ROZDZIAŁ 8

723 29 2
                                    

OLIVIA

Zaspałam.

Wstałam czym prędzej z łóżka i jak poparzona wbiegłam do toalety, by wziąć najszybszy prysznic, jaki ten świat widział. Łazienkę miałam połączoną z pokojem, więc było to wielkie udogodnienie. Lodowate krople spływały po moim ciele, a na skórze tworzyła się gęsia skórka. Przeszedł mnie dziwny dreszcz niepokoju, na wspomnienie o wczorajszym incydencie. Schowałam złe myśli daleko w tył głowy, nacierając ciało moim ulubionym żelem o zapachu brzoskwini.

Po dosłownie kilku minutach, wparowałam z powrotem do pokoju, mało co nie wyłamując zawiasów w drzwiach. Ubrałam na siebie pierwsze lepsze ciemno zielone dresy i do tego bluzę w tym samym kolorze. Związałam włosy w luźnego kucyka. Nałożyłam lekki makijaż z prędkością światła, by zakryć niedoskonałości. Kilka nowych wyprysków i cienie pod oczami, coś co uwielbiałam... Zgarnęłam moją torbę i zbiegłam na dół.

Victor już dawno wyszedł do pracy, więc liczyłam na to, że Eva podrzuci mnie do szkoły.

- Eva!- Odpowiedziała mi głucha cisza.

Zaczęłam rozglądać się po salonie i podążyłam w stronę kuchni, a moim oczom ukazała się karteczka, przywieszona na lodówce.

Coś mi wypadło w pracy, musiałam jechać wcześniej. Przepraszam!

Eva:)

Nie, nie, nie... Spoglądnęłam na godzinę w moim telefonie, świetnie! Siódma czterdzieści pięć.

Ubrałam szybko czarne niskie Conversy, trzasnęłam drzwiami i zamknęłam dom. Jeśli się wystarczająco pospieszę, to aż tak, nie spóźnię się na pierwszą lekcje idąc z buta. Oczywiście mogłam pojechać autobusem, ale nadal nie do końca ogarniałam, który gdzie jeździ. Ten dzień, to chyba przestroga, by w końcu się tym zainteresować, zwłaszcza, że po wczorajszym porannym i wieczornym treningu, nogi właziły mi do dupy. Albo, żeby zacząć w końcu robić cholerne prawo jazdy, to też był dobry pomysł.

Ciekawiło mnie jak Emily i Zoe czują się po wczorajszej imprezie. Wnioskując po story na instagramie dodanym przez dziewczynę, jedna z nich musiała mieć dzisiaj potężnego kaca. Wcale jej tego nie zazdrościłam. Pytanie tylko która...

Zanim się zorientowałam, byłam już pod szkołą. Przechodziłam przez szkolny parking, kierując się do głównego wejścia. W głowie planowałam już jak przebiegnie mój dzisiejszy dzień. Na sprawdzian z biologii byłam nauczona, więc nie musiałam się tym martwić. Jedyne co mnie stresowało to możliwość bycia zapytaną na historii. Miałam słabą pamięć do dat...

- Jeśli potrzebowałaś podwózki, wystarczyło napisać wiadomość kochana.

Nie musiałam zastanawiać się dwa razy, do kogo należał ten cholernie niski głos. Odwróciłam się w stronę chłopaka, który stał oparty o swoje auto. Czarny Chevrolet Camaro, jak banalnie.

- Och, a ty niby ochoczo zgłosiłbyś się na wolontariusza?- Zapytałam kąśliwie, układając skrzyżowane ręce na piersiach, nie wiedząc nawet dlaczego, wchodzę w tę idiotyczną pogadankę.

- Nie. Odpowiedziałbym, żebyś wypierdalała i szukała szczęścia gdzie indziej. Ale zawsze warto spróbować. - Uśmiechnął się sarkastycznie, wyciągając z kieszeni papierosy.

- Cóż dzięki za propozycję.- Odpowiedziałam siląc się na uśmiech.- Ale nawet przez myśl, by mi nie przeszło, żeby wsiąść do takiego grata.- Chłopak natychmiast przerzucił wzrok na mnie i wyciągnął tlącego się już papierosa z ust.

- Non dire cazatte!*- Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc słów chłopaka, który przy okazji ich wymawiania gestykulował rękoma.

- Wiesz, że nie mam bladego pojęcia, co właśnie do mnie powiedziałeś?- Zapytałam opuszczając ręce, które następnie ułożyłam po bokach mojej talii.

Don't Forget Our PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz