Ostrzeżenie ⛔⛔⛔
Rozdział zawiera sceny przemocy fizycznej oraz słownej wobec dziecka, osoby wrażliwe na takie tematy proszę o pominięcie tej sceny.
Eva
♧♧♧— Bezczelny gnojek, jak on mógł tutaj przyjechać? — Woła, Tata, stojąc przy kuchennym oknie.
— Kto? — pytam, przeżuwając grzankę z serem, która jest przepyszna.
— No, ta gnida, Reed.
Jedzenie staje mi w gardle, z ledwością przełykam zawartość ust. Wstaję energicznie od stołu, podchodząc w miejsce, gdzie stoi gosposia.
O kurwa! Tego się nie spodziewałam!
— Kim jest ten cały, Reed? Dlaczego, William, go szarpie? — Badam grunt, bo wyczuwam, że Kolumbijka nie wie, iż to właśnie mój ojciec.
A raczej płodziciel, nic więcej.
— Oj, dziecino, to człowiek, który przyprawia naszemu Williamowi, samych problemów — Wzdycha, przykładając dłoń do skroni, kiedy zauważa przystawioną lufę do mojego rodziciela.
— Przecież można to załatwić, William na pewno ma sposoby na takich jak on.
Oh! Jakbym chciała, żeby Carl, zniknął raz na zawsze z życia mojego oraz naszej rodziny! O niczym innym nie marzę, wtedy wszystko wyglądałoby inaczej.
Odstrzel tego zasrańca!
— Gdyby, to było takie proste na pewno już byłoby po sprawie, ale dziecino, to nie temat dla nas, William, wie co robić. Dokończ śniadanie.
— Nie ma mowy! Jak mam jeść, kiedy nie wiadomo, co tu się odwali! — Unoszę się, niepotrzebnie podnosząc głos na,Tatę.
— Widzę, że ci na nim zależy.
— Co? — Marszczę brwi, zaskoczona jej bezpośredniością.
— Nie udawaj, jestem na to za stara, swoje w życiu widziałam i swoje wiem. Widzę, jak na siebie patrzycie.
— Przepraszam, ale jak narazie to widziałaś, jego penisa w moich ustach. — Odwracam wzrok zażenowana.
Niepotrzebnie o tym wspominam.
— Nie wstydź się, młodość rządzi się swoimi prawami. — Unosi mój podbródek do góry, tak aby spojrzeć mi w oczy, dzięki czemu i ja zauważam ciepło czekoladowego spojrzenia kobiety. Zauważam w nich dom. Dom, który przestał istnieć z chwilą śmierci mojej mamy.
— Wiem, ale to jest mocno skomplikowane. — Smutnieję na myśl, że muszę wykorzystać Williama, choć tak bardzo tego nie chcę.
— Wystarczy, że to, co was połączyło będzie ponad wszystko, reszta sama się ułoży. Zapamiętaj to, dziecino. — Kobieta zamyka mnie w czułym uścisku, a ja rozpadam się na milion kawałków.
Brakuje mi takiego wsparcia, co prawda mam świetny kontakt z siostrami jednak, to nie to samo. W ramionach Taty, czuję się bezpiecznie, dokładnie tak, jak było to z moją mamą.
— Hej! Wróbelku, co jest? — Nawet nie wiem, kiedy, William wraca do domu. — Coś ty, jej zrobiła? zostawiłem Evę, tylko na chwilę i znajduję ją zapłakaną. — Zerka groźnie na kobietę. — Chodź tu do mnie, maleństwo.
— William, ja…ja…ja, muszę ci coś powiedzieć. — Nie wiem skąd nabieram odwagi i chcę wyznać mu prawdę. Całą prawdę.
— Cicho, później porozmawiamy, teraz się uspokój.
CZYTASZ
W samym środku piekła
Roman d'amourWilliam Shelley to król Nowego Jorku , który przez lata zapracował sobie na opinię bezwzględnego szefa narkotykowej mafii. Jednak w jego kręgach znajdują się ludzie, którzy chcą pozbawić go władzy. Nieugięty mafiozo dobrze wie, jak sobie z tym pora...