ROZDZIAŁ 26

969 41 21
                                    

OLIVIA

- Kurwa zamknij się, bo ktoś pomyśli, że cię morduję i wezwie policję.- Rozpoznałam ten zachrypnięty głos, uspokajając moje szalejące serce.

- Do reszty cię pojebało?- Odepchnęłam dłoń chłopaka od siebie wpatrując w jego twarz.- Co ty do cholery tutaj robisz?

Zaczerpnęłam kilka głębokich wdechów, czując jak cała palę się ze złości. Chłopak wzruszył niechlujnie ramionami, sięgając do kieszeni swojej kurtki, następnie wyciągając z niej paczkę papierosów.

- Poszedłem się przejść.- Odparł odpalając fajkę.

- Przejść? Akurat wybrałeś tę samą drogę co ja?

Z niedowierzaniem spojrzałam na jego twarz, na której malował się chytry uśmieszek.

- Bardzo możliwe, że szukałem towarzystwa.

Taksowałam wzrokiem jego sylwetkę, co chwilę błądząc oczami po jego twarzy. Aaron pod wpływem alkoholu, był dla mnie zagadką i nie lada wyzwaniem. Nigdy wcześniej nie widziałam, by chociażby sięgnął po piwo, dlatego zastanawiało mnie, czy będzie bardziej nieznośny, agresywny, czy może... bezbronny?

- Idziesz czy nie?- Chłopak zwrócił się w moją stronę, wyrywając mnie z zamyślenia.

- Nie ma mowy, że gdzieś z tobą pójdę.- Odparłam twardo, trzymając się mojego postanowienia.- Wracam do domu.

- Przecież o to mi chodzi...

Chłopak westchnął kręcąc głową, a następnie postawił kilka chwiejnych kroków przed siebie. Nie umknęło mojej uwadze, że szepnął pod nosem kilka obraźliwych słów na mój temat.

- Zamierzam cię odprowadzić.- Opuścił bezwładnie dłonie, przy swojej sylwetce i złapał ze mną kontakt wzrokowy.

- Nie ma mowy.- Pokręciłam głową wymijając go.- Chcę pobyć sama, a nie w towarzystwie wyzwisk i pijanego kretyna.

Zatrzymałam się, gdy do dotarł do mnie jego głośny śmiech. Chłopak przetarł dłonią twarz, w dalszym ciągu nie przestając się śmiać.

- Co cię tak bardzo bawi, co? Powiedz to może pośmiejemy się razem.- Założyłam ręce na piersi, czekając, aż w końcu się uspokoi.

- Szedłem za tobą dobrą chwilę, każdy najmniejszy szmer wprawiał cię w zakłopotanie... Prędzej padniesz po drodze na zawał, niż wrócisz do domu.- Popatrzył na mnie spod rzęs, ostatni raz zaciągając się papierosem.

- A co ci do tego? Jaki masz w tym interes?

- Absolutnie żaden, ale skoro twój chłopak nie potrafi się tobą zająć, to ktoś kurwa musi.- Wychrypiał.- Tylko idiota by nie zauważył, jak kłamiesz odnośnie tego, że ma po ciebie przyjechać ojciec. A jeszcze większy idiota, puściłby cię samą, nie upewniając się, czy faktycznie wsiadasz do pieprzonego auta.

Zamurowało mnie, stałam wpatrując się w jego sylwetkę, nie wiedząc co mam odpowiedzieć.

- Odpieprzysz się w końcu od Michaela? Non stop go obrażasz, rozumiem, że masz problem ze mną, ale on nic ci nie zrobił. - Wysyczałam przez zaciśnięte zęby, kierując się w stronę mojego domu.

- No tak... Biedny Michael.- Usłyszałam głos i kroki chłopaka, tuż za sobą.- Masz rację, przecież ten chłopak to ideał, zwracam honor.

Spojrzałam na niebo, po którym rozbłysł błysk pioruna, a następnie głośny grzmot, przeszywający przestrzeń.

- A co jesteś zazdrosny?- Zapytałam kąśliwie, przewracając przy tym oczami.

- Nie mam o co.- Dorównał mi kroku.- To tylko Michael.

Don't Forget Our PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz