ROZDZIAŁ 20

922 46 16
                                    

OLIVIA

Od dnia moich urodzin minął ponad tydzień, przez ten cały czas chodziłam nieobecna, ukrywając się we własnych myślach. Nie zdążyłam dotrzeć na pogrzeb, ale odwiedziłam rodziców Xandera i jego grób, przy okazji odwiedzając na cmentarzu mamę.

Rzuciłam pracę w barze, chciałam jak najmniej czasu przebywać w pobliżu Aarona, od naszej ostatniej wymiany zdań nie zamieniliśmy ani jednego słowa, szczerze mówiąc nawet nigdzie go nie widziałam.

Zrobiłam sobie dłuższą przerwę, zaniedbując delikatnie szkołę. Byłam wdzięczna mojemu tacie, że był dla mnie wyrozumiały.

Od dłuższego czasu nie dostałam żadnej niepokojącej wiadomości. Jednak ta sprawa dalej nie dawała mi spokoju. Przez ostatnie wydarzenia wypadło mi kompletnie z głowy, by prosić o pomoc Andrew. Dlatego dalej nie miałam pojęcia, kto i dlaczego wysłał mi te wszystkie anonimowe wiadomości.

Przez ostatnie dni siedziałam zamknięta w moim pokoju, próbując wrócić do normalności. Ale jak miałam to zrobić, gdy z tyłu głowy miałam myśl, że morderstwo Xandera mogło być spowodowane z mojej winy. Wiedziałam jak absurdalnie brzmiały te słowa, jednak nie mogłam wybić ich z mojej podświadomości.

Siedząc przed lustrem i szykując się do szkoły, włączyłam podcast kryminalny. Wiem, że było to dziwne, patrząc na sytuację, która się wydarzyła, ale lubiłam słuchać tych historii. Planowałam w przyszłości studiować kryminalistykę. Było to moim marzeniem, od kiedy jako dziecko, oglądałam CSI Kryminalne Zagadki Las Vegas. Pewnego dnia postanowiłam, że chciałabym spróbować moich sił. Kto wie, może kiedyś spełnię to marzenie.

Moja cera była blada, wyglądałam jak trup. Ciemne sińce pod oczami, były bardziej widoczne niż zazwyczaj. Nałożyłam masę korektora pod oczy i bronzer by choć trochę ocieplić moja twarz. Uważałam, by czuć się dobrze, trzeba zacząć od tego by wyglądać dobrze. Wiem, że brzmiało to fatalnie, ale jak miałam mieć dobre samopoczucie, gdy było po mnie widać, że umieram od środka.

Nałożyłam na siebie czarny wełniany golf, a do tego szerokie dżinsowe spodnie. Narzuciłam na siebie ciemną ramoneskę, ostatni raz spoglądając w lustro. Wyglądałam... Znośnie.

Chwyciłam torbę, nakładając ją na ramię.

-Tato?!- Krzyknęłam schodząc po schodach.

-Tak?- Mężczyzna stanął przy drewnianej balustradzie, patrząc na mnie z dołu.

- Zawieziesz mnie do szkoły?- Zapytałam z lekkim uśmiechem.

- Jesteś pewna, że chcesz już wrócić? W razie czego, mogę zadzwonić do dyrektora. - Zgarnął z półki klucze od samochodu.

-Tak. Myślę, że opuściłam wystarczająco zajęć.- Spojrzałam przelotnie na lakier na moich paznokciach, który znacząco odprysnął w niektórych miejscach.

- No dobrze.- Westchnął zakładając buty.- Ale w razie czego dzwoń, to po ciebie przyjadę.

- Masz dzisiaj wolne?- Zapytałam zdziwiona.

-Tak... Wspominałem ci chyba, że dzisiaj wieczorem wyjeżdżamy z Evą do jej rodziny.

- Och...- Zmarszczyłam brwi.- Musiało mi wypaść z głowy. Przypomnisz mi kiedy wracacie?

- Za cztery dni.- Uśmiechnął się delikatnie.- Dlatego postaraj się nie puścić domu z dymem.

- Mówisz jakbyś mnie nie znał.- Przewróciłam oczami, wychodząc na zewnątrz.

- Mówię tak właśnie dlatego, bo cię znam.- Pocałował ulotnie mój policzek, otwierając pilotem samochód.

Parsknęłam pod nosem, otwierając drzwi od auta.

Don't Forget Our PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz