9.

428 26 15
                                    


Hej ludki🤗 Przepraszam za chwilową nieobecność. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie 😆😅
Od teraz zapraszam na publikację Piekła w każdy czwartek.

Bawcie się dobrze 💓

William
♤♤♤

— Louis, Liam, kurwa, kopę lat! — wołam zadowolony do chłopaków, zmierzających w moją stronę.

— No ile nam zeszło? Trzy lata? Cztery? — Zerkają na siebie, udając, że o czymś myślą.

— Tak, będzie cztery. Opowiadajcie, co tam słychać w Niemczech?

— To samo co tu, tylko język inny, chujowy. — Blondyn śmieje się na głos.

— Nie przesadzaj, nie ma aż tak źle. Szybciej się nauczyłeś niż ja — odzywa się Louis.

— Do lizania cipek, nie trzeba wiele umieć. — Liam wskazuje na barmana, aby złożyć zamówienie.

— Widzę, że tutaj po staremu. — Dołącza do nas, Levis.

Levis, Louis oraz Liam to bracia. Najmłodszym z nich jest Levis, który ma, tak jak ja trzydzieści lat. Chłopaki są urodzeni rok, po roku, zatem Louis liczy trzydzieści sześć, a Liam trzydzieści pięć wiosen. Ich więź od małego jest silna, jeden za drugim skoczyłby w ogień. Zawsze zazdrościłem rodzeństwa przyjacielowi, którego mnie niestety nie było dane posiadać.

— Hej William, masz pozdrowienia od Emre, pyta kiedy przyjedziesz, ma niezłe fury do pokazania. — Liam, wypija szota, sięgając do spodni po papierosy.

— Nie wiem, mam za dużo na głowie. Co u niego?

— Chłop przepadł. Zakochał się w jakiejś blond... — Myśli chwilę. — Ukraince? Nie jestem pewien.

— W Polce, baranie — poprawia go Louis.

— Tak, tak, masz rację to Polka. Malik dostaje kurwicy, nie znosi dziewczyny.

— No proszę, to coś nowego. Wielki Emre Sezgin, zakochany. Kurwa, trzeba to zapisać w kalendarzu. — Zerkam na telefon, sprawdzając czy nie mam jakiegoś znaku życia od Evy.

Wyszła z mojego domu dwa dni temu, do teraz się nie odzywając. Co niesamowicie mnie drażni, bo wiem, że była u tego chuja, Reeda, a później zaszyła się u Camilli. Ale mogłaby chociaż napisać krótką wiadomość, zwłaszcza że wybiegła po bardzo niewygodnej dla nas rozmowie.

— Nie nabijaj się z naszego Tureckiego przyjaciela, ty sam nie jesteś lepszy. Latasz za Evą, jak pies. — Levis, zaczyna się ze mnie naśmiewać, co jest bardzo w jego stylu.

— Spierdalaj. — Wypijam jednym tchem zawartość kieliszka.

– Jaką Evą? Sporo się pozmieniało. — W ślad za mną, Liam moczy usta w alkoholu.

— To niech ci Willi, opowie. Ale laska, pierwsza klasa, szkoda tylko, że to córka Reeda, a William musi się z nią ożenić.

— Co? Kurwa, nie żartuj. — Louis, unosi zdziwione brwi do góry, wpatrując się we mnie wyczekująco.

— Nie chcę mi się opowiadać tego wszystkiego. Pijcie, panowie.

— Czyli mamy kawalerski! Zdrowie przyszłego pana młodego. — Chłopaki unoszą do góry szklanki z alkoholem, patrząc na mnie z rozbawieniem, tymczasem ja, przewracam oczami, wiedząc doskonale, że cały wieczór będą wracać do tematu.

Czyli po staremu.

Zostawiam ich na moment, udając się do biura na piętrze. Nalewam sobie whisky po czym biorę ją, siadając w fotelu. Przymykam oczy, pocierając zmęczoną twarz dłońmi.

W samym środku piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz