Rozdział 21

163 4 0
                                    

W środku tego pięknego pudełeczka było nic innego jak...klucze. Wiem, brzmi to strasznie głupio, ale serio w pudełku na takim bardzo przyjemnym materiale leżały klucze. "Moim życiem rządzą nagrania i klucze." Dodałam w myślach słowo "klucze", a tego, że rządzą mną nagrania chyba nie muszę tłumaczyć.
- I jak mała Hailie?
- Podoba się?
- To...To są klucze?! Do czego?
- Do twojego nowego domu dziewczynko!
  Ja. W. To. Nie. Wierzyłam.
Dostałam klucze? Do nowego domu?
WOW!
- Jak do nowego domu? Przeprowadzamy się?!
  Odpowiedź Dylana mnie zawiodła i zasmuciła jednocześnie...
- TY się wyprowadzasz dziewczynko.
  Mój entuzjazm zniknął tak szybko, jak się pojawił. Dlaczego?
- A...ale dlaczego tylko ja? A wy?
- Potrzebujesz trochę samotności droga Hailie.
- I trochę odpowiedzialności też ci nie zaszkodzi.
  Odezwał się najpierw Vince, a później Tony.
  Zrobiło mi się naturalnie przykro. W sumie to nie "naturalnie", bo chciało mi się płakać już do końca mojego życia.
  Czemu chłopcy na to pozwolili?!
Chyba naprawdę mnie nie kochali...
- Hej malutka, ty płaczesz? - Zapytał Will.
Nie odpowiedziałam, ale on uniósł moją twarz palcami i kiedy zobaczył, że lecą po niej łzy, przemówił znowu:
- Malutka, będzie dobrze.
- Nie będzie Will. Zostanę sama. Znowu...
- Nie zostaniesz sa...
- Zostanę.
Przerwałam, bezceremonialnie wchodząc mu w słowo.
  Milion myśli kotłowało mi się wtedy w głowie i nie wiedziałam co robić. Naprawdę zostanę sama? Już raz to przeżyłam, nie chce tego drugi raz! Pamiętam tą pustkę po śmierci mamy i babci. To było straszne!
- Nie mogę zostać znowu sama! Nie przejdę tego drugi raz! Załamie się psychicznie!
  Krzyczałam na całe gardło. Całe szczęście, że Eugienie była przyzwyczajona do moich krzyków, bo inaczej to by chyba ogłuchła.
- Hailie, musisz się wyprowadzić, chociaż na miesiąc. Będziemy do ciebie przyjeżdżać, słowo... - Odezwał się Shane.
  Byłam wściekła na nich wszystkich. Bez wyjątku, czy był to mój ulubiony brat, opiekun prawny, czy brat, który zazwyczaj był dla mnie miły. Byłam po prostu wkurzona na nich za to, że podjęli taką decyzję i to jeszcze bez mojej zgody.
............................................................
Siedziałam płacząc w swojej sypialni kiedy w drzwiach mojej sypialni stanął...Adrien Santan...
- Witaj, Hailie Monet.

Rodzina Monet inne historie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz