ROZDZIAŁ 10

705 32 0
                                    

OLIVIA

Lekcje dobiegły końca, a ja prosto po szkole, zamierzałam iść do pracy. Nie chciałam robić dodatkowych kilometrów, wracając do domu tylko i wyłącznie po to, by się przebrać. Dlatego rano wzięłam ze sobą ciuchy na zmianę, by przebrać się, w coś świeżego. Dziękowałam samej sobie, że pomimo mojego porannego roztargnienia, nie zapomniałam o tym.

Wychodząc z budynku, o mało co nie poślizgnęłam się na szczycie schodów. Byłam straszną łamagą, ja i pech zawsze mieliśmy się ku sobie. W ostatniej chwili udało mi się utrzymać równowagę z pędzącym na zabój sercem. Przysięgam, że całe życie przeleciało mi przed oczami. Rozglądnęłam się na wszystkie strony z obawą, że ktoś to zauważył i wtedy dostrzegłam Aarona obściskującego się z dziewczyną. Oczywiście, że tak. Chłopak miał dziewczynę, ale mimo tego, nie przeszkadzało mu to z flirtowaniem z dziewczynami z baru. Cholerny dupek.

Przewróciłam oczami, gdy nasze spojrzenia się złapały, odwróciłam wzrok i udałam się w swoją stronę. Szybciej dotarłabym na miejsce gdybym nie poszła na około, ale nie zamierzałam zwracać na nich uwagi dłużej, niż było to konieczne. Dlatego skierowałam się na tyły szkoły.

Gdy zmierzałam w stronę tylnej furtki, poczułam mocny uścisk na ramieniu, który pociągnął mnie w stronę zaułku. Przede mną zmaterializował się Aaron. Przyparł mnie do ściany, wpatrując się w moje oczy, bez wyrazu. Prawą rękę ułożył tuż przy mojej głowie, lewą zaś, nieopodal mojego biodra, bym nie miała najmniejszej możliwości, by się od niego odsunąć. Znacząco przybliżył głowę do mojej twarzy i wyszeptał niespokojnie, praktycznie wprost w moje usta:

- Czego do cholery, chciał od ciebie Kevin?- Zacisnął delikatnie szczękę, a jego wzrok, odciskał piętno na mojej duszy.

- Spierdalaj.-Zadarłam głowę dumnie do góry, starając się, by nie pokazywać mu, że jego zachowanie, wywarło na mnie jakiekolwiek wrażenie. W głębi duszy, byłam przerażona. Wyraz jego twarzy nie wyrażał nic czego mogłabym się obawiać, jednak ton z jakim wypowiedział słowa, przyprawiał mnie o gęsią skórkę.

- Come cazoo ti peremetti*- Wycedził przez zaciśnięte zęby, unosząc głos.

- Możesz do jasnej cholery, przestać mówić po włosku i powiedzieć jaki masz problem?- Próbowałam odepchnąć od siebie chłopaka, niestety z marnym skutkiem, bo stał jak ściana, nie przesuwając się, nawet o milimetr.

-To nie wyprowadzaj mnie bardziej z równowagi kochana.- Prawym palcem wskazującym, uniósł mój podbródek, bym spojrzała w jego oczy.- Tylko odpowiadaj na pytania, kiedy grzecznie pytam.- Powiedział znacznie ciszej.

- Grzecznie pytasz?- parsknęłam mu prosto w twarz.- Ciągniesz mnie siłą, wbrew mojej woli. Pytając o rzeczy, które w żadnym stopniu nie dotyczą ciebie, a tym bardziej nie powinny cię obchodzić. Więc może ty mi powiedz, jaki masz do cholery problem i daj mi święty spokój!- Uniosłam głos, a mój oddech zauważalnie przyspieszył.

- Kevin, to nie chłopak dla ciebie. To dupek. Dobra rada, trzymaj się od niego z daleka, bo źle się to dla ciebie skończy.- Przesunął palcem po moim policzku.- To twoje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Radzę się posłuchać.

Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Poważnie? Ktoś pokroju Aarona, będzie teraz zgrywał, miłosiernego samarytanina i ratował damę w opałach, przestrzegając ją przed kimś? Dobre mi sobie. Gdy w końcu się uspokoiłam, spojrzałam z powrotem w jego oczy, które miały w sobie ledwie zauważalny błysk, którego znaczenia nie mogłam rozszyfrować.

- Kevin to dobry chłopak. Jeśli już miałabym trzymać się od kogoś z daleka, wybór padłby na ciebie.- Odpowiedziałam z uśmiechem, wymalowanym na twarzy.

Don't Forget Our PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz