*edit* Ten rozdział był wcześniej tak trochę pisany na kolanie, więc o ile w pozostałych drobne błędy pozostawiam bez poprawek, ten zaktualizowałam w całości. Przepraszam za związane z tym niedogodności ;) Od razu dodaję, że poprawki nie powinny wpłynąć na odbiór następnych rozdziałów.
*****
Siedziałam sama w kuchni, dopijając zimną herbatę, którą zrobił mi David. Była trochę za mocna i gorycz gryzła w język, ale zbyt wciągnęła mnie obecnie czytana na telefonie lektura, bym zwracała na to uwagę.
Po wykładzie Henni postanowiłam na własną rękę poszukać więcej informacji na temat mutacji. Oczywiście większość stron podawała jedynie zdawkowe dane. Trafiałam też na trudne do zrozumienia opracowania naukowe historyków czy lekarzy, skupiające się głównie na porównaniu osób z mutacjami do osób bez mutacji, czyli typu Omega, jak powoli uczyłam się nazywać własną kategorię. Niestety, w większości przykładów obiekty badań były wydobytymi z grobowców szczątkami lub Deltami – mutantami fenotypowo szczątkowymi, pozyskanymi w ramach wyrażenia zgody na sekcję zwłok. Zaskakująco niewiele było informacji na temat mutacji jawnych, czyli Alf i Bet.
Jeśli wierzyć słowom Henni, obecnie populacja Alf jest porównywalna do populacji jednorożców. Takie osoby genetycznie bardzo różniły się od Homo sapiens wyglądem, fizjologią, nawet działaniem neuronów w mózgu, przez co silnie je tępiono, a ostatecznie prawdopodobnie całkowicie wyginęły przez mieszanie krwi.
Opis ten sugerował, że Remi, jak dotąd nie wykazujący żadnych zachowań świadczących o niepoczytalności, mógł być Betą. Ta myśl, choć wciąż świeża i niczym nie poparta, zdjęła pewien ciężar z mojego serca. Kod genetyczny Bety jest w dużej mierze ludzki, co sprawia, że taka osoba nie posiada żadnych szczególnych mocy, ale wyglądem znacznie odbiega od wyglądu zwykłego człowieka – ilekroć używała takiego zwrotu, robiła w powietrzu palcami znaki cudzysłowu.
Chyba najciekawszym typem były Gammy, których mieszanka krwi zupełnie upodobniła do Homo sapiens, natomiast przejawiały silne, kontrolowane, nadludzkie zdolności. Henni wymieniła kilka znanych nazwisk polityków czy gwiazd srebrnego ekranu, które podejrzewa się o bycie nieczystej krwi. Ich przeciwieństwem były Delty, różniące się głównie tym, że nie często nie wiedzą o swojej mutacji, a przez jej niepełne wykształcenie stwarzają poważne zagrożenie dla siebie i otoczenia.
Przeglądając strony w internecie dokopałam się do teorii mówiącej o tym, że każda główna kategoria ma swoje podkategorie, określające poniekąd zdolności danego osobnika.
Najbardziej pierwotnymi, wyróżnionymi już w starożytnym Egipcie, były tak zwane Hybrydy. Osoby z tą mutacją miały wzmocnione niektóre funkcje mózgu gadziego, odpowiedzialnego za system "walcz lub uciekaj". Posiadały wyostrzony słuch, węch, były też silniejsze i zwinniejsze od pozostałych. Niestety to, co wydawało się ich idealnymi zaletami, stało się też przekleństwem – szybko wpadały w złość albo popadały w paranoję, będąc cały czas na adrenalinowym haju.
Dużo później wyróżniono Dawców i Biorców. Dawcy, zgodnie z nazwą, potrafili przekazywać coś drugiej osobie za pomocą fizycznego kontaktu. Mogła to być odporność, energia witalna, ale też emocje czy lęki. Biorcy, analogicznie, odbierali. Znacząca różnica między tymi podkategoriami polegała na tym, że Dawcy niemal zawsze tracili, oddając część siebie, natomiast Biorcy się umacniali, nie raz doprowadzając swoją ofiarę do obłędu lub śmierci.
Co wydało mi się ciekawe, to nawet, jeśli dwie osoby o zupełnie różnych podkategoriach łączyły się ze sobą, ich potomstwo otrzymywało tylko jedną zdolność, w zależności od dominacji genów. Biorca krwi był bardzo silną mutacją, dlatego to ich przedstawicieli zostało najwięcej i dlatego o nich słyszało się najczęściej, a nawet tworzono wątpliwej jakości programy, takie jak "Martwi są wśród nas".
CZYTASZ
Rhesins
VampireStudentka z Polski wyrusza na dwa miesiące do Akademii Letniej Rhesins, debiutując jako wychowawczyni z programu wymiany międzynarodowej. Szybko zdaje sobie jednak sprawę, że praca w Akademii nie jest tak sielankowa jak obiecano na ulotkach, a każdy...