12.

420 24 14
                                    

Eva
♧♧♧

Wpadamy do naszej kajuty, nie przestając się całować, mocno, namiętnie i bez opamiętania. Mąż rzuca mnie na łóżko po czym kładzie się na mnie.

— Uwielbiam twoje włosy, Evo. — Gładzi mnie po nich, zostawiając mokre ślady po pocałunkach na szyi. — Wyglądasz przepięknie, tak niewinnie. Mogę cię nie rozbierać? Stoi mi cały wieczór na twój widok w sukni panny młodej.

— Skoro tak chcesz. — Uśmiecham się zalotnie. — Ale pozwól, że ja rozepnę chociaż twoje spodnie, zanim zrobisz w nich dziurę.

— Chce się z tobą kochać, Evo.

— To coś nowego? Nie chcesz mnie zerżnąć, jak robiłeś to do tej pory?

— Nie, dzisiaj chcę delektować się naszym seksem.

— Dziwnie się zachowujesz, William — odpowiadam, zresztą zgodnie z prawdą, bo jest w nim coś innego, obcego.

Nic nie mówiąc, podciąga moją spódnicę do góry, po czym wchodzi we mnie pomału, napawając się chwilą i każdym milimetrem naszej pogłębiającej się bliskości. Przyciągam do siebie jego głowę, całując namiętnie.

Pragnę tego mężczyzny całą sobą.

Jakby czytając w moich myślach, odrywa ode mnie wargi i patrzy głęboko w oczy.

 — Hmm, stanika też nie ubrałaś — zauważa, kiedy obniża mój top, uwalniając z niego nabrzmiałe piersi.

— Zapomniałam. — Uśmiecham się, zasysając skórę na jego szyi.

Czuję napięte mięśnie ramion Williama, które zawłaszczyły dla siebie moje ciało, zawładnęły nim. Zamknęły w szczelnym uścisku podkreślając, że należę tylko do niego.

Jego oczy świdrują moje, przepełnione pożądaniem, w taki sposób, że uderza we mnie podwójna fala gorąca. A gdy jego ruchy stają się szybsze, czuję ogarniającą moje ciało ogarnia nieopisana przyjemność.

— Jesteś moja, Evo — mówi zachrypniętym głosem.

— Teraz już nie mam wyjścia — odpowiadam, wpatrując się w jego przystojną twarz.

— Pamiętaj, zawsze jest jakieś wyjście.

Energicznym ruchem wciąga mnie na siebie, tym samym zmieniając naszą pozycję. Teraz ja siedzę na nim i mogę nadać rytm naszym ciałom.

Skoro mieliśmy się kochać, ocieram się o niego niespiesznie, delektując każdą sekundą, ciarką, każdym oddechem oraz jęknięciem. Zamykając oczy, zatapiam się w tych usniesieniach, czując się jak w pięknym śnie.

Z którego nie chcę się wybudzić…

— Moja piękna, żona. — We włosach czuję dłoń Williama, która łapie moją głowę, zbliżając do swojej. — Jest mi, zajebiście dobrze. — Jego głos jest ochrypły i ciężki, ale jakże podniecający.

— Mój przystojny mężu, zaraz dojdę — informuję go, całując zarost na mocno zarysowanej szczęce.

— Na to liczę. — William, mocno ściska moje pośladki, nadając im odpowiednie, zdecydowanie szybsze tempo. Wtulona w jego ramię czuję jak nadchodzi spełnienie. I w chwili, kiedy mąż doprowadza mnie na skraj, krzycząc jego imię na przemian z głośnymi stuknięciami naszych ciał, słyszę otwierające się drzwi.

— Kurwa, wypierdalaj stąd! — krzyczy do kogoś William, rzucając w tę osobę butem, po który przed chwilą sięgnął, nie wypuszczając mnie z ramion.

W samym środku piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz