gdzie pójdziemy? To niespodzianka.

Zmielona ZbrodniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz