Rozdział 6

259 8 0
                                    

Siedziałam z Shane'em w salonie i czekaliśmy na godzinę 20. To znaczy on czekał na 20, bo ja jechałam z Willem odebrać Miję. Oglądaliśmy jakieś reality-show i siedzieliśmy w napięciu.
Ja cała się trzęsłam z ekscytacji, a Shane patrzył ciągle w jeden punkt i bardzo rzadko mrugał.
Atmosferę rozładował Dylan, który wszedł, a w sumie wbiegł do salonu, zabrał mi pada i włączył jakąś strzelankę.
- Ej! Ja miałam tego pada!
- To już go nie masz dziewczynko.
- No Dylan!!
Na dół zszedł zaalarmowany Will.
- Hej Co tu się dzieje?
- On zabrał mi pada!
- Dylan... Hailie, idź się przebierz, bo za 30 minut wyjeżdżamy.
Rzeczywiście! Nawet nie widziałam kiedy minęło tyle czasu, a ja siedziałam w szerokiej bluzie Dylana i dresach!
Szybko pobiegłam do sypialni i ubrałam krótką bluzkę, ale bez przesady i dżinsy. Na to jeszcze ubrałam dżinsową kurtkę i rozczesałam włosy. Nałożyłam lekki makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Mój nadmiar ekscytacji sięgał zenitu.
- Jestem gotowa! - Powiedziałam wchodząc do salonu.
- Dobrze Hailie. Idź już do garażu.
  Zakręciła mi się łezka w oku, kiedy zobaczyłam, że Will ubrał te same rzeczy, w których przyjechał po mnie kilka lat temu. To takie słodkie.
10 minut później siedzieliśmy już w vanie Willa.
30 minut później byliśmy na lotnisku.
Całe szczęście to ja dostałam numer do Miji i mogłam do niej napisać gdzie jesteśmy. Nie popełniłam tego samego błędu, co Will i napisałam wszystko z emotkami, uśmieszkiem i tak żeby było jej miło.

                              POV. MIJA:

Nie wiedziałam co się dzieje i gdzie jestem. Po śmierci mojej babci, która była moim jedynym opiekunem (mama umarła kilka lat temu, a taty nie znałam) dowiedziałam się, że mam 5 braci i 1 siostrę, która ponoć też dotarła do nich w wieku 14 lat. Stresowałam się i nie chciałam opuszczać mojej rodzinnej Anglii. Mieszkałam w Londynie i tam było mi dobrze. Miałam słabą średnią w szkole, ale zdawałam za każdym razem do następnej klasy. Żyło mi się dobrze. Miałam przyjaciół, rodzinny dom i wspomnienia. Teraz to wszystko miało zniknąć. Wszystkie smutki, szczęścia, śmiechy i żale. Wszystko poszło w niepamięć. Teraz miałam mieć nowe życie, w nowym miejscu, z nowymi ludźmi. Miałam się uczyć w najlepszym liceum. Już to widzę.
............................................................
Dostałam SMS na telefon od Hailie, czyli mojej siostry, w którym było napisane, że jest przy aptece. Zrobiło mi się miło, że użyła do tego jakiś emotek, a nie, że była sztywna jak struna.
Kiedy doszłam do apteki ujrzałam dziewczynę i kilka lat starszego od niej chłopaka. Domyśliłam się, że to moje rodzeństwo. W sumie nie musiałam się domyślać, bo i tak moje imię słychać było z kilometra przez to, że Hailie do mnie krzyczała.
- Jezu cześć Mija! Ja jestem Hailie, a to nasz brat Will!
- Cz...cześć Hailie. Cześć W...Will.
- Nie musisz się go bać, on jest najmilszym z braci. - Odparła Hailie wciąż się do mnie uśmiechając.
- D...dobrze.
- Chcesz coś zjeść? - Odezwał się pełen powagi głos, należący do Willa.
- Chyba nie...
- Radzę ci powiedzieć, że chcesz, bo później będziesz musiała w domu zjeść.
- Nie jestem narazie głodna. Dz...dziękuję.
- Okej jak chcesz.

Rodzina Monet inne historie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz