35.

210 18 1
                                    

William
♤♤♤

Chwytam dłoń żony, przykładając ją do ust. Nie spuszczając wzroku z elegancko ubranej kobiety, muskam ustami delikatnie jej wierzch. Przyglądam się niebieskiej otchłani, która również nie ustępuje i wpatruje się w każdy wykonany przeze mnie ruch czy drobny gest. Analizuje. To dobrze.

— Doceniam, co dla mnie robisz, wróbelku. Obiecuję, że odwdzięczę się z nawiązką.

— To nic takiego, chętnie poznam kolejnego z twoich przyjaciół. A poza tym, z przyjemnością poudaję, że nasze życie jest nudne i zwyczajne, dokładnie takie, jak powinno być.

— A kto powiedział, że będzie nudno? Kochanie, ty nie wiesz jeszcze, na co się piszesz. Nie znam kobiety Emre, ale on lubi kiedy w okół się coś dzieje, a Malik, jego kuzyn, to istne tornado. Może być ciekawie, tym bardziej, że Powellowie, wspominali iż ten drugi nie cierpi wybranki kuzyna, podobno nieźle się wkurza, a zdenerwowany Malik to show, które każdy musi zobaczyć, daję słowo.

— Wow... Kolejne świry do nas dołączą? Umieram z ciekawości. — Delikatny chichot wydobywa się z ust Evy, a mnie ogarnia dziwne uczucie... W dodatku całkiem obce i nieznane. — Mam tylko nadzieję, że obejdzie się bez mafijnych porachunków, wystarczy wrażeń jak narazie.

— Zwiększyłem ochronę i podjąłem wszelkie środki ostrożności. Musisz dojść do siebie, dlatego staram się zminimalizować ryzyko twojego stresu, a poza tym nie chciałbym aby nasi goście byli świadkami jakiś scen rodu z filmów Taranntino.

— Czy oni są normalni? To znaczy wiesz...

— Wiem, kochanie, co masz na myśli. — Kończę zdanie za żonę. — Nie do końca. Emre, to zbuntowany książe tureckiej mafii, nie chciał handlować prochami, oraz prowadzić ekskluzywnych burdeli, przejmując dziedzictwo ojca, który jest obrzydliwie bogatym i wpływowym biznesmenem w Niemczech jak i w Turcji. Dlatego to Malilk, go zastępuję, ku niezadowoleniu seniora rodu Sezginów. Emre, handluje brykami, i to nie byle jakimi, sam mam w garażu cztery okazy, które sprowadził specjalnie dla mnie. Cóż, jego biznes rządzi się swoimi zasadami, a Emre potrafi być bardzo bezwzględny. Tylko to są i formacje dla ciebie, bądź ostrożna, proszę. Z tego co wiem, jego kobieta nie ma pojęcia czym się zajmuje, więc i o nas też nie musi za wiele wiedzieć. Dobrze?

— Skoro tak chcesz, mogę to dla ciebie zrobić. Z resztą chciałam pożyć normalnością, więc dlaczego nie? Wyobrażę sobie, że jesteś biznesmenem.

— Nie musisz sobie wyobrażać, przeciez nim jestem.

— Tak, ale wiesz w jakiej kategorii. Dla mnie od teraz jesteś właścicielem klubów dla nowojorskiej elity, skarbie. — Kończąc rozmowę, Eva przylega ustami do moich, delikatnie mnie całując.

Jej dłonie spoczywają na moich policzkach muskając niespoesznie, a ja znowu to czuję. Dziwny dreszcz okala moje ciało, sprawiając że robi mi się cieplej i dużo przyjemniej niż kiedykolwiek w życiu. W ułamku sekundy nic się nie liczy tylko zapach Evy, jej miękkie usta na moich, dotyk palący skórę ... Mam wrażenie jakby delikatnie wirowało mi w głowie, ale za cholerę nie mam pojęcia, co sprawia, że doświadczam takiego błogostanu.

— Pięknie witacie gości, państwo Shelley. — Do moich uszu dobiega znajomy głos. Malik, dziarskim krokiem wchodzi do naszego domu. Zawsze należał do osób komunikatywnych i otwartych. — Czyżby ta piękna dama to nasza nowa siostra? Witaj Evo. — Z szarmanckim uśmiechem całuje dłoń mojej żony, czemu uważnie się przyglądam.

Nic nie poradzę na to, że nie lubię kiedy dotyka ja ktoś inny niż ja.

— Witaj... Malik, jak sądzę? — Eva, wysuwa dłoń z uścisku turka, co przynosi tylko ukojenie mojej zbolałej duszy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 2 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

W samym środku piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz