Dzień trzeci: 31 - Zrozumienie

3 0 0
                                    

Ekipa zaczęła się zbierać. Pierwszy wyszedł Adrian. Nie skierował się jednak w stronę kuchni, jak można by przypuszczać, ale w stronę wyjścia z Bawialni. Chwilę później trzasnęły drzwi, zamknięte ze zbyt wielką siłą. Za nim salon opuściła Henni, pod rękę z Olivią, której chwilę wcześniej, bez zbędnych komentarzy, pomogła wstać. Mimo całej jej irytującej osobowości coś mi mówiło, że to naprawdę dobra koleżanka. David niemrawo chował szachy do materiałowej sakwy, dając tym samym znać Emily, że rozrywkowa część dnia już się zakończyła. Czarnowłosa z gracją zwinęła się ze swojego fotela i również wyszła, rzucając na korytarzu coś o pysznym zapachu.

Mój wzrok po raz kolejny odnalazł styraną twarz Remiego, który odpowiadał na coś Dedricowi, oczy wbijając w podłogę, jedną rękę nerwowo zaciskając w zgięciu łokcia drugiej. Przez głowę przeszła mi nieciekawa myśl, że może dobrze by było, gdyby też wrócił do domu. Wiedziałam, że dla osób z naszego kraju organizowanie lotu we własnym zakresie to koszt dla wielu trudno wyobrażalny. Może jednak oszczędziłoby mu to przyszłych przykrości i niesprawiedliwych oskarżeń. Chociaż, z drugiej strony, ucieczka rzadko kiedy bywa rozwiązaniem, zwłaszcza w takich sprawach. W końcu opiekun ścisnął ramię chłopaka, uśmiechnął się do niego przy zaciśniętych ustach i zniknął w korytarzu.

Remi odnalazł mnie wzrokiem. W czarnych oczach błysnęły iskry, a na twarzy pojawiła się przyjazna łagodność. Pozytywne uczucia szybko przygasły, gdy padł na niego potężny cień Gale'a, stającego zdecydowanie za blisko. Nim wampir zorientował się, co się dzieje, osiłek z impetem uderzył go barkiem. Ze względu na swoją posturę, Remi dostał kością ramieniową kolegi prosto w szczękę. Aż się zatoczył, zaskoczony.

– Co jest?! – Matt doskoczył do przyjaciela, ale ten w ogóle nie zwracał na niego uwagi.

Nie wiedziałam czego będę świadkiem, ale całą sobą czułam, że nie powinnam tu być. Ta myśl zacisnęła się na moim gardle i już miałam się sturlać z pufy, gdy Sandra złapała mnie za nadgarstek.

– Czekaj – syknęła.

Spojrzałam na nią pytająco. Pomimo niezmąconej emocją twarzy, w jej lodowych oczach czaił się niepokój. Przełknęłam ciężko ślinę i zamarłam, z ciężko bijącym sercem. Nigdy wcześniej nie byłam nawet odległym świadkiem prawdziwej bójki.

Gale zaciskał groźnie dłonie w pięści, a z jego oczu biła czysta nienawiść. Wampir zdecydowanie wyczuwał silnie negatywne emocje, bo wycofywał się powoli pod ścianę wyciągając przed siebie jedną rękę, jakby właśnie stanął oko w oko z tygrysem. Drugą, którą wcześniej przytrzymywał, podkulił i wsunął do kieszeni bluzy.

– Gale, daj spokój – Matt nadal próbował zapanować nad sytuacją, choć spokój w jego głosie był wyraźnie wymuszony.

Osiłek jakby go nie słyszał. Bez słowa, niczym taran, ruszył w stronę wampira, na którego twarzy wykwitło głębokie niezrozumienie. Zanim zdążył zadać pytanie, został uderzony złożoną pięścią z taką siłą, że jego głowa wykręciła się do tyłu.

Kilka osób, w tym ja, wydało zduszone okrzyki. Bezwiednie zasłoniłam usta dłonią. Dziewczyny, które wcześniej wyszły, wróciły pod drzwi salonu, tworząc wystraszoną grupkę gapiów.

Zaskoczony atakiem wampir stracił równowagę. Gale wykorzystał ten moment, by złapać go za koszulkę i ponownie zadać cios, tym razem w kość jarzmową. Towarzyszył temu głuchy, obrzydliwy odgłos. Matt i David podbiegli do nich, by odciągnąć napastnika, ale ten nawet tego nie zauważył. Zaatakował od dołu, trafiając w żuchwę. Remiego odrzuciło. Nie zdołał się niczego przytrzymać i upadł na ziemię, za kanapę.

– Stary pogięło cię?! – ryknął Matt, teraz już naprawdę wściekły. – Ledwo co mieliśmy pogadankę z dyrektorem, że daje nam kredyt zaufania, a ty chcesz to tak koncertowo spi... – Rudowłosy chciał odepchnąć przyjaciela, ale ten obrócił się z impetem, uderzając go i rozbijając mu łuk brwiowy. Przerażony David pisnął coś niezrozumiałego i uskoczył w kąt pomieszczenia.

RhesinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz