ROZDZIAŁ 19

708 31 5
                                    

Aaron

Wracałem do domu, cały gotując się ze złości. Czasami naprawdę nie rozumiałem, czym kierowałem się w obecności dziewczyny. Dlaczego interesowało mnie, czy wróci bezpiecznie do domu? Dlaczego interesowało mnie czy nie wypiła za dużo i nie stanie jej się krzywda? Nie chciałem, patrzeć na nią w ten sposób. Wiedziałem, że kierowały mną pobudki na wzgląd dawnych czasów.  Co nieznośnie mnie irytowało.

Bo Olivia, ani trochę nie była tą dziewczyną, którą znałem. Ani trochę nie przypominała dawnej siebie. Była nieśmiała, zamknięta w sobie, w swoim własnym świecie. Dużo czasu potrzebowała, by odważyć się powiedzieć to co myśli. Kiedyś taka nie była, zamiast błądzić we własnych myślach, mówiła wszystko, co teraz trzymała w sobie.

Może to właśnie dlatego, wyprowadzenie jej z równowagi sprawiało mi tyle przyjemności. Bo wtedy przestawała myśleć, co chce powiedzieć, działa impulsywnie, była wtedy taka jak dawniej. Odważna, pełna werwy, nie bała się wyrazić tego co czuje. Może właśnie to, przysłaniało mi widok na to, że ona już taka nie jest. Zrobiła się nudna, jak reszta dziewczyn, które znałem.

Gdy byłem już pod moim mieszkaniem, mój telefon zaczął dzwonić. Spoglądnąłem na wyświetlacz. Leo.

- Halo? Zapytałem odbierając telefon.

- Gdzie ty jesteś!? Od ponad trzech godzin szukam cię po całym mieszkaniu!- Krzyczał do słuchawki, próbując przekrzyczeć muzykę.

- Zaraz będę.

- Co?!

- Mówię, że zaraz będę!- Odpaliłem ponownie samochód.

- Co?! Nie słyszę cię! Ale mam nadzieje, że ty słyszysz co ja mówię! Więc słuchaj uważnie!- Krzyczał do słuchawki, a ja odłożyłam telefon włączając na głośnomówiący. Chociaż wątpiłem, czy to potrzebne, bo tak się darł, że wszystko słyszałem dokładnie i bez tego.- Henry i Cole są najebani w cztery dupy! Przysięgam! Trzeba ich będzie przenieść do auta i położyć do spania! Za chuja nie idzie się z nimi dogadać i przegadać, że wracamy! Dobra to tyle! Do zobaczenia!

Chłopak się rozłączył a ja przeklinałem się w duchu, że muszę po nich wracać. Bardziej za to, że o nich zapomniałem, bo mój umysł był pochłonięty przez osobę, która na to nie zasługiwała.

***

- Gdzie oni są?- Zapytałem Leo, kiedy wparowałem do mieszkania rozglądając się po pomieszczeniach.

- Na kanapach.- Wskazał głową na salon.- Musisz mi z nimi pomóc, mnie nie chcą słuchać.

Przewróciłem oczami, kierując się w stronę chłopaków.

- Do domu.- Spojrzałem na dwa zamglone spojrzenia.- Wstawać natychmiast.

- No weź nie psuj zabawy...- Powiedział Cole, robiąc minę zbitego szczeniaka.- W życiu nie byłem na lepszej imprezie.

- Nie będę się kurwa powtarzał.- Uniosłem głos.

- Boże, a tobie co?- Zapytał Henry.- Przyszedł niszczyciel dobrej zabawy...

- Leo.- Spojrzałem na chłopaka.- Dalej masz ich nagranie jak śpiewają pijani piosenkę Justina Biebera ,,Purpose" i płaczą?

- Tak.- Posłał mi zadziorny uśmiech.

- Dodaj na relację.

- Nie ośmielicie się kurwa!- Cole natychmiast wstał z kanapy.

- Żebyś wiedział, że to zrobimy.- Powiedziałem patrząc na niego z góry.- Więc albo idziecie grzecznie do auta, albo filmik leci na instagrama, a wy szukacie sobie transportu do domu.

Don't Forget Our PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz