Rodzina Monet inne historie.

Rozdział 19

- Witaj Hailie Monet... - Odezwał się... Adrien Santan.
  Nie wiedziałam co powiedzieć, więc skinęłam tylko głową.
- Przemyślałaś już wszystko?
  Zalały mnie zimne poty, ale mimo to odpowiedziałam.
- Jeszcze nie...
On w zamyśleniu skinął głową, a ja wykorzystałam moment ciszy żeby zebrać w sobie odwagę i zapytać:
- Kochasz mnie?
- Tak...
  Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Takiego obrotu spraw...
- M...Moi bracia wiedzą? - Zapytałam łamiącym głosem.
- O czym? O tym, że tu jestem, czy o tym, że cię kocham?
  Szczerze bardzo zdziwił mnie jego luźny ton. Po takiej osobie, o takim stanowisku spodziewałam się trochę więcej dojrzałości.
- O tym, że tu jesteś.
- Wiedzą.
- Jak... - Musiałam na chwilę przerwać żeby zebrać oddech. - Jak ci się udało ich przegadać? Zwłaszcza Tony'ego?
- Tylko Vincent wie.
- Przecież on też wiedział, że się widzieliśmy.
- Całe szczęście miał trochę wyrozumiałości i pozwolił nam się spotkać.
  Byłam zdziwiona tym, że Vince zgodził się na to spotkanie. Prędzej stawiała bym na to, że powie:
" Adrienie Santanie, nie wypada Ci spotkać się z moją siostrą w celu rozkochania jej w sobie. To nieeleganckie".
  W ogóle strasznie mnie dziwi czemu oni mówią do siebie pełnym imieniem i nazwiskiem. Do mnie Adrien też mówi "Hailie Monet", ale do na przykład Shane'a mówi tylko po imieniu, a przecież jest ode mnie starszy. Nie rozumiem.
- A Tony? Nie powiedział mu nic?
- Najwyraźniej nie.
- Adrien, to nie jest normalne... - Powiedziałam, ale szybko się zreflektowałam. - To, że jesteś ode mnie starszy, a się we mnie zakochałeś...
  Serio nie czułam tego, że ktoś kilka lat starszy ode mnie potrafił się zakochać w takiej osobie jak ja.
  Mama od małego powtarzała mi, że jak mam szukać sobie jakiegoś chłopaka to chociaż w moim wieku.
- Ten świat nie jest normalny Hailie Monet. Każdy ma swoje wady i zalety. Są ludzie, którzy mają nawet trzydzieści lat różnicy, a i tak się kochają.
  Ja tego nie rozumiałam. Po prostu.
    Nagle do sali wkroczył Vincent...