ROZDZIAŁ 22

1K 38 8
                                    

OLIVIA

Przebudziłam się w środku nocy, czując lekki niepokój. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, próbując przystosować moje oczy do panującej ciemności, zegar na szafce nocnej wskazywał drugą czterdzieści pięć. Za oknem panowała burza, deszcz niespokojnie uderzał o okno, a gałęzie poruszane wiatrem, stukały co jakiś czas o szybę. Ułożyłam się na boku spoglądając w stronę okna, czułam, że prędko nie zasnę. Zawsze miałam problem z zasypianiem, czasami mijały dobre minuty jak nie godziny, aż w końcu udawało mi się odpłynąć. W dalszym ciągu spoglądałam na czarną pustkę przede mną, gdy nagle na niebie rozbłysło światło pioruna rozświetlając wnętrze pokoju, jak i świat poza nim.

I wtedy dostrzegłam sylwetkę stojąca w oknie.

To nie gałęzie tak stukały.

Gdy po chwili znów zapanował mrok, wyświetlacz mojego telefonu rzucił słabe światło w kącie pokoju. Powoli wstałam z łóżka, starając się nie obudzić dziewczyn, wiedziałam, że nie było to nic dobrego. Głęboko odetchnęłam chwytając w dłonie smartfon, a moim oczom ukazało się powiadomienie.

Numer Nieznany: Widzę, że nie śpisz... Świetnie.

Dalej tu był. Przez moją bezmyślność naraziłam dziewczyny na niebezpieczeństwo. Co ze mnie za przyjaciółka?

Numer Nieznany: Pobawimy się w grę. Dla ich dobra, radziłbym słuchać się moich poleceń.

Wzięłam głęboki wdech.

Ja: Co mam zrobić?

Numer Nieznany: Uciekaj i próbuj nie dać się złapać. Dam ci minutę forów.

Ja: Ty tak na poważnie?

Numer Nieznany: Zostało ci już jakieś 40 sekund. Tik Tak...

Czym prędzej zarzuciłam na siebie bluzę w pośpiechu wychodząc z pokoju Emily. Nałożyłam buty, o mało co nie wyłamując sobie drżących palców. Nie oglądając się za siebie, wybiegłam trzaskając drzwiami. Biegłam ile sił w nogach, nie zwracając uwagi w jakim kierunku uciekałam, liczyło się dla mnie jedynie to, by uciec jak najszybciej i jak najdalej. Wbiegałam w powstałe przez deszcz kałuże, mocząc moje materiałowe tenisówki. Adrenalina w moim ciele sięgała zenitu, rzuciłam szybko wzrokiem przez moje ramię, dostrzegając postać tuż za mną.

Na głowie zarzucony miał kaptur, a na twarzy ułożoną czarną maskę, która świeciła na niebiesko. Te świecące przekreślone krzyżykiem oczy i zasznurowane usta, będą śniły mi się po nocach. Przyspieszyłam, biegnąc ile sił w nogach, był zbyt blisko mnie, praktycznie czułam jego oddech na moim karku. Nagle przed sobą dostrzegłam osobę, z taką samą maską na twarzy. Jedyna różnica była taka, że jego miała kolor fioletu.

Niewiele myśląc, skręciłam w pierwsza lepszą uliczkę. To był mój błąd, bo była ona ślepą. Byłam cała przemoczona, czułam jak moje ubrania, obciążają mnie coraz bardziej z każdą sekundą, a mokre włosy przyklejały się do mojej twarzy. Odwróciłam się w stronę zmierzających ku mnie sylwetek, nie miałam szans, wiedzieli, że jestem w potrzasku. Szli powolnym krokiem, napawając się wygraną. Spojrzałam jeszcze raz za siebie, oceniając wysokość murku za mną. To była moja jedyna droga ucieczki.

Czym prędzej wskoczyłam na kontenery, wzięłam niewielki rozbieg, by wybić się do góry. Chwyciłam się cegieł na samej górze, podciągając się z całych sił. Słyszałam głęboki śmiech, który był zdecydowanie zbyt blisko mnie, dlatego pomimo wyczerpania wiedziałam, że zrobię wszystko by nie dać się złapać. Gdy już udało mi się wdrapać, przełożyłam jedną nogę na drugą stronę muru. Gdy już miałam przekładać drugą, poczułam, że któryś z nich chwycił za moją kostkę, próbując sprawić, że stracę równowagę. Próbowałam się jakoś wyrwać ostatkiem sił, które w sobie posiadałam, jednak nie dawał za wygraną, coraz bardziej pociągając mnie w dół.

Don't Forget Our PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz