ROZDZIAŁ 21

912 40 15
                                    

 OLIVIA

Przebudziłam się z drzemki, którą zrobiłam sobie po powrocie ze szkoły. Byłam wyczerpana po całym tygodniu. Jedynym plusem dzisiejszego dnia było to, że był piątek. Co oznaczało chociaż chwilę wytchnienia od szkoły.

Projekt przygotowany przeze mnie i Aarona, został oceniony na najwyższy stopień. Po naszym wspólnym po południu, myślałam, że chociaż trochę nasze stosunki uległy poprawie, ale jak mogłam być, aż tak głupia. Nie mogłam go zrozumieć, jego zachowanie było dla mnie nieodgadnione. Raz był znośny, odsuwając od siebie maski pod którymi się krył. Spędzaliśmy miło czas, aż nagle, cały się spinał i zmieniał nastawienie w sekundę. Co było tak cholernie męczące i irytujące, że przestawałam cokolwiek rozumieć. Nawet przestałam się łudzić, że jeszcze kiedyś zrozumiem.

W mojej łazience był jedynie prysznic, więc korzystając z tego, że jestem sama w domu, zeszłam na dół, chcąc wziąć gorącą kąpiel w wannie. Uwielbiałam w niej przesiadywać, dopóki woda nie zrobiła się lodowata. Odkręciłam odpowiedni kurek, by wypełnić wannę po brzegi, a następnie wrzuciłam kulę do kąpieli. Rozebrałam się do naga i zanurzyłam pierwszą stopę we wrzątku, który wywołał palące uczucie na mojej skórze. Dołączyłam drugą stopę, powoli zanurzając się cała. Gorąca para otulała moją twarz, wprowadzając mnie w stan błogiego ukojenia.

Chwyciłam w dłonie mój ulubiony żel do kąpieli, który wcześniej zabrałam ze sobą na dół. Oparłam głowę o zimny metal, rozluźniając wszystkie mięśnie, naprawdę tego mi było trzeba. Otworzyłam zatyczkę, głęboko wdychając zapach preparatu, wystawiłam dłoń, a zimny żel powoli skapywał na jej zagłębienie. Gdy skończyłam wcierać go w moją skórę, usłyszałam niepokojący dźwięk. W pierwszej sekundzie go zbyłam, dochodząc do wniosku, że to pewnie tata. Wyszłam z wanny dokładnie się wycierając ręcznikiem i ubierając ulubiony zestaw dresów. Jednak gdy zakładałam przez głowę bluzę, w końcu do mnie dotarło, że przecież on i Eva wyjechali.

Byłam sama w domu.

Jak najszybciej zgasiłam światło w łazience, nasłuchując kolejne kroki na górze. Serce pędziło w zabójczym tempie, nie słyszałam praktycznie nic oprócz niego. Nałożyłam drżącą dłoń na usta, próbując unormować szalejące we mnie tętno. Gdy w mieszkaniu było całkowicie cicho zaśmiałam się pod nosem, dochodząc do wniosku, że popadałam w paranoję. Gdy już miałam chwycić za klamkę podłoga na górze zaskrzypiała, a po moim ciele przeszedł zimny dreszcz.

Nie miałam złudzeń, ktoś naprawdę był w moim domu.

Kroki stały się coraz bardziej wyraźnie, teraz byłam pewna, że byłam w totalnej dupie. Ktoś zbliżał się w moją stronę, schodząc po schodach, a rytm jego kroków, wybijał piętno w mojej głowie. Przymknęłam oczy, mocno zaciskając powieki, kroki były ciężkie i donośne. Starałam się oddychać jak najciszej mogłam, bałam się chociażby drgnąć, nie wspominając już o tym jak moje serce zmierzało ku zawałowi. Byłam w sytuacji bez wyjścia, nie miałam niczego pod ręką czym mogłabym w razie czego się obronić. Jedyne na co byłam zdana to na łut szczęścia.

Usłyszałam przekręcanie zamka od głównych drzwi. Czując, że to jedyna moja okazja, by zobaczyć tajemniczego gościa, powoli chwyciłam za klamkę, bezszelestnie ją naciskając. Gdy drzwi od łazienki ustąpiły, ostrożnie je uchyliłam w duchu modląc się by nie zaskrzypiały i nie wydały tego, że jestem w środku. Spoglądnęłam jednym okiem, przez niewielką szparę w stronę wejścia do domu i wtedy cała zbladłam.

Zakapturzona postać, która zniknęła za drzwiami tak szybko jak się pojawiła.

Nabrałam głębokich wdechów, zmierzając na miękkich nogach w stronę drzwi, by jak najszybciej je zamknąć. Przekręciłam klucz, odwróciłam się plecami do drzwi i nie czekając ani chwili dłużej, zaczęłam biec jak poparzona do mojego pokoju.

Don't Forget Our PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz