Kolejny dzień, kolejna kiełbaska...

26 6 2
                                    

Gosia

Rano ledwo zwlokłam się z łóżka, tak mnie wszystko bolało. Wygibasy z prokuratorem dały mi się we znaki. Przez to wszystko co się działo dookoła, dawno nie byłam na siłowni i dzisiaj postanowiłam, że w końcu się wybiorę. Kiedy weszłam na teren zakładu pracy , przywitałam się serdecznie z ochroniarzem, który już od rana miał dla mnie garstkę ploteczek.

- Pani Gosiu, słyszałam pani? Będą się znowu nominować. - wyszeptał konspiracyjnie ochroniarz.

- To znaczy? Czyżby ktoś opuszczał mury domu wielkiego brata? Czyli w naszym przypadku wielkiej parówy? - zapytałam konspiracyjnie.

- Oj pani Gosiu, pani to zawsze sobie żarty robi. No wie pani... Zbliża się bal pracownika roku. - powiedział ochroniarz.

Nienawidziłam tego balu. O ile nie byłam na nim w zeszłym roku z wiadomych przyczyn o których mówiłam wcześniej. To o tyle, kiedy już na niego szłam, to raczej sama i spędzałam go w gronie ludzi, którzy nie umieli mówić o niczym innym jak o pracy. Zamiast bawić się , pić i tańczyć to każdy po kilku głębszych miał coś do powiedzenia na temat dyrektorki, premii jakie sobie przyznawali i tego jak kto jest ubrany i ile wypił. Nonsens. Poza tym, nigdy nie byłam nominowana do pracownika roku i zacna nagroda jaka przysługiwała za to osiągnięcie zawsze przelatywała mi koło nosa.

- Idzie pani w tym roku? - zapytał mnie niespodziewanie pracownik ochrony. Nie miałam planów iść, ale... Właśnie zdałam sobie sprawę, że to może być bardzo ciekawe wydarzenie, jeśli chodzi o morderstwo dyrektor mielonki dlatego odpowiedziałam hardo.

- Jasne, że idę.

- A zaprosi pani kogoś? Może tego prokuratora? Pasujecie do siebie. On taki wysoki, postawny i elegancki. Nie to co ten wytatuowany... Wie pani ten syn tego naszego przedsiębiorcy. Z niego taki biznesmen jak z koziej dupy trąbka. - wyzłośliwił się pan Krzysztof.

- Panie Krzysiu, nie ładnie tak. Znam Romana od wielu lat, to dobry człowiek, tylko... Z resztą nie ważne, muszę lecieć, bo zaraz będę spóźniona. - rzekłam i popędziłam w stronę biurowca.

Musiałam zakończyć tą rozmowę, bo jeszcze bym z Romana zrobiła świętego, a święty to on nigdy nie był. Wiedziałam o tym ja, ludzie w zakładzie i całe miasto!

Weszłam przez recepcję i szybko skierowałam swoje kroki do bramek na których musiałam odbić kartę. Zawsze mnie to wkurzało. Czułam się jakbym była pod stałą kontrolą i bacznym okiem wszystkich. No i byłam, bo jak przyszło co do czego, to kierowniczka działu bez problemu potrafiła wskazać, kto jest największą spóźnialską na dziale, ale to, że wychodzę ostania i to zawsze to już nikogo nie obchodziło. Banda konfidentów i przodowników pracy, którzy wiedzieli o której ja zaczynam i kończę pracę, ale to co robili ich małżonkowi po pracy to już gówno ich obchodziło. Pół zakładu wiedziało, co wyprawiał mąż dyrektorki, ale słowem się nie odezwało, to samo ona. Ech.

- Gośka jakiś list do Ciebie. - zawołała moja koleżanka recepcjonistka. Mogłam się tylko domyślać , co to przyszło i byłam pewna, że miałam rację.
Podeszłam nonszalancko do kontuaru i wzięłam kopertę, jakby mnie wcale nie obchodziło co w niej było.

- Dziękuję. - rzekłam i nie zaczynając kolejnej rozmowy o niczym, poszłam w swoją stronę.

Kiedy wjechałam na swoje piętro poszłam od razu do łazienki. Musiałam otworzyć kopertę w samotności. Nie miałam zamiaru chwalić się w pracy moim współpracownicom, że dostaje anonimy. Chociaż koperta tym razem wyglądała trochę inaczej. Może szantażysta zmienił koperty, bo tamte mu się skończyły?

Otworzyłam ostrożnie list i...

O mało nie padłam z wrażenia! To nie był list od szantażysty bez mózgu, tylko zaproszenie na doroczny bal "Pracownika Roku" wraz z informacją, że zostałam nominowana do głównej nagrody!

Ja!

Małgorzata Wilk!

Nie mogłam w to uwierzyć!

Podskoczyłam do góry z radości jak mała dziewczynka. Nie chodziło o nominację, miałam ją centralnie w dupie, ale o nagrody. Wygranie plebiscytu na pracownika roku gwarantowało nie tylko sowitą premię, ale i roczny zapas dowolnie wybranego produktu z asortymentu firmy oraz miejsce na balu przy stoliku dyrektorów. To natomiast oznaczało, że będę miała okazję posłuchać rozmów ludzi, którzy mogliby coś wiedzieć na temat tego, kto zmielił dyrektorkę, dlaczego ją zmielił i dlaczego tą osobą nie byłam właśnie ja!?

Wsunęłam zaproszenie ponownie do koperty. Spojrzałam w lustro i powiedziałam do siebie.

- Gosiu to twój czas, nie spierdol tego ! - po czym wyszłam z toalety i poszłam prosto do pokoju socjalnego zrobić sobie kawy.

Z mojej chwili radości i celebrowania nie tylko robienia sobie kawy, ale samej nominacji na pracownika roku wyrwał mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na ekran i uśmiechnęłam się sama do siebie. Dzwonił ten o którym pomyślałam w następnej kolejności, żeby zaprosić go na bal jako osobę towarzyszącą.

- Małgorzata Wilk, słucham. - odezwałam się oficjalnie.

- Dzień dobry, co tak oficjalnie Gosiu? Możemy porozmawiać? - zapytał.

- To zależy o czym? - postanowiłam się podroczyć.

- Może o tym, dlaczego dostałem zaproszenie na bal? - zapytał mój rozmówca, a mnie poważnie zamurowało.

- Jak to dostałeś zaproszenie? Ty? A dlaczego? - zdziwiłam się teatralnie.

- Chyba dlatego, że prowadzę sprawę waszej dyrektorki. Sam nie wiem, ale zaraz pomyślałem o tobie. Czy idziesz na ten bal?

- Taki mam plan, zostałam nominowana do pracownika roku. Nie mam zamiaru przepuścić takiej okazji. Nominacja oznacza, że będę siedzieć przy dyrektorskim stoliku, może uda mi się czegoś dowiedzieć na temat dyrektor mielonki, to znaczy...

- Gosiu, nie musisz już przede mną udawać, w takim razie pójdziemy razem. - zadecydował krótko.

Nienawidziłam facetów, którzy podejmowali decyzję za kobiety. To tak, jakbyśmy nadal żyli w czasach patriarchalnych. Nie mogłam się na to zgodzić z czystej przekory choćby.

- Ale ja cię nie zapraszałam na ten bal, ja mam swoje zaproszenie, ty masz swoje. - powiedziałam wyniośle.

- Gosiu...

- Tak, właśnie tak mam na imię , w sumie to Małgorzata. Także, do zobaczenia na balu i życzę ci miłego dnia. - po czym rozłączyłam rozmowę z dziką satysfakcją.

Zmielona ZbrodniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz