ROZDZIAŁ 13

664 27 10
                                    

OLIVIA

    Tydzień szkolny, minął mi w mgnieniu oka. Ostatnie sprawdziany zaliczeniowe przed feriami, zajęły całkowicie moją głowę. Dni spędzałam na nauce, a wolne chwile na pracy w barze.

    W dalszym ciągu, unikałam towarzystwa Aarona, z dnia na dzień był coraz bardziej nieznośny, a mi nie dawało spokoju, co stało się z chłopakiem, którego niegdyś tak dobrze znałam. Co stało się z nami?

    Była pewna sprawa, która doszczętnie zaprzątała mój umysł. Zachowanie Kevina. Przez kilka dni stwarzał dziwne wrażenie, chwilami miałam przeczucie, że nasze pierwsze spotkanie nie było przypadkowe. Jakby w jakimś stopniu, specjalnie do niego doprowadził. Wiem, że brzmiało to wymyślnie, ale jego późniejsze zachowanie względem mnie, sprawiało, że odniosłam takie, a nie inne odczucie. Zwłaszcza, że od naszego ostatniego spotkania, w ogóle nie odpisał na moje wiadomości, ani nie czekał na mnie tak jak wcześniej mówił. To wszystko było dziwne i nie trzymało się kupy. 

    Jego zbyt wielka pewność siebie i nachalność, bardzo mnie odrzucały. Do takiego stopnia, że jego obecność sprawiała, że było mi źle na żołądku. Nie potrafiłam tego wyjaśnić, jedynie czułam, że coś z nim było nie tak.

    Przez ostatni tydzień, wychodziłam do szkoły z niewyjaśnionym uczuciem strachu. Czułam jakby ktoś mnie obserwował, chyba zaczynałam popadać w paranoje. Jednak gdy patrzyłam w stronę Kevina, lub mijałam go na korytarzu, chłopak nawet nie zaszczycił mnie wzrokiem. Z jednej strony było mi to na rękę, z drugiej, nie wiedzieć czemu, budziło to we mnie dziwny niepokój. Zwłaszcza gdy wracałam myślami do naszej ostatniej konwersacji. ,,I tak dostałem już to, po co przyszedłem."

    Przez całą drogę do Kanady, miałam mnóstwo czasu na przemyślenie wszystkiego. Wiedziałam, że nie będzie łatwo. Liczyłam się z tym, że chłopak mnie znienawidzi, czego bardzo nie chciałam. Mimo wszystko, chciałam rozejść się w zgodzie.

    Samolot podchodził już do lądowania, miałam nadzieję, że Andrew nie zapomniał, by przysłać po mnie kogoś na lotnisko. Chociaż w głębi duszy, liczyłam na to, że mężczyzna odbierze mnie osobiście, bo bardzo chciałam spędzić z nim jak najwięcej czasu.

    Zaczęłam przeszukiwać mój bagaż podręczny w celu znalezienia telefonu. Nie brałam za dużo rzeczy, ponieważ przyleciałam tylko na trzy dni, chciałam spędzić trochę ferii ze znajomymi. Patrząc również na to, że niedługo miało być Halloween, Noah wspominał coś o urządzeniu imprezy u niego w domu. Tym razem nie chciałam, ani też nie mogłam odmówić, dlatego z utęsknieniem wyczekiwałam nadejścia tego dnia.

    Nie mogłam znaleźć smartfonu. Gdy w końcu coś błysnęło na dnie plecaka, moją uwagę przykuło coś dziwnego. Czarna koperta. Znieruchomiałam. Nie pamiętałam, żeby tata wspominał mi o jakiejś kopercie, ani też, żebym sama ją tutaj umieszczała. Kiedy ją otworzyłam, z jej środka wyleciała kartka papieru w tym samym kolorze. Zamarłam. Białym drukiem, zostały napisane poszczególne słowa.

Tak szybko wyjeżdżasz? Mam nadzieje, że na długo... Bo powrót w innym wypadku nie będzie kolorowy.

XOXO.

    Zamrugałam kilkukrotnie. Drżącymi rękoma spakowałam list z powrotem do koperty, wrzucając ją na samo dno torby. To jakiś nieśmieszny żart? Zaczęłam rozglądać się po pokładzie samolotu, wszyscy w tej chwili wyglądali podejrzanie. Kto mógł mi coś takiego podrzucić... Jednak ważniejsze pytanie brzmiało... Po co? I kiedy? Wtedy przypomniałam sobie o nieznajomych sprzed tygodnia, cała zadrżałam płytko oddychając. W co ja się wpakowałam?

    Była dosyć późna pora, ludzi wokół nie było za wielu. Stałam przed lotniskiem, rozglądając się za znajomą twarzą. Andrew do tej pory mi nie odpisał, co dodatkowo pobudzało mój wewnętrzny niepokój. Zaczęłam podążać w miejsce przystanku, na którym zatrzymują się taxówki. Jakoś w końcu musiałam dotrzeć do posiadłości mężczyzny.

Don't Forget Our PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz