18.

460 24 8
                                    


William
♤♤♤

Myśl o wkurwionej Evie, z pistoletem w ręce nakręca mnie na tyle, że masturbuję się, wiedząc doskonale, iż ona na to patrzy.

Żadna Cassie nie przyjdzie, tylko udawałem tę rozmowę, ale chciałem ją zranić, po to aby nie wykorzystała przeciwko mnie chwili słabości jaką miałem niedawno w sypialni, pieprząc ją palcami.

Kiedy dochodzę, uświadamiam sobie, że w pomieszczeniach panuje grobowa cisza, czyżby moja żonka zamknęła się w sobie na myśl o tym, że ma przyjść do mnie inna kobieta?

Uśmiecham się sam do siebie, bo widocznie uzyskałem upragniony efekt. Będę ją ranił jeszcze wiele razy, tak aby cierpiała. Będzie czuć to samo co ja, kiedy dusza rozrywana jest boleśnie na strzępy.

— Kurwa, moja noga! — Z zamyślenia wyciąga mnie hałas.

— Nie, ja chyba śnię. Ty jesteś naprawdę zdrowo jebnięta! — Przecieram oczy w niedowierzaniu.

Moja bardzo kreatywna żona, właśnie weszła oknem do biura.

— Tak bardzo napaliłaś się na to jak walę konia, że musiałaś wtoczyć się  tutaj oknem? Otóż rozczaruję cię, już po wszystkim. — Dłonią wskazuję zużyte chusteczki, leżące w śmietniku.

— Spuściłeś się nie czekając na, Cassie? Co z ciebie za kochanek — kpi ze mnie, wykrzywiając usta w triumfalnym uśmiechu.

Przejrzała mnie?

— Nie martw się, żonko z Cassie, będzie runda druga.

Przez myśl nawet mi nie przeszło, że ta świruska wymyśli takie coś. Biuro oraz sypialnia są ulokowane blisko siebie i niestety łączy je balkon, to znaczy drzwi balkonowe są w sypialni, a w moim gabinecie jest okno. Nie trzeba wiele się wysilić, żeby tą drogą przejść z jednego do drugiego pomieszczenia. Jako palacz bardzo często zostawiam uchylone drzwi, a już zwłaszcza, w tak ciepłą noc jak dzisiaj, w końcu mamy czerwiec.

— Kupię kaftan dla czubków i cię w nim zamknę, do chuja! — mówię z ogromnym niedowierzaniem, nie doceniałem Evy.

— Pfff... myślisz, że sobie z nim nie poradzę? — Rzuca w moją stronę wyzywające spojrzenie, ściągając spodenki.

— Jeśli myślisz, że cię przelecę to jesteś w błędzie — mówię, siadając w fotelu za biurkiem.

— Ty nie musisz, sama to zrobię, skoro taka zabawa cię kręci. Będziesz patrzył tak, jak przed chwilą ja to robiłam. — Nim zdążę w jakikolwiek sposób zareagować zrzuca rzeczy z blatu, siadając na nim. Rozszerza nogi, opierając o moje uda po czym rozsuwa materiał czarnych, koronkowych stringów. — Prywatny pokaz specjalnie dla mojego męża. — Puszcza do mnie oczko, przygryzając wargę.

Nic nie mówiąc przyglądam się jak, Eva pieści swoją kobiecość palcami, nie spuszczając ze mnie błękitnych tęczówek.

Czuję jak przyspiesza mi puls, a mój fiut zaraz wybije zęby, ale nie dotknę jej. Nie ma takiej, zajebanej możliwości. Zachowuję kontrolę nad swoim ciałem, choć przychodzi mi to z wielkim trudem. Widok, który mam przed sobą nie ułatwia tego zadania. Najchętniej zerwałbym z niej wszystkie ubrania i wziął na tym biurku, dając upust pożądaniu i tęsknocie, które od kilkunastu dni odbierają mi tlen. 

— To ci nic nie da, powiedziałem że cię nie dotknę. — Próbuję skupić swoją uwagę na nienawiści do niej, ale to niełatwe ponieważ Eva, zaczyna pojękiwać, kiedy jej palce ociekające sokami zmieniają tempo.

Ona naprawdę chcę dojść na moich oczach. Przysięgam w końcu ją zabije, chyba że pierwszy padnę na zawał, a przy tej kobiecie to bardzo możliwe.

W samym środku piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz