26.

454 31 6
                                    

Właściwie miało nie być dzisiaj rozdziału, ale nie miałam serca Wam tego robić. Odsłony ciągle rosną, a mi jest z każdym opóźnieniem coraz bardziej głupio. Wiem, że niektórzy z Was czekają na kolejne rozdziały, co bardzo mnie cieszy i za co bardzo pragnę podziękować 💖 Zatem zaczynamy... 😊😉

Eva
♧♧♧

Nie wiem, co jest tego powodem, bo przecież nie alkohol, którego wypiłam stanowczo za mało, ale od kilkunastu minut okupuję damską toaletę, opróżniając swój żołądek. Ostatnimi czasy wymioty zdarzają mi się coraz częściej, co poważnie zaczyna mnie niepokoić.

Kiedy jestem pewna, że to już koniec mojej męki, podchodzę do umywalki, aby opłukać usta i twarz. W lustrzanym odbiciu widzę obraz nędzy, dosłownie. Choć mój makijaż został prawie nienaruszony, tak twarz wygląda znacznie inaczej. Jest szara, bez koloru, malują się na niej ogromne wory pod oczami, które zaczynają dawać o sobie znać, a moje oczy… Zwierciadło duszy każdego człowieka, w tym momencie przypominają starą, zmęczoną życiem kobietę. Są bez wyrazu, mętne i pozbawione jakichkolwiek pozytywnych emocji.

Kiedy to się stało? W którym momencie mojego życia musiałam tak szybko dorosnąć? Czy nie powinnam być nieodpowiedzialną dwudziestotrzylatką, która między wykładami biega z imprezy na imprezę, spędza wakacje na plażowych balangach, flirtując z przypadkowymi chłopakami?

Kiedyś byłam inna, stawiałam czoła problemom. Zamiast uciekać przed burzą śnieżną szłam wprost na nią, dlatego że, wiedziałam, iż cierpliwość w trakcie chwilowego utrudnienia jest najbardziej efektywną drogą. Przeciwstawianie się problemom to ogromne wyzwanie, choć najtrudniejsza droga, to właśnie najszybsza aby je przezwyciężyć

Teraz to się zmienia, staję się zaszczutą małą dziewczynką, która zamiast działać, najchętniej schowałaby się przed tą burzą i ją przeczekała.

Z zamyślenia wyciąga mnie odgłos otwieranych drzwi, kiedy widzę w nich Camillę, nie wiedząc dlaczego, do moich oczu napływają łzy.

— Evo, słoneczko co się dzieje? — Kobieta natychmiast do mnie podchodzi, ujmując w dłonie moje policzki. — Co się stało? Pokłóciłaś się z Williamem?

— Ten ślub to moje przekleństwo Cam, mam dość. — Nie potrafię powstrzymać dwóch łez, które niechciane wydobywają się z moich oczu.

— Zrobił ci coś? Zajebię go, wiesz o tym.

— Camilla, to nie jest rozmowa na dzisiaj nie mam siły, chcę wracać do domu i zasnąć, a najlepiej nigdy się nie obudzić. Jestem żałosna — wzdycham — Kiedy bryluję na nowojorskich salonach, mój brat ciągle pozostaje w niebezpieczeństwie, a ja z tym nic nie robię. Nawet nie wiem jak mu pomóc, cokolwiek próbuję zdziałać, przynosi odwrotny efekt, tylko pogarszam sytuację i pakuję się w kolejne bagno, tonąc w nim coraz bardziej. Jestem osobą, która niesie za sobą same porażki, moje całe życie to jedna wielka pomyłka, nie powinno mnie tu być, powinnam…

— Hej, mała, uspokój się. — Przyjaciółka przerywa mi w pół zdania. — Co cię ugryzło? 

— Dochodzi do mnie brutalna prawda. — Zaczyna brakować mi powietrza i corsz trudniej jest mi złapać oddech. — Cam, nie dam rady.

Mój stan się pogarsza, przed oczami robi mi się ciemno, dłonie jak i nogi zaczynają drżeć, a klatka piersiowa porusza się nienaturalnie szybko.

— Eva, znowu masz atak paniki. Uspokój się, weź mnie za ręce i oddychaj tak jak ja, no dalej mała. — Camilla, ujmuje moje dłonie, nie spuszczając ciemnych tęczówek, z moich mętnych oczu. — Wdech i wydech, pomału kochanie. Jeszcze raz, i jeszcze — instruuje mnie. — Dobrze ci idzie, jeszcze raz.

W samym środku piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz