Dzień trzeci: 28 - Krew

5 0 0
                                    

Winda buczała cicho, wciągając mnie na górę. Stałam oparta o boczną ściankę, patrząc na zmieniające się numery pięter na czarnym wyświetlaczu.

Prezenterka programu "Martwi są wśród nas" kilkukrotnie z lubością rozwodziła się nad tak jawnym zagrożeniem, jakim był jad znienawidzonego przez nią gatunku. Jad posiadał tylko wampir, który pił prawdziwą krew. Lub inaczej – nie wypił krwi syntetycznej, która skutecznie go neutralizowała. Ponieważ picie syntetyku zależało jedynie od dobrej woli korzystającego, wiara w stosowanie go była raczej znikoma, zwłaszcza wśród popularnych rasistów.

Zacisnęłam dłonie w pięści, gubiąc się we własnych uczuciach. Pytania krążyły po mojej głowie jak echo dzwonu, rozłupując czaszkę od środka.

Może to ja byłam naiwna? Nie ulegało wątpliwości, że to biorca krwi skrzywdził Sophię. Czy mieszkając z Remim pod jednym dachem, byliśmy w niebezpieczeństwie? Jedynym powodem, dla którego mogłabym go podejrzewać, był rodzaj jego mutacji. Nie mniej coraz więcej dowodów przeciwko niemu zaczęło sklejać się w całość. Pozbawiono go pożywienia, tym samym wzmagając produkcję jadu. Został nocą w rezydencji, ale nie sam – było dwóch świadków: Dedric i Al. Trudno było też zaprzeczyć motywowi, jakim była ciągła dyskryminacja. Dopisałabym do listy zarzutów również nieprzyjemne stosunki między nim a So. Co prawda nie dochodziło do starć, ale napięcie było wyczuwalne. Czy to możliwe, że Remi porwał Sophię tamtego wieczoru sprzed pubu, a wiedziony pragnieniem krwi zaatakował ją i prawie pozbawił życia?

Z drugiej strony Remiego ogłoszono pierwszym wampirem w Akademii, ale nie oznaczało to, że na wyspie nie było przedstawicieli jego gatunku. Nawet jeśli nie wśród mieszkańców, to port żył z turystyki. Mogła to zrobić znudzona osoba z mutacją, którą pomyliłam z Adrianem. Być może istnieją również takie mutacje, które pozwalają zmieniać postać lub wywoływać złudzenie optyczne. Przewróciłam oczami, pomstując w duchu na zacofany system edukacji w Polsce. Otacza nas tak wiele innych ras, kultur, wierzeń i tradycji, a my wciąż, od pokoleń, skupiamy się na tym samym, budując wokół siebie bariery z przesądów i zasłyszanych opinii.

A jeśli moja pierwotna teoria była prawdą, i to Adrian był napastnikiem? Zawiesiłam się, próbując przyrównać postać ekspresyjnego, przystojnego przyjaciela opiekuna do skrytego Remiego. Zmarszczyłam brwi, nieprzekonana. Z drugiej strony jakaś część mnie była pewna, że chłopak o wilczych oczach miał coś wspólnego z tym, co stało się Sophią. Skoro potrafił grać sympatycznego przed dyrektorem i Dedrikiem przez tyle lat, z łatwością ukryłby fakt, że jest nosicielem mutacji "biorcy". Moje serce niespodziewanie zmieniło rytm, na myśl o tym, że być może poprzedniego dnia cudem uniknęłam zostania zdobyczą. Wściekły, po nieudanym łowie, musiał zapolować na kolejną ofiarę, a ta, na swoje nieszczęście, sama do niego lgnęła.

Pomarańczowa cyfra zmieniła się, maszyna zwolniła i stanęła. Z głośnika rozbrzmiał charakterystyczny dzwonek, po czym metalowe drzwi rozsunęły się, oferując wyjście do przestrzeni skąpanej w nieprzeniknionej ciemności. Jedynie światło z wnętrza maszyny, odbijające się od gładkich, polerowanych kafli, pozwoliło pobieżnie zlustrować pomieszczenie.

Powinnam była zawrócić, ale ciekawość walczyła we mnie z praworządnością i zdecydowanie wygrywała to starcie. Nie miałam wątpliwości, kto mieszkał w tym pokoju. Ten, którego tak niechętnie oskarżałam o skrzywdzenie Sophii. Mój główny podejrzany.

Nie mogłam przestać myśleć o niczym innym, jak tylko, by zadać mu pytanie i wysłuchać odpowiedzi.

Z duszą na ramieniu wyszłam z kabiny. Wyciągnęłam telefon, który, odblokowany, rozświetlił całe pomieszczenie chłodnym blaskiem. Stałam przy jednej z czterech ścian. Naprzeciwko mnie Remi, odwrócony plecami, właśnie zaciskał długie, blade palce na jedwabistym, czarnym materiale zasłony okiennej. Z głuchym trzaskiem rozsunął ją, wpuszczając do pokoju falę naturalnego światła. Drobiny kurzu, unoszące się w powietrzu, zalśniły niczym iskry. Odruchowo przysłoniłam oczy dłonią.

RhesinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz